Spis treści
Nie pięć, a tylko 4 dni w tygodniu - to jedna z opcji skrócenia czasu pracy, jaką wprowadza nowy program Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.
Pracodawca z Kujaw i Pomorza. - Kto za to zapłaci?
„Jest kierowany do pracodawców i ich pracowników, którzy zastanawiają się, albo chcieliby przetestować, jaka forma skrócenia tygodnia roboczego najbardziej im odpowiada” - wyjaśniła ministra Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Program ma ruszyć jeszcze w 2025 roku.
- Jestem przeciwnikiem sztywnych regulacji, jak np. o 4-dniowym dniu pracy - komentuje Łukasz Gliński, prezes Pracodawców Pomorza i Kujaw. - Może się okazać, zresztą podobnie jak z pracą w niedziele, że znajdzie się mnóstwo wyjątków. W niektórych zawodach i tak tydzień roboczy trwa przez siedem dni. Nikt nie powie do motorniczych tramwajów: „chłopaki, dzisiaj nie pracujemy”. Dlatego pracodawca powinien mieć swobodę wyboru. Krótszy tydzień pracy z zachowaniem pełnej pensji, wygeneruje wyższe koszty prowadzenia firm. One, jak do tej pory, nadal będą produkować i tego jednego dnia może im zabraknąć. Żeby więc jedni mieli wolne, będą musieli zatrudnić kogoś nowego. W efekcie przełoży się to na wyższe ceny w sklepach. Nic nie jest za darmo.
"Efekt pracy nie zależy od tego, ile dni w tygodniu pracujemy"
Według szefa PPiK bardziej potrzebujemy dziś dyskusji nie o 4-dniowym tygodniu pracy, tylko o jej efektywności: - Niestety, pod tym względem wypadamy słabo na tle innych krajów europejskich. Być może tam krótszy tydzień pracy się sprawdzi, ale na pewno nie u nas. Zresztą, odchodzimy dziś od etatów na rzecz wykonywania konkretnych zadań, a ich efekt nie zależy od tego , ile dni w tygodniu pracujemy.
Tutaj już pracują krócej - urzędnicy z Włocławka
Tymczasem w niektórych firmach już pracują krócej. W zeszłym roku głośno było o Herbapolu, który wdrożył 4-dniowy tydzień pracy. Pracownicy mają wolne w każdy piątek, zachowując pełne wynagrodzenie i zyskując dodatkowy, płatny wolny dzień.

Praca
Podobne rozwiązania zaoferowały zatrudnionym urzędy miasta w Lesznie i naszym Włocławku, gdzie urzędnicy pracują przez 5 dni w tygodniu, jednak nie przez 8, a tylko siedem godzin.
- W ubiegłym roku wprowadziłem 35-godzinny tydzień pracy. Od razu mówiłem, że jest to rozwiązanie docelowe. Dziś objęci są nim pracownicy wszystkich miejskich instytucji oraz spółek - powiedział w rozmowie z „Pomorską” Krzysztof Kukucki, prezydent Włocławka. - Kiedy słyszę od nich, że w końcu mają czas, by iść do lekarza, realizować swoje marzenia czy hobby, zapisać się na dodatkowe zajęcia, to wiem, że warto było podjąć to wyzwanie. Tym bardziej, że obsługa mieszkańców odbywa się na poziomie nie gorszym niż miało to miejsce wcześniej.
Kto popiera pomysł, a kto nie? To najnowsze badanie
Z najnowszego „Barometru Polskiego Rynku Pracy” Personnel Service wynika, że:
43 proc. firm popiera krótszy tydzień pracy przy zachowaniu pełnego wynagrodzenia, ale niemal taki sam odsetek się temu sprzeciwia.
Wśród pracowników poparcie jest znacznie wyższe – 62 proc. jest za skróceniem tygodnia roboczego, jedynie co czwarty tego nie popiera.
Ten rozkład opinii świadczy o dużej niepewności i ostrożności ze strony pracodawców, którzy muszą mierzyć się z organizacyjnymi, prawnymi i ekonomicznymi skutkami ewentualnych zmian.
- Czterodniowy tydzień pracy to temat, który naturalnie budzi emocje i dzieli opinie - uważa Krzysztof Inglot, ekspert rynku pracy, założyciel Personnel Service. Widać wyraźnie, że firmy nie są jeszcze zgodne co do tego, czy skrócenie tygodnia pracy to krok w dobrą stronę. Z jednej strony pojawiają się argumenty o potencjalnym wzroście efektywności, zadowolenia pracowników i ich lojalności, z drugiej, obawy o organizację procesów, przeciążenie zespołów i spadek wydajności.
Rewolucja - tak kiedyś wprowadzano wolne soboty
Duże zmiany w organizacji pracy zawsze budziły emocje, ale z czasem stawały się normą.
- Przykładem może być historia wolnych sobót. Dziś oczywistość, a w latach 70. rewolucja. W 1973 roku Polacy mieli zaledwie dwie wolne soboty, rok później sześć, a od 1975 – już 12 wolnych weekendów. Dopiero w 1981 roku zaczęto wdrażać tygodniowy czas pracy wynoszący 42 godziny. Dziś stoimy przed podobnym wyzwaniem. To proces, który wymaga testów i mądrej adaptacji. Już teraz niektóre firmy w Polsce podejmują pilotaże i szukają elastycznych modeli - podsumowuje Iglot.