We francuskim mieście Kostera startował już przed rokiem i już wtedy był w ścisłej czołówce. Tym razem nie miał sobie równych i triumfował bezapelacyjnie, z bardzo dużą przewagą nad rywalami i, co najważniejsze, z nowym rekordem świata. Na trasie liczącej 19 km pływania, 900 km jazdy na rowerze i 211 km biegu przebywał przez 67 godzin 45 minut i 51 sekund, bez przerw na sen.
Polecamy
- Zdecydowana wygrana toruńskiej młodzieży. KS Toruń najlepszy na Motoarenie
- Kolarki Pacificu nie przestają zdobywać cennych medali na mistrzowskich imprezach
- KS Toruń lepszy od Unii Leszno. Młodzi torunianie wygrali mecz ligi U-24
- Dudek wypadł z "dziesiątki". Oto aktualne średnie biegowe żużlowców Apatora
Po pływaniu, które jest jego najsłabszą stroną w triathlonie, Kostera musiał gonić rywali, ale po przesiadce na rower zaczął szybko zyskiwać kolejne lokaty i gdy już objął prowadzenie, nie dał nikomu żadnych szans. Na mecie zameldował się w nocy i mimo rywalizowania przez blisko trzy doby, miał dość siły, by jeszcze otworzyć szampana i radośnie fetować swój rekord świata.
O skali trudności zawodów w Colmar niech świadczą liczby - olimpijski triathlon to 1,5 km pływania, 40 km jazdy na rowerze i 10 km biegu. Wyjątkowym wyzwaniem jest triathlon Ironman, zgodnie z nazwą mający być konkurencją przeznaczoną dla ludzi z żelaza - czeka w nim na nich 3,86 km pływania, 180,2 km jazdy rowerem i 42,195 km biegiem. W Colmar te dystanse należało przemnożyć przez pięć.
Adrian Kostera zaczął przygodę ze sportem po 30. urodzinach - jak sam przyznaje, zmobilizowała go do tego chęć rzucenia palenia. Szukając dla siebie jakiegoś wyzwania, zwrócił uwagę na pomysł pokonania 100 triathlonów Ironman w 100 dni, choć nigdy wcześniej nie był profesjonalnym zawodnikiem. Od tamtej pory przekracza kolejne granice swoich możliwości - obecnie planuje pobić rekord Guinnessa w kategorii „The Longest Triathlon” i w ciągu jednego roku pokonać trasę równoważną z dystansem 182,5 Ironmanów, co łącznie da 41 245 kilometrów, czyli więcej niż obwód Ziemi wzdłuż równika.
Kostera przeprowadził się do Holandii, ale zawsze podkreśla swoje bliskie związki z Toruniem, z którego pochodzi.
- Jeśli mam jakieś sprawy w Polsce, nawet niekoniecznie tu, to i tak zawsze przyjeżdżam do Torunia. Jest kilka rzeczy, które robię zawsze - muszę pójść po ulubioną zapiekankę, muszę przejść się po Starówce, zobaczyć Wisłę i most. Mam w domu półkę z medalami i pucharami. Pośród nich stoi statuetka Mikołaja Kopernika. Nie mieszkam już w Toruniu, ale to miasto pozostało na zawsze w moim sercu.
- mówił rok temu w rozmowie z naszą redakcją.
