UNIA LESZNO - UNIBAX TORUŃ 53:36
UNIA: Hampel 14 (3,3,3,2,3), Skórnicki 3 (2,1,0,d), Batchelor 10 (0,3,1,3,3), Baliński 10 (3,2,2,3,0), Kołodziej 8 (2,1,2,3,w), Musielak 7 (3,3,1), Adamczewski 1 (w,1,0).
UNIBAX: Holta 4 (1,1,0,2,w), Jensen 2 (0,1,1,0), Holder 10 (1,2,2,2,2,1), Miedziński (2), Sullivan 14 (3,3,2,3,1,2), E. Pulczyński 3(2,0,0,1,w), K. Pulczyński 1 (1,0,0)
.
Pierwsza bitwa została rozegrana jeszcze przed meczem. Torunianie z miejsca oprotestowali stan nawierzchni. - Na tym torze nie możemy się ścigać. Do połowy szerokości mamy plastelinę, potem nawierzchnię przyczepną, po której jakoś dałoby się jechać. W sumie nie są to warunki bezpieczne dla zawodników - stwierdził menedżer Unibaksu Sławomir Kryjom, który zna doskonale wszystkie sztuczki Unii z torem.
Trener Unii Roman Jankowski "nie wiedział, o co chodzi", ale wątpliwości gości podzielił sędzia Leszek Demski.
Arbiter leszczynianom dał godzinę czasu i zagroził walkowerem. - Nie interesowały mnie opinie strony toruńskiej. Sam widzę, że ta nawierzchnia nie jest przygotowana regulaminowo - powiedział Demski w TVP Sport kwadrans po 18.00.
Zapis relacji na żywo tutaj
Pierwszy leżał junior
Telewizja czekała, na trybunach robiło się coraz bardziej nerwowo, w stronę toruńskich zawodników i działaczy posypały się wyzwiska. - Tor w Lesznie zawsze jest specyficzny, ale tym razem trochę przesadzili - ocenił Ryan Sullivan.
Gospodarze wreszcie zabrali się do roboty i z godzinnym opóźnieniem mecz ruszył. Już w pierwszym wyścigu upadł na tor Kamil Adamczewski, gdy trafił na placek twardszej nawierzchni. Koszmarnego pecha miał jednak dopiero Adrian Miedziński. W 3 wyścigu pięknie walczył o zwycięstwo z Damianem Balińskim, ale już za metą upadł. Efekt - złamany obojczyk i koniec sezonu.
Natychmiast na torze pojawił się sędzia Demski i ponownie zapachniało walkowerem. Znowu mieliśmy przerwę w meczu i na torze pojawiły się maszyny rolnicze. Nikt nie miał jednak złudzeń, tak "przygotowanej" nawierzchni nie da się szybko poprawić.
Czas z tym skończyć
- Jesteśmy trzecim zespołem, który kwestionuje stan leszczyńskiego toru. Czas skończyć z takimi praktykami. Jeśli Unia chce wygrywać, niech robi to na normalnym torze - grzmiał wściekły prezes Unibaksu Wojciech Stępniewski.
Po nieszczęsnym trzecim wyścigu i kolejnej godzinnej przerwie mecz wreszcie się rozkręcił. Niestety, torunianie nie zdołali się już pozbierać. Stosunkowo nieźle radzili sobie w Lesznie Ryan Sullivan i Chris Holder, ale zawodzili Rune Holta i Michael Jepsen Jensen. Byli ustawieni w jednej parze i wszystkie swoje wyścigi przegrali podwójnie. To z tego wzięła się przewaga Unii przed wyścigami nominowanymi.
Po porażce tego duetu z Troyem Batchelorem i Damianem Balińskim gospodarze objęli prowadzenie 19:11.
Potem grupa fanów Unibaksu miała chwile radości, gdy podwójnie zwyciężyli nasi Australijczycy.
Jednak wyrwy w składzie "Aniołów" były zbyt duże. Tymczasem w zespole rywali poza zasięgiem był Jarosław Hampel, ale kluczowe punkty zdobywali juniorzy oraz przede wszystkim Baliński, który przed tygodniem wrócił na tor.
Jakby nieszczęść było mało, w 12 wyścigu upadł na tor Emil Pulczyński. Pierwsze diagnozy - złamana noga i także koniec sezonu.
Rewanż za tydzień na Motoarenie. Odrobić takie straty będzie jednak szalenie trudno.