Prezes MZK otrzymała wypowiedzenie z pracy

Jakie zastrzeżenia zgłoszono?

Brak wizji pozyskiwania pieniędzy na rozwój firmy z funduszy zewnętrznych - unijnych oraz krajowych związanych z ochroną środowiska - narastający niepokój w zakładzie - grożący wejściem w spór zbiorowy z pracownikami - niezagwarantowanie w budżecie spółki pieniędzy na remonty torowisk i taboru, zapłacenie podatków od nieruchomości, a przede wszystkim niezadowalające wyniki finansowe spółki.

Ubiegłoroczna strata MZKła 520 tys. zł i była o 1,4 mln zł niższa niż w roku 2005. - Ale przy dotacji z budżetu miasta zwiększonej o dwa miliony złotych - zastrzega Marek Sikora, - dziś spółce poważnie grozi utrata płynności finansowej.

Czy zwolnionej Sabinie Czarneckiej

będzie trzeba wypłacić 200 tys. zł?

Taką astronomiczną odprawę gwarantować ma kontrakt jaki z prezes MZK zawarł poprzedni prezydent miasta Andrzej Wiśniewski, a co obecni włodarze Grudziądza wykorzystali w kampanii wyborczej. Po to, aby udowodnić, że prezydent Wiśniewski w specjalny sposób traktuje swoich przyjaciół zatrudnianych na kluczowych stanowiskach w mieście.

Dziś Marek Sikora jest niemal pewien, że gigantycznej odprawy dla prezes Czarneckiej wypłacać nie będzie trzeba. - Nie pozwolą na to zapisy "ustawy kominowej". Sprawę konsultowaliśmy z prawnikami - zapewnia wiceprezydent. - Jest też orzecznictwo sądu najwyższego w podobnych sprawach.

Sabina Czarnecka otrzymała

trzymiesięczne wypowiedzenie

z pracy. O tym, czy po wykorzystaniu urlopu, będzie musiała ją świadczyć zdecyduje Izabela Ścibior, dyrektor ds. ekonomicznych MZK, od wczoraj pełniąca obowiązki prezesa spółki. Nowy szef zakładu zostanie wyłoniony w konkursie.

Poprzedni prezydent Grudziądza nie krył swej sympatii do Sabiny Czarneckiej. Uważa ją za specjalistkę "od spraw beznadziejnych" i ona objęła kierowanie zarządzanym przez "domorosłych menadżerów" Miejskim Zakładem Komunikacji. Na stanowisku zastąpiła Marka Sikorę.