www.pomorska.pl/krajswiat
Więcej informacji z kraju przeczytasz na stronie www.pomorska.pl/krajswiat
Z zapisów "czarnej skrzynki" wynikało, że dowodzący załogą kapitan Zygmunt Pawlaczyk i drugi pilot - major Leopold Karcher, do końca zachowywali się profesjonalnie. Ostatnie słowa kapitana Pawlaczyka, które słyszeli kontrolerzy lotów na Okęciu o godzinie 11.12, brzmiały: "Cześć!!! Giniemy!!!".
Po katastrofie ogłoszono dwudniową żałobę w stolicy i województwie warszawskim. Wyrazy współczucia i kondolencje przysłali prezydenci i przywódcy wielu państw, także papież Jan Paweł II.
Do zbadania przyczyn wypadku powołano specjalną komisję rządową, a odrębne śledztwo, w rezultacie umorzone, prowadziła warszawska prokuratura. Komisja w raporcie opublikowanym w lipcu 1987 roku stwierdziła, że powodem awarii samolotu było "zmęczeniowe zniszczenie" materiałów. Dopiero po latach do opinii publicznej dotarły szczegóły ekspertyzy, z których wynikało, że do katastrofy doszło z winy radzieckiego producenta - łożysko jednego z silników miało poważny błąd konstrukcyjny.
Eksperci ze Związku Radzieckiego dowodzili natomiast, że polscy piloci popełnili błędy, a uszkodzenia silników powstały w wyniku zderzenia maszyny z ziemią. Wspólny dokument uwzględniający polskie wnioski został podpisany dopiero po rozmowach na Kremlu, w listopadzie 1987 roku.