Komentowano fakt obowiązywania różnych list kolejkowych i sporów przedsiębiorców o to, która z nich jest ważniejsza. By rozładować atmosferę urzędnicy wystosowali komunikat, z którego wywnioskowano, że dofinansowanie otrzyma każdy kompletny wniosek, a nie jak zapowiadano wcześniej te, które zostaną złożone najszybciej. Uspokojeni przedsiębiorcy rozeszli się do domów.
Zdziwili się 2 marca, gdy ogłoszono listę projektów zakwalifikowanych do dofinansowania. Znalazły się na niej tylko te wnioski, które złożono w pierwszych dwóch dniach naboru.
Czytaj też: Przedsiębiorców czeka większa konkurencja w walce o unijne dotacje, ale nie będzie kolejek
I choć rząd zwiększył pulę konkursową do 233 mln zł, to sporo firm na te pieniądze się nie załapało. Ich przedstawiciele uruchomili w internecie stronę www.oszukaniprzezparp.pl. W ciągu ledwie kilku dni do protestu dołączyło się ponad 150 przedsiębiorców, w tym kilku z Kujawsko-Pomorskiego.
- Skarżymy się na to, że wbrew publicznym deklaracjom to kolejność złożenia wniosku o dotację, a nie stopień innowacyjności projektu decydował o przyznaniu dotacji - tłumaczy Łukasz Misiukanis, inicjator akcji.
To pierwsza oddolna inicjatywa sprzeciwiająca się regułom instytucji rozdającej unijne dofinansowania. Efekt? Choć PARP nie przyznaje się do błędu, to rozpoczęła negocjacje z protestującymi.
Czytaj też: Są spóźnienia w przyznanawaniu unijnych pieniędzy. Pierwsze firmy poszły z tym do sądu.
