Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

20. rocznica upadku Muru Berlińskiego [zobacz wideo]

AM
fot. berlin.plan.pl, europa.eu
Mur Berliński upadł przez przypadek. Okazuje się, że granice miały zostać otwarte, ale dopiero kilka dni później.

Na upadek muru berlińskiego złożyło się mnóstwo okoliczności.

Dziesiątki tysięcy mieszkańców NRD od kilku miesięcy przetaczało się przez ambasady RFN w Warszawie i Pradze, by potem dzięki otwarciu węgiersko-austriackiej granicy masowo uciekać na Zachód - przypomina TVN 24.

A Berlin wciąż nie decydował się na otwarcie swoich granic.

Zmieniło się to przez przypadek.

Gunter Schabowski, szef wschodnioniemieckiej propagandy wygłaszał nowe kierunki rozwoju dla RFN podczas konferencji prasowej. Jeden ze zgromadzonych dziennikarzy zapytał co ze zmianą przepisów o podróżowaniu.

Berlin wiedział, że prędzej czy później swobodę musi wprowadzić, ale - w myśl zasady komunistów z tamtego okresu - "później" to opcja bardziej pożądana.

W takim też tonie utrzymana była odpowiedź Schabowskiego, oparta o nowe postanowienia rządu. Propagandzista oznajmił, trzymając kartkę, że według nowych postanowień każdy obywatel NRD będzie mógł "złożyć podanie" o zgodę na wyjazd prywatny "bez żadnych warunków wstępnych". Co ważniejsze także zgody na "wyjazd stały" miały być przyznawane Niemcom dużo łatwiej.

Przepisy miały obowiązywać na wszystkich przejściach granicznych, względnie "z Berlinem Zachodnim". Czytając z kartki, Schabowski nie zauważył, co było napisane na jej odwrocie - wiadomość miała zostać ogłoszona dopiero rano 10 listopada. Zamiast tego Schabowski oświadczył: - Według mojej wiedzy wchodzi to…, to jest natychmiast. Niezwłocznie - przypomina TVN 24.

Komunikat nie był jasny. Czy granice są otwarte? Ani dziennikarze, ani nawet Schabowski nie pokusili się o taką interpretację.

Zrobili to za nich berlińczycy. Gdy wschodnioniemiecki dziennik telewizyjny "Aktuelle Kamera" wyemitował oświadczenie Schabowskiego w całości i bez komentarza wyjaśniającego, ruszyła lawina…

Strażnicy na kilku berlińskich przejściach granicznych nie dali się uwieść przekonywaniom berlińczyków - trzymali granicę zamkniętą. O żadnym postanowieniu rządu nie wiedzieli. Tłum jednak gęstniał, a atmosfera stawała się gorąca. Strażnicy, niegdyś panowie życia i śmierci setek tysięcy mieszkańców stolicy, teraz gorączkowo telefonowali do centrali: co robić?

Tego nie wiedział. Dopiero po godz. 23 wszechwładna Stasi (Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwa) zgodziła się na otwarcie szlabanów. Była to już jednak tylko formalność - tłum na jednym z przejść na Bornholmer Strasse już dawno przerwał kordon strażników. Szlaban z rozkazu dowódcy posterunku poszedł w górę. Tysiące berlińczyków ze Wschodu znalazło się w innym świecie.

Po drugiej stronie Muru na swoich ziomków czekali mieszkańcy zachodniej części miasta.

Mur powoli upadał pod ciosami dłut i młotów i chociaż stał jeszcze bezradnie przez wiele dni, właśnie wtedy zaczęła się jego fizyczna agonia - każdy chciał wziąć jego kawałek na pamiątkę.

Radość tej nocy była ogromna - tysiące ludzi stało na szczycie Muru i śpiewało piosenki. W ruch poszły szampany, hojnie obdarowywano ubogich rodaków markami, nawet smród spalin setek trabantów, które znalazły się nagle na Zachodzie, nikomu nie przeszkadzał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska