- Na jakim etapie jest wasza inwestycja na Psiej Górze w Swornychgaciach?
- Bliżej końca niż dalej. Spodziewaliśmy się 1 maja otworzyć ośrodek, który oficjalnie nazwaliśmy Przystanią Kusznierewicza, ale nie wyszło. Za trzy tygodnie będziemy tu mieli uporządkowane na tip top i w lipcu przyjedzie pierwsza grupa żeglarzy - dwadzieścia osób z Gdyni. Mamy dla nich pięć domków, po cztery osoby w każdym. W niezłym standardzie.
- Kiedyś powiedział pan, że zbudowanie tego ośrodka będzie dla pana spełnieniem marzeń, więc jak się pan teraz czuje?
- Nie za bardzo mam jeszcze świadomość, że to się stało. Może dlatego, że tak to wszystko długo trwało. Jeszcze nie wierzę. Myślę, że czegoś takiego tutaj brakowało.
Dużo jest jeszcze do zrobienia. Powstanie oczywiście marina, na trzydzieści jachtów. Mamy na razie siedem łódek, będzie wypożyczalnia, skorzystają też mieszkańcy, którzy będą chcieli popływać. Będzie tu można też poplażować i wypocząć.
- A jak pan ocenia współpracę z gminą Chojnice?
- To wójt Zbigniew Szczepański pokazał mi tę ziemię. Były momenty gorsze i lepsze, ale nawet wtedy gdy miałem chwile zwątpienia, mogłem liczyć na dobre słowo i na wsparcie. Za to jestem bardzo wdzięczny. I chcę promować tę miejscowość i to miejsce. Zająłem się tym zresztą - stroną internetową, broszurami, wizytówkami. Wszędzie opowiadam o Psiej Górze i mam zamiar jak najczęściej tutaj bywać. W lipcu na pewno przyjadę, potem w sierpniu mam trochę regat, ale na wrzesień i październik znowu się zjawię.