Z samej Bydgoszczy 17 lipca na rekonstrukcję bitwy pod Grunwaldem (dwa dni po jej 600. rocznicy) pojedzie około trzydziestu rycerzy i wojów. Większość wie już, w jaką rolę się wcieli. Niektórzy będą grać na polu bitwy Polaków, inni Litwinów. A pozostali staną po stronie Wielkiego Mistrza.
Ktoś musi być Krzyżakiem
- Na Grunwald jeżdżę od dziewięciu lat - wspomina Filip Gałązka, który pracuje w bydgoskim Pomorskim Muzeum Wojskowym. Tam zajmuje się między innymi konserwacją broni. Po godzinach ubiera zbroję jako rycerz Chorągwi Ziemi Kujawskiej.
- Kilka razy byłem Krzyżakiem pod Grunwaldem - uśmiecha się. - Ktoś musi być. Drużyny rycerskie, już na miejscu dzielą się na dwa obozy.
Nie każdy jednak może pojechać na miejsce historycznego zwycięstwa polskiego i litewskiego oręża nad rycerzami z czarnym krzyżem. Jadą tylko najbardziej wytrzymali.
- Jeżeli ktoś nie wyleje litrów potu trenując całymi miesiącami przed bitwą, po prostu nie wytrzyma półtorej godziny - bo tyle trwa rekonstrukcja - noszenia ciężkiej zbroi, walki i upału. Temperatura pod zbroją sięga ponad czterdziestu stopni - zaznacza Michał Pawlak, komes Kompanii Janusza Brzozogłowego przy Wyższej Szkole Gospodarki w Bydgoszczy, który z Krzyżakami będzie walczył w tym roku szósty raz.
Więcej na temat rycerzy z Bydgoszczy i przygotowaniach do inscenizacji bitwy pod Grunwaldem w piątkowym papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej"...