Dziś 5 sierpnia, czyli Międzynarodowy Dzień Piwa i Piwowara. Odchodzimy od alkoholi masowych. - Trudno się dziwić, skoro lokalne mają własne i oryginalne receptury, nie ma w nich składników chemicznych, nie są pasteryzowane - komentuje Joanna Gajownikz Regionalnej Warzelni Piwa w Bydgoszczy.
Piwa lokalne wygrywają z masowymi
Joanna Gajownik podaje czym różni się takie piwo od produkowanego na skalę przemysłową. - Choćby mocny "Koźlak" dojrzewa długo, bo aż 70 dni. Powstaje z naturalnych składników. Zresztą, jest moim ulubionym, ze względu na kawową nutę. Choć to nasza propozycja na jesień i zimę. W upały najlepiej smakują jasne i rześkie, choćby pszeniczne "Ale".
Piwa lokalne cieszą się u nas coraz większym uznaniem. Stowarzyszenie Regionalnych Browarów Polskich szacuje, że ten rynek będzie rósł w tempie 10 proc. rocznie. Jeśli "tortu" nie wystarczy dla wszystkich, ktoś straci. Kto? Według SRBP widać trend odchodzenia od przemysłówki i to zarówno na rynku alkoholi mocnych, jak i browarów. W najbliższych latach o 9 proc. może więc spaść sprzedaż piw masowych. Ustąpią miejsce nieprzemysłowym, niepasteryzowanym, a także smakowym wódkom, kolorowym alkoholom mocnym. Czystej wódki pijemy coraz mniej, rocznie średnio 10,6 litrów, a piwa aż 90 litrów.
W Urzędzie Statystycznym w Bydgoszczy sprawdziliśmy, jak - wraz z jego popularnością - zmieniały się ceny. I tak: w czerwcu 2008 roku półlitrowe piwo jasne w butelce kosztowało w Kujawsko-Pomorskiem średnio 2,68 zł, w 2009 - 2,95 zł, 2010 - 2,91 zł, 2011 - 2,90 zł, zaś w czerwcu tego roku - 2,97 zł.
Coraz chętniej sięgamy również po piwa sprzedawane pod marką własną supermarketów i dyskontów. Te oferowane przez sieci handlowe stanowią już ok. 7,5 proc. tego rynku w kraju. Co ciekawe, piwa dla dyskontów produkują m.in. duże browary, choć oficjalnie niechętnie się do tego przyznają. Piwa z supermarketów i dyskontów kupujemy przede wszystkim ze względu na ich cenę. Najtańsze piwa kosztują mniej niż 1,5 zł.
Moda na piwo? Piwo uzależnia!
Oczywiście jest i druga strona medalu. - Nie podoba mi się wszechobecna moda na piwo - komentuje Czesława Marciniak, która prowadzi spotkania z trudną młodzieżą w Bydgoskim Ośrodku Rehabilitacji, Terapii Uzależnień i Profilaktyki "BORPA". - Niedawno byłam zszokowana widokiem na jednej z nadbałtyckich plaż. Prawie każdy młody tatuś stał na plaży z puszką, obok bawiły się dzieci. Przykre, w roku nie mamy dla nich czasu, bo pracujemy, a podczas urlopu też nie potrafimy im poświęcić całej uwagi, wolimy piwo. A uzależnia!
