Przeżył tylko dzięki temu, że strażacy zdążyli ustawić w odpowiednim miejscu pneumatyczny skokochron.
Minuty grozy
- Tuż po godzinie osiemnastej oficer dyżurny odebrał telefon. Dzwoniła kobieta, która informowała, że na wieżowcu przy ulicy Wawrzyniaka stoi mężczyzna i wszystko wskazuje na to, że chce skoczyć - opowiada Joanna Wrzesińska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Inowrocławiu.
Na miejsce skierowany został patrol policji. Funkcjonariusze potwierdzili opisaną przez kobietę sytuację. Pod wieżowiec dotarły szybko służby medyczne i ekipy strażaków.
Osoby, które przyglądały się wydarzeniom, twierdzą, że mężczyzna zdjął koszulę, następnie ją ubrał. Zdejmował i zakładał zegarek. Zapalił papierosa.
Podjęte próby negocjacji nie przyniosły oczekiwanego skutku. Po kilkudziesięciu minutach od wezwania pomocy, tuz przed godziną dziewiętnastą mężczyzna skoczył z wieżowca.
Złapany w skokochron
Przez cały czas pod wieżowcem w pełnej gotowości czuwali strażacy z rozstawionym skokochronem. Tylko dzięki ich sprawnym manewrom 24-latek przeżył skok z 35 metrów.
- Strażacy stale kontrolowali sytuację. W ułamkach sekundy zdołali ustawić skokochron tak, aby spadający trafił na niego. Jest to zadanie bardzo trudne - podkreśla Artur Kiestrzyn, rzecznik Komendy Powiatowej PSP w Inowrocławiu.
Mężczyzna po upadku na skokochron zsunął się z niego. Natychmiast zajęła się nim ekipa Pogotowia Ratunkowego.
Jest cały
24-latek jest mieszkańcem Inowrocławia. Dlaczego wszedł na wieżowiec? Co sprawiło, że posunął się do aż tak desperackiego kroku, że skoczył? Na te pytania odpowiedzieć ma policyjne dochodzenie.
Obecnie młody człowiek przebywa w szpitalu. Jak zapewniają lekarze, jego stan fizyczny jest dobry. Odniósł zaledwie kilka drobnych urazów.