Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

70 osób, bez maseczek, w kolejce do przedszkola. Wszystko przez koronawirusowe obostrzenia

Katarzyna Piojda
Tak w czwartek rano wyglądało przed jednym z bydgoskich przedszkoli publicznych. Rodzice z dziećmi musieli odczekać swoje
Tak w czwartek rano wyglądało przed jednym z bydgoskich przedszkoli publicznych. Rodzice z dziećmi musieli odczekać swoje Tomasz Czachorowki
- 35 minut czekałam z synem w kolejce, zanim wszedł do przedszkola. Staliśmy w deszczu, no i w nerwach - mówi bydgoszczanka. Wszystko przez koronawirusowe obostrzenia.

Przedszkole w bydgoskim Fordonie. Wtorek, 1 września, godz. 7.45. Pani Anna pojawia się z synkami. Starszy, po blisko półrocznej przerwie, spowodowanej przecież pandemią, znowu będzie tutaj uczęszczał. 1,5-roczny brat towarzyszy mu w drodze do przedszkola. Za chwilę mama zawiezie młodszego syna do żłobka.

- Okazało się, że nie tak za chwilę - podkreśla mama. - Według nowego regulaminu przedszkola, dzieci mają być przyprowadzone do godz. 8.00. Przyjechaliśmy kilkanaście minut wcześniej. Liczyłam na to, że tak, jak w zeszłym roku szkolnym, będzie błyskawiczna akcja: wejdziemy, synek przebierze buty, pożegnamy się, on zostanie, a ja po 2-3 minutach będę już w samochodzie. No i się przeliczyłam.

Kwadrans przed 8.00 kolejka do wejścia liczyła około 70 osób. - Właściwie to 140, bo każde dziecko było z rodzicem lub nawet obojgiem rodziców - opowiada pani Anna.

Dodatkowe obowiązki

Koronawirus spowodował, że na szkoły, przedszkola, inne placówki oświatowe i na żłobki nałożono dodatkowe obowiązki. Pomiar temperatury i jej zapisywanie, odnotowywanie nazwisk osób, przyprowadzających dzieci oraz dezynfekcja rąk - wszystko trwa, tłoczno się robi.

- Kolejka wychodziła poza ogrodzony teren przedszkola, była na całej długości chodnika i jeszcze zakręcała w główną ulicę. Staliśmy w deszczu i w nerwach - mówi bydgoszczanka. - Kolejni rodzice dołączali. Nie rozumieli, co jest grane. Tym bardziej dzieci tego nie wiedziały. Zwłaszcza najmłodsze, 3-latki. To ich debiut w przedszkolu. Popłakiwały. Chciały iść stąd. Jedno, chyba właśnie z tych maluszków, zwymiotowało. Trzeba było posprzątać. Rodzic i tak nie zrezygnował z kolejki.

- Czekaliśmy 35 minut. Korek zrobił się prawdopodobnie przez najmłodsze dzieci, te 3-letnie. Pod koniec sierpnia nie miały standardowych dni adaptacyjnych. Teraz rodzice musieli dopełnić formalności.

Pani Anna, po odstawieniu starszego syna do przedszkola, wreszcie dotarła z młodszym do żłobka.

Zdziwienie przed drzwiami

- Miałam przyprowadzić go do 8.30. Znowu się zdziwiłam. Spodziewałam się kolejki. Przed nami stały 3 czy 4 osoby. Mierzenie temperatury synkowi, spisywanie mnie jako osoby przyprowadzającej, jeszcze musiałam zdezynfekować ręce przy wejściu. Sprawnie poszło.

Zdążyli. Sprawnie również udało się kobiecie odebrać młodszego syna ze żłobka. Chłopczyk, jako nowo przyjęty, ma dni adaptacyjne. Spędził w żłobku 1,5 godziny.

Gdy jednak około godz. 14.00 wróciła do przedszkola po starszaka, ponownie czekała. Tym razem 10 minut. Kolejka kończyła się przy bramie.

W deszczu

Nazajutrz, czyli w środę, rodzice też stali przed przedszkolem. I też w deszczu, ale szło szybciej. Wszystkie panie woźne pomagały. Nawet dyrekcja się zaangażowała.

Bydgoszczanka dodaje: - Mąż pracuje za granicą. Ja w tym tygodniu mam wolne. W przyszłym wracam do pracy. Jeżeli powtórzą się cyrki z zaprowadzaniem i odbieraniem dzieci, będę musiała zwalniać się z pracy. A nie o to chodzi, żeby rodzic, prowadzący dziecko do przedszkola, brał wolne.

Niektórzy rodzice tak się boją drugiej fali koronawirusa, że przestają posyłać dzieci do przedszkola. Nie, że tymczasowo, tylko w ogóle. W naszym regionie też takie rzeczy się zdarzają.

- U nas rodzice dwojga dzieci złożyli rezygnację - mówi Iwona Patroniak, dyrektor Przedszkola Publicznego nr 17 we Włocławku. - Właśnie w związku zagrożeniem pandemią przestają do nas chodzić 5- i 3-latek. To drugie dziecko miało dopiero zacząć uczęszczać do naszej placówki.

Ale nie zacznie. - Rodzice tej dwójki stwierdzili, że dzieci pozostaną w domach. Matki i ojcowie zapewnią im opiekę babć lub innych osób z rodziny - dodaje dyrektorka.

Bezpieczne warunki

Wszystkim pozostałym maluchom przedszkole zapewnia bezpieczne warunki. - 1 września długich kolejek nie odnotowaliśmy - podkreśla pani dyrektor włocławskiej „siedemnastki”. - Oprócz wejścia głównego, udostępniliśmy wchodzącym również dodatkowe wejścia. Mama czy tata, przyprowadzający dziecko, mają założone maseczki i wchodzą z nim do wiatrołapu. Tam pani woźna przejmuje brzdąca. Pomaga mu przebrać obuwie i zaprowadza go do jego pani. Maluchma mierzoną temperaturę już w sali.

Pierwszego dnia na 125 zapisanych tu dzieci, pojawiło się 110. Żadne nie miało gorączki, a gdyby - odpukać - miało, zostałoby odesłane z kwitkiem. To nie wymysł przedszkola, tylko odgórne wymogi.

Główny Inspektor Sanitarny informuje: - Rodzice mogą wchodzić z dziećmi do przestrzeni wspólnej placówki, zachowując zasadę odległości 1,5 metra od następnego rodzica z dziećmi. Osłona ust i nosa, rękawiczki jednorazowe lub dezynfekcja rąk także są obowiązkowe, a nie tylko wskazane.

Rodzice (bądź opiekunowie), przyprowadzający dzieci, są spisywani we wspomnianej przestrzeni wspólnej, a więc w przedsionku lub wiatrołapie. To dlatego, że gdyby - znowu odpukać - okazało się, że któryś maluch ma koronawirusa, w przedszkolu szybko dotrą do osób, które go przyprowadzały.

Zabawki zostają w domu

W inspektoracie sanitarnym dalej wskazują: - W sali należy usunąć przedmioty i sprzęty, których nie można skutecznie uprać lub dezynfekować, np. pluszowe zabawki. Jeżeli dzieci bawią się piłkami, skakankami, obręczami, należy je dokładnie myć, czyścić lub dezynfekować. Dziecko nie powinno zabierać ze sobą do placówki i z placówki niepotrzebnych przedmiotów lub zabawek.

Wyjątki istnieją. - Ograniczenie to nie dotyczy dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, w szczególności z niepełnosprawnościami - kontynuują w GIS. - W takich przypadkach opiekunowie powinni zapewnić, aby dzieci nie udostępniały swoich zabawek innym, natomiast rodzice dziecka powinni zadbać o regularne czyszczenie, pranie czy dezynfekcję zabawki.
Zgodnie z wymogami, trzeba wietrzyć salę przynajmniej raz na godzinę, w czasie przerwy, a w razie potrzeby - także podczas zajęć. - W miarę możliwości organizacyjnych należy zapewnić taką organizację pracy, która uniemożliwi stykanie się ze sobą poszczególnych grup dzieci. Chodzi o różne godziny przyjmowania grup do placówki, różne godziny zabawy na dworze.

Maluchy, szykujące się zatem grupą na dwór, nie miną się na korytarzu z inną grupą. A propos mijania i kontaktów: GIS zaznacza, że pracownicy kuchni nie powinni kontaktować się z dziećmi oraz personelem opiekującym się dziećmi, czyli z nauczycielami.
- Wszystkie te wymogi spełniamy - podkreśla Iwona Patroniak.

Ręce na pokład

W żłobkach tak samo panuje rygor. - Wszystkie ręce na pokład i działamy! COVID-19 nie ułatwia nam pracy, ale stajemy na wysokości zadania - przekonuje Katarzyna Trybańska, dyrektor jednego z najnowszych żłobków w regionie, czyli Żłobka Miejskiego nr 4 w Toruniu.

Kolejek nie było - i oby nie było. - Tak się składa, że na dole mamy 3 sale od strony ogrodu, z dużymi drzwiami. Rodzice mogą tamtędy wchodzić z dziećmi - wyjaśnia Trybańska. - Placówka dopiero zaczęła funkcjonować. Na 145 miejsc, na razie mamy zapisanych 86 maluszków. Dzięki temu unikamy tłoku. Docelowo oczywiście wszystkie miejsca zostaną zapełnione.

Kto wchodzi, na powitanie ma mierzoną temperaturę - i dzieci, i ich rodzice. Adaptacja trwa. - Matki i ojcowie mogą zostać w żłobku i poczekać na swoje pociechy. Do dyspozycji dorosłych jest świetlica. Rodzice mogą usiąść tam w maseczkach.

Mogą także obserwować pierwsze dni poczynań córek i synow w żłobku na zewnątrz. To znaczy: z ogrodu. Sale na parterze posiadają duże przeszklenia. Rodzice spoglądają na dzieci, stojąc na dziedzińcu.

Dyrektorka nowego żłobka w Toruniu wskazuje: - Rozumiemy podwójne dylematy rodziców. Po pierwsze, mają obawy związane z rozłąką z dziećmi, które zaczynają chodzić do żłobka. Po drugie, sama świadomość istnienia ryzyka zakażenia się koronawirusem, wzbudza kolejne obawy.

Plus i 2 minusy

Te obawy są podsycane przez pojawiające się informacje. Jeszcze przed wakacjami podejrzewano zakażenie u opiekunki. Kobieta jest zatrudniona w jednym z bydgoskich żłobków. Zrobiło się nerwowo, gdyż rodzice wszystkich dzieci dzień wcześniej, około godz. 23, otrzymali wiadomość ze żłobka, że nazajutrz, czyli praktycznie za parę godzin, żłobek czasowo przestanie działać, właśnie z powodu koronawirusa.

Kadrę żłobka oraz dzieci wraz z rodzinami objęto kwarantanną. Sanepid potwierdził, iż pierwszy wynik testu na obecność wirusa SARS CoV-2 u pracownicy był dodatni. Kolejne 2 badania nie potwierdziły natomiast choroby.

Tutaj skończyło się dobrze, lecz nie wszystkie placówki miały tyle szczęścia. W drugiej połowie sierpnia z dnia na dzień zamknięto żłobek w Rzeszowie. 2-latek, który tu uczęszcza, zaraził się koronawirusem od swojej mamy. Podobny przypadek odnotowano w Bielsku-Białej. W przedszkolach wirus też sieje strach. Już w kilku województwach odnotowano przypadki zakażenia.

Sceptycy zakładają czarny scenariusz. Po wakacjach, już mniej więcej w drugim tygodniu września, zaczyna się „obsmarkany” sezon. Rodzice przyprowadzają do przedszkola zakatarzone, kichające dzieci. Dochodzi, tradycyjnie, sezon grypowy. Dorośli muszą stawić się w pracy, a nie mają z kim zostawić dzieci. Personel przedszkoli czasem udaje, że nie widzi kaszlących małolatów. Jedno dziecko chwyta przeziębienie od drugiego.

Epidemia na starcie

Eksperci Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny alarmują: - Najwyższa zapadalność na grypę w sezonie epidemicznym 2019/2020 wystąpiła u dzieci w wieku 0-4 lata i w wieku 5-14 lat, najmniejsza u osób w wieku 65 plus.
- A że nieszczęścia chodzą parami, to w tym roku gości u nas koronawirus. On pogarsza sprawę, bo dopada osłabionych, a przecież przeziębienie to osłabienie - mówią rodzice przedszkolaków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska