Dzięki zapisowi z kamery zamontowanej na pobliskim budynku (w składzie nie było monitoringu) oraz relacji świadków policji udało się ustalić szczegóły zdarzenia.
Okazało się, że do nieszczęscia doszło, gdy 3-letni pasażer wychodzil z 21-letnia opiekunką z tramwaju. Oboje korzystali z pierwszych drzwi drugiego wagonu, które zamknęły się, gdy chlopiec znalazł sie na dolnym stopniu.
- Opiekunka dziecka podjęła decyzję dotyczącą opuszczenia tramwaju w momencie, gdy zabrzmiał dzwonek zamykania drzwi - tłumaczy marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki.- Przodem ruszył chłopiec, a ona za nim.
Jednak żadnemu z nich nie udało się opuścić wagonu. Gdy chłopczyk znajdował się w czeluściach drzwi, tramwaj ruszył. Nie zadziałał bowiem rewers pojazdu (powinien „wyczuć” przeszkodę i zabronić kierującemu dalszej jazdy).
52-letnia motornicza (kobieta w MPK pracuje 5 lat) zatrzymała sklad po przejechaniu około 20 metrach. Stało się tak dzięki reakici pasażerów, którzy nacisnęli hamulec awaryjny i wyszarpnęli chłopca z czeluści drzwi.
Chłopiec w stanie niezagrażającym życiu trafił pod opiekę specjalistów. Na ciele nie miał widocznych obrażeń, został w szpitalu na obserwacji. „Jedynka” trafiła do zajezdni MPK, zostala zabezpieczona do badań. Sprawdzany jest stan techniczny pojazdu.
