- Zgarniacie wszystko: wygraliście Top Trendy, a niedawno zostaliście wybrani zespołem roku na Festiwalu Toruńskie Gwiazdy.
Maciek Tacher: - Top Trendy Top Trendami, ale jednak ten Flisak, drugi zresztą, to jest to. W końcu będę mógł sobie postawić coś na oknie.
Sławek Załeński: - Historia jest taka, że w ubiegłym roku też takiego dostaliśmy, tylko temu Flisakowi odpadł smyczek. Myślę więc sobie, przykleić go, czy zdobyć drugiego. No i mamy drugiego. Jest nas pięciu w zespole, więc musimy zdobyć jeszcze trzy Flisaki, bo tego poprzedniego ktoś wziął do domu i trzyma go sobie.
M.T. - Ja wiem, kto go ma! Ułan, nasz perkusista, zabrał smyczek!
- Wracając do nagród - nie spowszednieją wam, jak tak je zdobywacie raz po raz?
M.T. - Nagrody nigdy nie spowszednieją, ponieważ muzycy ich potrzebują, żeby karmić swoje snobistyczne ego.
S.Z. - Zbudowałem sobie ostatnio z teściem taką długą półkę, u mnie w domku, na działce, i tam mam zamiar kolekcjonować wszystkie nagrody. Półka jest długa, a nagrody dopiero trzy, może cztery, więc mamy zamiar zdobyć ich jeszcze dużo.
M.T. - On o tej swojej działce może opowiadać godzinami.
- A do takich nagród nie powinna być jakaś specjalna półka w salonie nad kominkiem?
S.Z. - No właśnie na razie mam działkę, ale salonu jeszcze nie.
M.T. - Ani kominka (śmiech)
- To teraz może kolejne pytanie z cyklu poważnych.
S.Z. - Oczywiście. Jednak muzyki poważnej nie zamierzamy grać. Brit pop to jest nasz gatunek.
- Była to trzecia edycja Festiwalu Toruńskie Gwiazdy. Jak będą kolejne, to...
M.T. - Też dostaniemy główną nagrodę i generalnie będzie nudno (śmiech).
M.K. - A myślicie, że dla zespołów, które dopiero zaczynają i jeszcze nie zaistniały gdzieś szerzej, jest to spore wyróżnienie, że mogły tu zagrać?
S.Z. - Dla nas też jest to duże wyróżnienie, to nie jest tak, że my to olewamy.
M.T. - Myślę jednak, że trzeci raz to nie my powinniśmy dostać nagrodę, tylko inne młode zespoły.
S.Z. - Ja myślę, że zespołem roku powinien zostać ten zespół, który w danym roku jest naprawdę najlepszy.
M.T. - Bo my płyniemy na tej sopockiej fali, która wzbiera i uderzy o brzeg z wielkim hukiem, kiedy wydamy naszą płytę. Na tej fali dostaliśmy drugą nagrodę i bardzo się z tego cieszymy, ale myślimy, że już trzecia nagroda to byłaby lekka przesada. Dobrze, że Hotel Kosmos dostał nagrodę, bo fajnie grają i taki bas mieli jak z Joy Division...
S.Z. - A my w przyszłym roku może dostaniemy nagrodę już nie w kategorii zespół, a płyta roku.
M.T. - O, właśnie!
- Za dwa miesiące ma się ukazać wasza płyta, to prawda?
M.T. - Tak sobie wymyśliliśmy z naszą wytwórnią, taki jest nasz oficjalny termin i tego się będziemy trzymać.
S.Z. - Zespół Manchester działa bardzo szybko. Przed chwilą np. zobaczyłem singiel naszej piosenki, którego nie widziałem wcześniej, a tu wszystko już jest zrobione.
M.T. - Gdyby nie nasze ostatnie doświadczenia z wytwórnią, z którą podpisaliśmy kontrakt, to na obietnice typu, że za dwa miesiące wydamy płytę, reagowalibyśmy z dystansem. Jednak biorąc pod uwagę to, że do tej pory wszystko idzie jak w zegarku i dzieje się bardzo szybko, jesteśmy skłonni uwierzyć w to, że uda nam się na jesieni wydać płytę. Mamy też bardzo prężnie działającą managerkę.
- Czy młode zespoły, które grają teraz gdzieś tam w garażach, mogą liczyć na to, że osiągną chociażby to, co wy?
S.Z. - My do niedawna mieliśmy jeszcze gorzej, bo graliśmy w takim starym młynie, który nie miał ogrzewania i wszystko tam pleśniało.
M.T. - I złomiarze dobijali się z każdej strony.
S.Z. - Także ci, którzy grają w garażu, są szczęśliwcami.
M.T. - Teraz gramy w takim dużym hangarze. Dostaliśmy projektor filmowy, więc może zrobimy tam salę kinową i będziemy puszczać filmy i kasować za to bilety.
S.Z. - Nie jest ważne to, gdzie robisz próby, ale to, gdzie później ten materiał, który wyprodukujesz, będziesz grać.