Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

6-letnia Marysia z Bydgoszczy wypowiedziała wojnę rakowi. I musi z nim zwyciężyć

Katarzyna Piojda
Na onkologii wszyscy są jedną wielką rodziną. Wspólnie cieszą się z sukcesów, wspólnie przeżywają porażki. Tam zawiązują się przyjaźnie, niezwykle silne. Marysia ma swoją ukochana przyjaciółkę - Martynię. Obie walczą z mięsakami, obie nie zamierzają się poddać w tej walce.
Na onkologii wszyscy są jedną wielką rodziną. Wspólnie cieszą się z sukcesów, wspólnie przeżywają porażki. Tam zawiązują się przyjaźnie, niezwykle silne. Marysia ma swoją ukochana przyjaciółkę - Martynię. Obie walczą z mięsakami, obie nie zamierzają się poddać w tej walce. MARYSIA I MIĘSAK/Facebook
14 bloków chemii i 25 naświetlań. Wszystko to przeszła Marysia w ciągu pół roku. Bo pod okiem usadowił się rak.

Historia Marysi z Bydgoszczy nadawałaby się na ekranizację. Jej mamy, Eweliny, tak samo. Obie byłyby bohaterkami smutnego filmu. Oby miał szczęśliwe zakończenie.

Wszystko potoczyło się, jak w kalejdoskopie. Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami. Na mamę i córkę spadły niemal hurtowo. Samotne macierzyństwo, choroba genetyczna dziecka, rak. Do tego wynajmowane mieszkanie, bo na własne ich przecież nie stać. I jeszcze utrata pracy.

Mama ma tylko Marysię, a Marysia ma tylko mamę. Są we dwie, szczęśliwe mimo wszystko. Tak na przekór wszystkiemu. Nie wiedziały, że to się niedługo skończy, a wspólne radości zastąpi wspólny strach i życie z dnia na dzień. Obie to siłaczki. Obie jednak potrzebują pomocy w walce, obie potrzebują ludzi, którzy podadzą im rękę.

Najpierw usłyszały takie dziwne określenie: Marysia choruje na NF1. To inaczej choroba genetyczna Recklinghausena. - Pomimo uciążliwości, nie jest wielkim ograniczeniem w życiu Marysi, staramy się normalnie żyć - przyznaje mama dziewczynki.

Wszystko zaczęło się w grudniu zeszłego roku. Niby wynik rezonansu Marysi był dobry, ale Ewelina przeczuwała, że coś nie jest takie, jakie powinno być. Wiosną mama już wiedziała, że jej przeczucia nie były bezpodstawne. Ostatnie pół roku to życie przewróciło im się do góry nogami. - W maju Marysi zaczęła opadać lewa powieka - opowiada młoda bydgoszczanka. - Najpierw lekarze uspokajali. Mówili, że w przebiegu NF1 takie sytuacje się zdarzają.

Eweliny to nie uspokoiło. Podczas kontroli pokazał się obraz guza w oczodole. - Lekarze stwierdzili zmianę jako nerwowowłókniak i zaproponowali wielospecjalistyczną operację - dodaje Ewelina.

Do operacji nie doszło. - Wytrzeszcz oczka i jeszcze pogarszający się stan córki uniemożliwiły przeprowadzenie operacji - kontynuuje samotna matka. - Zrobiono biopsję.

Tego, co potem powiedzieli specjaliści ze szpitala, nikt by nie chciał usłyszeć.- Okazało się, że w zmianie są złośliwe komórki nowotworowe. Pobrany wycinek był jednak za mały.

Niedługo potem Ewelina usłyszała jeszcze gorsze: nowotwór zaatakował oczko Marysi.

Sama musiałam stanąć oko w oko z potworem, który chce mi zabrać córeczkę.

Stan dziewczynki pogarszał się prawie z dnia na dzień. Biopsję powtórzono. Wynik: mięsak RMS. Występuje przede wszystkim u dzieci. Brzydal upodobał sobie właśnie 6-latkę z Bydgoszczy. Wszedł pod oczko. Mama widziała, jak z jej córeczki wyciekają siły, jak leży nieruchomo, dostaje morfinę, jest żywiona przez sondę. Mała po chemii ma trudności z poruszaniem się.

Czytaj: Będą zbierać pieniądze dla siedmiomiesięcznej Asi Lisieckiej

Tak bardzo obie potrzebowały kogoś, kto powie im: „będę z wami. Przejdziemy to razem”. Takie miały pobożne życzenie. Nadal je mają. - Sama musiałam stanąć oko w oko z potworem, który chce mi zabrać córeczkę, dla mnie jedyną i najważniejszą istotkę na świecie.

Marysia trafiła do szpitala, na onkologię dziecięcą. - Tam obie stałyśmy się bardzo szybko członkiniami wielkiej onkorodziny - mówi dalej Ewelina. - Było nam lepiej, że nie jesteśmy już same, ale serce się krajało, gdy spoglądałyśmy na rodziny, te pełne, gdzie oboje rodzice stoją przy łóżeczkach swoich dzieci. Ja zawsze stałam przy Marysi sama.

W ciągu ostatniego pół roku dzielna dziewuszka przeszła 16 bloków chemioterapii. Miała 25 naświetlań. A to jeszcze nie koniec. Możliwe, że wszystko dopiero się zaczyna. - W najbliższy wtorek lekarze powiedzą, co dalej: czy będzie operacja, czy jeszcze czekamy - kontynuuje Ewelina.

Choroba córki to nie jedyny problem. Samotna mama nie może na razie wrócić do pracy. Jej dochodem jest tylko świadczenie pielęgnacyjne i zasiłki. - W sumie mamy 1350 złotych miesięcznie, a za samo mieszkanie płacimy 1200 - przyznaje bezrobotna kobieta. - Na lekarstwa, maści i opatrunki wydaję co miesiąc około 800 złotych.

W sumie mamy 1350 złotych miesięcznie, a za samo mieszkanie płacimy 1200

Marysia jest podopieczną Fundacji „Kawałek Nieba”. Dobrze, że fundacja pomaga opłacić czynsz. Każdy może pomóc mamie i córce. Wystarczy niewielka nawet wpłata na subkonto dziewczynki.Zainteresowani mogą wpłacać dowolne kwoty na konto Fundacji Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym „Kawałek Nieba”, Bank BZ WBK 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374, z dopiskiem 358, pomoc dla Marysi Narkiewicz.

Losy Marysi można śledzić na Facebooku, na profilu „Marysia i mięsak”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska