Jeszcze szesnaście lat temu V LO w Toruniu nosiło imię Karola Świerczewskiego. Z patrona zrezygnowali. Przez 16 lat nie mieli żadnego. Aż w końcu zdecydowali: zróbmy referendum. Kto jest za, kto przeciw, aby papież był naszym patronem? Za było 500 uczniów, 200 było to obojętne.
- Dla mnie nie ma to żadnego znaczenia, kto będzie patronem - mówi Kamil (woli pozostać anonimowy w obliczu tego, co teraz w szkole się dzieje z powodu nadania imienia). Obojętne za to Kamilowi nie jest, jaka opinia o szkole krąży. Kamil też na nią pracuje. Jest bardzo dobrym uczniem, chce zostać informatykiem.
- Mnie patron nie interesuje, trochę nawet drażni, że teraz wszystkie szkoły najchętniej by się nazwały imieniem Jana Pawła. A gdzie postępowanie zgodnie z jego zaleceniami, gdzie miłość bliźniego, tolerancja, dialog? No, ale skoro polityczna afera się zrobiła z tym imieniem, to na przekór, teraz bym głosował za.
Strach ma młode oczy
A było tak. Wymyśliliśmy w redakcji, że zapytamy uczniów, jakie znaczenie ma dla nich patron szkoły. Po co im on, skoro przez 16 lat nie mieli żadnego i świetnie sobie radzili. W szkole prawie żadnej agresji, mnóstwo olimpijczyków, bardzo dobra opinia w rankingach. To zaszczyt chodzić do "piątki".
- A skąd to zainteresowanie, po co ten temat? - słyszymy od wicedyrektor Elżbiety Skórcz. Młodzież to samo: - Zanim cokolwiek powiemy, żądamy autoryzacji - mówią. Ale na pytanie, skąd ta ostrożność, milczą.
Weronika Pniewska (po autoryzacji): - To był demokratyczny wybór, inicjatywa oddolna. Mieliśmy i inne projekty. Ten wygrał bezapelacyjnie. Marta Jankowiak (po autoryzacji): - On był humanistą, a nasza szkoła jest humanistyczna. Stawiamy na tradycję. Jan Paweł II uczy nas podstawowych wartości, które każdy powinien nieść w życie.
Elżbieta Skórcz także żąda autoryzacji i mówi: - Przecież pani wie, co się dzieje w naszej szkole z powodu patrona.
- Nie wiem - zachodzę w głowę. - A co się dzieje?
- To wszystko przez gazetkę szkolną "Absurd" - mówi mi następnego dnia zaprzyjaźniony uczeń z trzeciej klasy. - Ale niech pani o tym nie pisze, bo karzą nas za szczerość, za otwartość w wyrażaniu poglądów, za to, że ktoś napisał to, co myślą wszyscy, tylko nikt nie miał dotychczas odwagi opublikować takich słów. I pewnie nie powinien.
Gazetkę dostaję po znajomości. Wydanie świąteczne. Strona szósta. Artykuł "Jaka jest emerytka w autobusie?" Podtytuł: "Kto jest bardziej zmęczony?" Czytam. "Uczeń - po dziewięciu godzinach w szkole i dwóch godzinach zajęć dodatkowych - czy ona - wracająca z obiadku u synowej? Wypatrz mohera i ustąp. Jesteś przecież człowiekiem kulturalnym."
Wraz ze mną czytają dzieci z podwórka, moje dzieci, ich koledzy, koledzy kolegów. Wszyscy ustępują na co dzień starszym miejsce w autobusie, ale myślą swoje. Przyznają: - Jazda po bandzie! Wszyscy tak myślą: nienawidzę ustępować miejsca w autobusie. Skandal będzie jak nic. I jest.
"Emerytus pospolitus femininus domine jest po prostu rodzajem wojowniczki, szkolonej i przygotowywanej tak, aby wyglądała tak staro, jak tylko się da". Autor tekstu - Jakub (świetny uczeń, mówią o nim koledzy) opisuje zmagania ucznia (psychiczne i fizyczne), który przeżywa codzienne męki w drodze ze szkoły, bo musi ustąpić miejsca starszej pani, w dodatku z kiszoną kapustą w reklamówce. Ustępuje w końcu, ale ból przeszywa go na wskroś: "Nie no, nie - pomyślałem. I z tą kapustą, i butami, i smrodem. I gdyby nie to, że emerytus, to kazałbym jej mnie pocałować tam, gdzie powinienem ją kopnąć. Niech siedzi na tym zafajdanym fotelu i niech jej te żylaki w tyłku popękają" - kończy.
Nakład gazetki rozszedł się na pniu. Nie było szkoły w Toruniu, w której gazetka nie cieszyłaby się powodzeniem.
- I przez tą gazetkę, przez ten artykuł, mamy teraz kłopoty - przyznaje Józef Wierniewski, dyrektor szkoły. - Przykre to i niesmaczne, ale nie chciałem stosować cenzury. Ja po prostu ufam moim uczniom. A ci, którzy wydali ten numer żałują.
Więcej tego nie zrobią.
Sprawa nadania imienia szkole stanęła w miejscu. O wybryku uczniowskim dowiedziało się Stowarzyszenie Rodzin Katolickich, wśród nich radni: Józef Jaworski i Bogdan Major. Gazetkę pokazał im ksiądz katecheta z "piątki", który, według wielu uczniów nie ma dobrych kontaktów z młodzieżą. Dla księdza młodzież jest zbyt frywolna, dla młodzieży - ksiądz nie ma podejścia i nie rozumie młodzieńczej zapalczywości w obnażaniu absurdów codzienności. Józef Jaworski na konwencie seniorów nie pozwolił, by sprawa trafiła pod obrady Rady Miasta.
Dlaczego?
- A czytała pani? Bo ja przeczytałem od deski do deski - mówi. - To numer o nihilistycznym charakterze. I nie chodzi tu o uczniów, tylko o to, że dyrektor nad tym nie czuwał. Jeśli szkoła chce mieć za patrona Jana Pawła II, to musi go naśladować.
- Ale pięciuset uczniów w demokratycznych wyborach uznało, że chcą mieć papieża za patrona - mówię. Józef Jaworski na to, że demokracja w szkole to formuła niewłaściwa. I tu zgadza się z ministrem Giertychem, który twierdzi podobnie. Dlatego radny Jaworski udał się do sekretarza biskupa i pytał, czy szkoła poinformowała kurię o planach nadania szkole imienia zacnego Polaka. I że w takich okolicznościach na takie imię z pewnością nie zasługuje.
Odpowiedzialność zbiorowa
Nauczyciele i uczniowie nie dali jednak za wygraną. Próbowali interweniować u posłów i innych działaczy politycznych. Na razie bezskutecznie.
- Dla mnie to nieporozumienie - przyznaje Michał Wojtczak, senator PO, który sprawę zna, bo jego brat jest ojcem jednej z uczennic wydającej gazetkę. - Artykuł był niesmaczny, ale uczniowie zrozumieli swój błąd. To dla nich lekcja wychowawcza. Nie powinno się jednak stosować odpowiedzialności zbiorowej. Przecież patron, taki jak Jan Paweł II, to dla uczniów nobilitacja. Proces nadania imienia szkole powinno się rozpocząć na nowo.
- Dopóki dyrektor nie złoży wyjaśnień, nie będziemy na nowo nic rozpatrywać - zarzeka się Józef Jaworski.
A dyrektor, z którym prawie każdą rzecz można załatwić - przyznają uczniowie - właśnie zaproponował wszystkim klubom radnych spotkanie. Bo chce wyjaśnić.
- Oj, Boże ty mój - wzdycha. - Szkoda, że papież nie może się wypowiedzieć. On kochał i rozumiał młodzież. Z pewnością by jej wybaczył.