Podstawowe pytanie brzmi: czy lądowanie na Księżycu sfabrykowano? I tak, i nie. Lot na Księżyc z pewnością miał miejsce w rzeczywistości, astronauci także spacerowali po księżycowej powierzchni. Jednak po powrocie na ziemię czekała ich sesja na planie zdjęciowym. Media potrzebowały zdjęć czy plakatów, które musiały być nienagannej jakości. Takich nie dało się wykonać w przestrzeni kosmicznej. Dlatego też zaaranżowano całą misję na Ziemi. A na Księżycu wciąż pozostały ślady lądowania - nie tylko flaga Stanów Zjednoczonych czy pokojowy komunikat dla innych mieszkańców kosmosu, ale także pozostałości po statku kosmicznym, które widać nawet z orbity.
Jak opowiedział nam Jerzy Rafalski, astronom z toruńskiego planetarium, z pierwszym lądowaniem na Księżycu jest związanych wiele ciekawostek. Jedna z nich dotyczy tzw. "drzew księżycowych". Jeden z astronomów zabrał ze sobą nasiona drzew. Nie można ich było oczywiście posadzić na Księżycu, ale przesiąknięte księżycową atmosferą powróciły na ziemię. Rozsiano je po całym świecie, głównie w Stanach. Rosną do dziś i nawet owocują, co oznacza, że będzie można wyhodować kolejne pokolenia tych księżycowych roślin.
Astronauci w dość nietypowy sposób spędzali czas na Srebrnym Globie. Każdy z nich mógł zabrać ze sobą coś osobistego. I tym sposobem na Księżycu znalazły się... piłeczka i kij golfowy. Po powrocie z misji, jeden z astronautów mógł się szczycić tytułem jedynego miłośnika golfa, który grał w przestrzeni kosmicznej. To oczywiście nie wszystko. Uczestnicy wyprawy mieli ogromną frajdę ze skakania po powierzchni Srebrnego Globu, śpiewali, urządzili też sobie rajdy tzw. "łazikami", pojazdami, w których się poruszali i dzięki którym zbierali próbki. Gdzie jak gdzie, ale na Księżycu bez obaw mogli "wcisnąć gaz do dechy". Najważniejsze, że umieli się odstresować. W końcu w trakcie misji, która była przełomowa dla epoki, z pewnością stresu mieli sporo.
Złośliwi jednak wciąż pytają - skoro wtedy się udało, to dlaczego teraz nikt nie ląduje na Księżycu? Astronomowie odpowiadają: a po co? Przy obecnym stanie techniki, taka misja to bułka z masłem. Jeśli naukowcy będą mieli coś ważnego do zrobienia na Księżycu, na pewno to zrobią. A dzisiaj mają o wiele ciekawsze sprawy. Na przykład odkrywanie nowych planet. Człowieka zawsze interesowało co się znajduje poza jaskinią, potem coraz dalej i dalej - tak doszliśmy do lotów kosmicznych. "Teraz żyjemy w epoce kosmosu, astronomowie też zadają sobie to pytanie: jak wyglądają inne światy? Czy są światy podobne do Ziemi? Czy jest tam woda? Czy jest tam życie? Wszyscy interesują się tym samym: czy są inne światy i jak one wyglądają" - podsumowuje Jerzy Rafalski. A Polscy naukowcy wiodą w takich poszukiwaniach prym. Miejmy nadzieję, że w ich przypadku ciekawość okaże się pierwszym stopniem do wszechświata.