Trener Adam Topolski poprowadził pierwszy trening Zawiszy
- Śledził pan w ogóle rywalizację w grupie zachodniej?
- Pewnie, że tak. Zawsze interesuję się tym, co dzieje się w klubach, w których poprzednio pracowałem. Dokładnie wiem, że Zawisza już od dwóch sezonów puka do pierwszej ligi. A jest tu wszystko, by osiągnąć sukces. Bardzo dobra baza sportowa, chętne piłce władze miasta oraz kibice.
- Pamięta pan tą piosenkę, którą śpiewano...
- Takich rzeczy się nie zapomina. Postaram się, aby ponownie na trybunach ona zabrzmiała (śmiech)... Zawisza zawsze będzie w moim sercu. Przecież w tym klubie zaczynałem swoją trenerską karierę. Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło i znowu jestem w Zawiszy. Zrobię wszystko, by osiągnąć dobry wynik.
- Czy pytał pan kogoś o Zawiszę gdy otrzymał propozycję objęcia drużyny. Przecież w Bydgoszczy ma pan dużo znajomych.
- Przyznam panu, że wielu dzwoniło i przekonywało, że jeśli ja tego nie wezmę, to chyba nikt sobie z tym nie poradzi. Mówili, że ciągle jest szansa wywalczenia awansu i dlatego warto się zdecydować. Poza tym prezes Bogdan Pultyn już namawiał mnie chyba z trzy lata temu bym wrócił do Zawiszy. W końcu mu się udało dopiąć swego (śmiech).
Więcej tylko w środowej "Gazecie Pomorskiej" - wydanie bydgoskie.