https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"A" jak analfabeta

Joanna Grzegorzewska [email protected]
Fot. Tytus Żmijewski
Pracownicy ośrodków pomocy społecznej alarmują: im większa bieda w terenie, tym większe wśród ludzi uwstecznienie. Ale, uwaga, uwstecznienie zdarza się też ludziom po fakultetach.

W pewnej gminie, w powiecie grudziądzkim, który - obok powiatu nakielskiego - wyróżnia się największą stopą bezrobocia w regionie:
- Kowalska, Nowak, Wiśniewska... Zdarzają się osoby, za które trzeba pisać wnioski, listy do ważnych osób i różne inne pisma - mówi pracownik ośrodka pomocy społecznej. - Ilu osobom muszę tłumaczyć pisma urzędowe, bo nie rozumieją, co w nich jest napisane? - zastanawia się, żeby w końcu ze smutkiem - chyba ze smutkiem, bo głos pracownika jest cichy, taki... taki jakby przydymiony - powiedzieć dziennikarzowi: - Trudno zliczyć, ale mamy osoby, które w ogóle nie potrafią czytać i pisać.
- Niemożliwe, w dwudziestym pierwszym wieku?
- Niestety.
- To jak się podpisują? Krzyżykiem?
- Podpis mają wyuczony.
W tej gminie są dwie takie osoby.
Pracownik socjalny prosi, żeby nie pisać, w której gminie to wszystko się dzieje. I nie o wstyd tutaj chodzi, ale o to, żeby tym ludziom przykrości nie robić. Bo to, że ich edukacja zakończyła się na klasie trzeciej szkoły podstawowej, nie jest ich winą, lecz winą środowiska, dla którego na pierwszym miejscu była praca w polu, a nie nauka.
I te dwie osoby, kiedy tylko jakiś list dostaną lub pismo urzędowe, rachunek, ulotkę - zaraz albo do sąsiadów, albo do ośrodka pomocy społecznej się zgłaszają, żeby im ktoś rzeczone dokumenty na głos przeczytał. W tym samym miejscu szukają pomocy, gdy trzeba coś napisać. I jakoś żyją - ze swojej wsi nie wyjeżdżają, gazet nie kupują, bo i po co? Co dzieje się na świecie dowiedzą się z radia, telewizji albo - od sąsiada.

Mądrzy ludzie napisali - część pierwsza

Analfabetyzm to nieumiejętność czytania i pisania u osób dorosłych, czyli - według kryteriów UNESCO - u osób powyżej piętnastego roku życia (istnieje też pojęcie półanalfabetyzmu, które oznacza czytanie bez umiejętności pisania).
Według statystyk, w połowie XX wieku analfabetami było 44 procent ludności świata (w 1990 roku liczba ta zmniejszyła się do 26,5 procent). Najwięcej, bo aż 50 procent wszystkich analfabetów znajdziemy w Afryce, następnie w Azji - 33,5 procent, Ameryce Łacińskiej - 15 procent, i w Europie - 3. A w Polsce?
W Polsce w 1921 roku analfabetów było 33,1 procent. W latach 1949-1951 przeprowadzono kampanię alfabetyzacyjną, dzięki której w 1960 roku odsetek osób, które nie umiały czytać, pisać wynosił 2,7 procent a w 1978 - 1,2 procent. Obecnie szacuje się, że jest to problem marginalny, ale za to coraz większy z...

Bo nie ma pieniędzy, nie ma pracy

- Niestety, nasi podopieczni uwsteczniają się. Nie potrafią napisać prostego pisma. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich, ale... - wzdycha Jolanta Ulatowska, pracownik socjalny z Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nakle. - Pomagamy im więc...
- Pisząc za nich?
- Żeby potem było - ja nic nie wiem, to socjalna napisała? - odpowiada pytaniem na pytanie Jolanta Ulatowska.
Jednym słowem - socjalna tego robić nie może. Może za to prośbę "o coś tam" podyktować. A podczas takiego dyktowania okazuje się, jak duże braki w edukacji ma człowiek. Bo na przykład pyta: a jak mam napisać "nie zrobiłem"? Osobno. Osobno? Co osobno? Jak to idzie po kolei? Jakie ma wpisać litery? I socjalna literkę po literce dyktuje: "n", "i", "e", odstęp, "z", "r"... To niemożliwe.
- Wytłumaczenie tego jest bardzo proste - ci ludzie po prostu nie pamiętają tych słów, zapominają, jak się pisze - tłumaczy Ulatowska.
Dlaczego tak się dzieje? Bo ci ludzie nie mają kontaktu ze słowem drukowanym - nie czytają książek, nawet gazet. A jeśli już trafi się jakaś, to taka, w której najważniejsze są zdjęcia.
Gdyby mieli pracę, byliby zmuszani do pisania i czytania chociażby ogłoszeń wywieszanych przez pracodawcę. Ale pracy nie mają. Tak samo, jak nie mają pieniędzy na proszek do prania, buty, mydło, pastę do zębów, mięso, węgiel, coś więcej niż margaryna do chleba. A jeśli pieniędzy nie ma na takie rzeczy, to jak można wymagać od człowieka, żeby książki kupował? Albo dziwić się, że w ogóle nie odczuwa braku słowa drukowanego w domu?
- Halo? Firma Media, Wiśniewska. Przeprowadzam ankietę na temat czytelnictwa. Kiedy ostatni raz czytała pani/pan książkę? - takie pytanie zadaję przez telefon - losowo wybranym z książki telefonicznej - mieszkańcom regionu.
"Nie pamiętam", "trzydzieści lat temu", "dwadzieścia", "w szkole" - najczęściej takie odpowiedzi padają. A jeśli chodzi o gazety? Gazety to co innego, gazety ludzie czytają. Które? Obojętnie, byle by był program telewizyjny.
- Zdarza się też, że jeden egzemplarz kolorówki czyta cała wieś, bo znajdzie się osoba, która kupi gazetę, a ta później przechodzi z rąk do rąk - mówi Maria Michalska, kierownik MGOPS w Kcynii. - No, ale takie czytanie uwstecznieniu nie zapobiegnie. I naprawdę - nie ma czemu się dziwić. Nasi podopieczni zakończyli przecież - najczęściej - swoją edukację na szkole podstawowej. Nie mając pieniędzy, pracy, nie mają kontaktu prawie z niczym. Nie muszą pisać, nie muszą nic czytać - zapominają najprostsze rzeczy. Bo taka stagnacja nie trwa przez rok dwa - tylko dwadzieścia, trzydzieści, a nawet więcej - przechodzi z pokolenia na pokolenie.
- Jeszcze trochę, a uwierzę, że bieda jest dziedziczna - dodaje ktoś inny.

Mądrzy ludzie napisali - część druga

Analfabetyzm wtórny oznacza utratę nabytej poprzednio umiejętności pisania i czytania. Jest synonimem analfabetyzmu funkcjonalnego, czyli nieumiejętności budowania wypowiedzi pisanych i braku rozumienia większości komunikatów.
Na zjawisko to wskazuje się w przypadku problemów z pisaniem listów urzędowych, motywacyjnych, raportów - ich autorzy mają poważne trudności z doborem odpowiedniego słownictwa, składnią, ortografią i interpunkcją.
Dotyczy to również problemów z rozumieniem tekstów w książkach, gazetach, czasopismach, broszurach, ulotkach i innych dokumentach, a także w programach publicystycznych i wiadomościach telewizyjnych.
Co ciekawe, analfabetami funkcjonalnymi mogą być też ludzie z wyższym wykształceniem. Takich magistrów jest w Polsce - podobno - 40 procent.
Badania na takiej grupie przeprowadzono w 2002 roku - chodziło o zdolności rozumienia tekstu i radzenia sobie z wyczytanymi informacjami - w USA, Kanadzie, Polsce, Niemczech, Szwajcarii, Holandii i Szwecji. I co się okazało? Że wykształceni Polacy gubili się przy odczytywaniu mapy pogody i rozkładu jazdy pociągów!

Swoboda w posługiwaniu się liczbą

Bydgoski dworzec PKP, w pobliżu kas biletowych.
- Przepraszam pana, czy mógłby pan... Koleżanka przyjeżdża dzisiaj z Krakowa, mam ją odebrać, a ja nie mogę poradzić sobie z tym rozkładem jazdy.
- A nie lepiej zapytać na informacji? Przesiadki, odjazdy, przyjazdy - święty by się pogubił... - młody mężczyzna (brązowa marynarka, czarny golf, kluczyki od samochodu w ręku) "nawija" tak przez następne dziesięć minut, aż w końcu dość obcesowo mu przerywam:
- A tabliczka mnożenia?
- Co? - mężczyzna wygląda na zaskoczonego.
- Ile jest 9 razy 7?
- Oczywiście, że... Cholera. Moment. 7 razy 9... 9 razy 7... Chwila - 10 razy 7 byłoby 70, to 9... wystarczy odjąć jedna siódemkę. 63! A tak w ogóle, to co to za głupie pytania? - mężczyzna już się nie uśmiecha, a wręcz przeciwnie - jest zły. Bardzo zły.
Otwieram mądrą książkę i czytam: "analfabetyzm matematyczny to brak elementarnej swobody w posługiwaniu się...

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska