6 słów, których używasz, a które tak naprawdę... nic nie znaczą. Będziecie zaskoczeni!
6 słów, których używacie, a które tak naprawdę... nic nie znaczą. Będziecie zaskoczeni!
5. Halitoza
Słowo "halitoza" powstało, by łatwiej sprzedać... płyn do płukania jamy ustnej.
"Halitoza" brzmi wyjątkowo naukowo i jest używane przez dentystów oraz firmy produkujące środki do higieny jamy ustnej i ma określać brzydki zapach z ust.
Teraz będziecie zaskoczeni: nie ma czegoś takiego, jak halitoza.
Ten stan zdrowia został zmyślony w 1920 roku przez właściciela marki Listerine. Najbardziej popularna wersja historii słowa "halitoza" jest taka: po nieudanym wejściu na rynek różnych produktów leczniczych firmy Listerine (od środków antyseptycznych i odkażających, po lek na rzeżączkę, którym można jednocześnie myć podłogi...), właściciel Jordan Wheat Lambert postanowił wystawić swój produkt jako lek na nieświeży oddech. Aby przekonać opinię publiczną, że Listerine jest im niezbędny, przeszukał łaciński słownik i znalazł stare słowo "halitus" (oddech), które przekształcił tak, by brzmiało naukowo, niczym określenie choroby. Tak narodziła się halitoza. Później wszystko poszło lawiną - firma dołożyła starań, by halitoza stała się przewlekłym problemem nękającym Amerykę.