Leszek Miller naładowany optymistycznymi wynikami sondaży ruszył niczym czołg, ale bez gąsienic. Zaproponował powrót do idei... 49 województw, czyli kolejną reformę administracyjną. Niby chodzi o to, żeby władza była bliżej ludu, jak chciał Edward Gierek. Początkowo myślałem, że to przejęzyczenie, żart, a może pomysł w stylu Janusza Palikota. Ale nie - to poważny postulat. Jeśli to jest recepta lewicy na poprawę doli "ludu pracującego miast i wsi", to ja dziękuję - wysiadam.
Nie mogę sobie nawet wyobrazić bałaganu, jaki nastąpiłby po czymś takim - 49 wojewodów, 49 gabinetów politycznych, 49 mniej lub bardziej szemranych interesików i prywatyzacji, 49 delegatur sądów, IPN, komend wojewódzkich, szpitali i tysiące ambicji lokalnych działaczy partyjnych i samorządowych.
Na miejscu Leszka Millera stworzyłbym program SLD na podstawie publicystyki świetnego lewicowego "Tygodnika Przegląd". Nic więcej nie trzeba.
Bo 80 procent jego pozostałych postulatów z ostatniej konwencji SLD to przeraźliwe komunały, które powtarza każda polska partia od lewa do prawa.
Czytaj e-wydanie »