Prezydenckie podróże autami

Wyborcy doskonale pamiętają zdjęcie zamieszczone w "Wolnym Kurierze Grudziądzkim" - biuletynie Platformy Obywatelskiej. Na fotografii widniała służbowa limuzyna, a podpis pod zdjęciem nie pozostawiał żadnych wątpliwości, że PO oburza wykorzystywanie samochodu służbowego przez byłego prezydenta Andrzeja Wiśniewskiego do prywatnych celów. - Dzisiaj mamy innego prezydenta i o dziwo on nie gardzi jazdą tym luksusowym pojazdem po godzinach pracy - pisze internauta na forum "Pomorskiej".

Podobnych głosów jest sporo. Nasi Czytelnicy twierdzą, że na Zachodzie wykorzystywanie samochodu służbowego po godzinach uważane jest za nadużywanie władzy. Ich zdaniem prezydent Grudziądza za swoją pracę ma godziwe wynagrodzenie i nie powinien domagać się dodatkowych przywilejów. Bo jak zauważają internauci "zabawa we władzę", jaką jest nieuzasadnione ich zdaniem jeżdżenie służbowymi autami, drogo kosztuje podatników.

- To obowiązek prezydenta dostać się do miejsca pracy, o które zaciekle w wyborach walczył. Samochód służbowy powinien pracować tylko w godzinach pracy służbowej - przekonują grudziądzanie.

Jednak Rafał Chylewski, rzecznik prezydenta przypomina, że czas pracy włodarzy miasta nie kończy się wraz z zamknięciem urzędu. - Prezydentowi przysługuje służbowy samochód, komórka... Przecież jeździ na różne spotkania, konferencje... - tłumaczy, - a te niejednokrotnie odbywają się w godzinach popołudniowych i wieczornych. Stąd potrzeba wykorzystywania samochodu służbowego.

Wiceprezydent Sikora zapewnia natomiast, że z drugiego urzędowego auta korzystają wszyscy pracownicy urzędu. On również, bo wiele spraw trzeba załatwić po godzinie 15.30.