Przy maszynie zostanie mniej więcej co trzeci członek załogi. Na początku roku liczyła ona ponad 800 osób.
ADRIANA SA to największy pracodawca w gminie Kijewo Królewskie, ba, w całym powiecie chełmińskim. Niektórzy pracownicy wcześniej czuli pismo nosem, poszli na zwolnienia. Inni teraz mówią, że domyślali się, iż w zakładzie dzieje się źle, gdy zamknięto zakład nad Browiną.
ADRIANA w pigułce
W połowie lat 80. Marek Karwan hodował owce. Interes szedł bardzo dobrze, ale po kilku latach produkcja wełny stała się nieopłacalna. Kilkunastu ton wełny nie udało się sprzedać. Wtedy wpadł na pomysł, żeby wykorzystać ją do produkcji kołder i poduszek. W 1989 roku wydzierżawił w Kosowiźnie hale produkcyjne. Początkowo zakład zatrudniał kilka osób.
Tak narodziła się ADRIANA
Na początku lat 90. Karwan nawiązał kontakt z firmą IKEA i zaczął sprzedawać im swoje kołdry i poduszki. Później zaproponował produkcję mebli tapicerowanych. Chwyciło i pod koniec lat 90. ADRIANA była największym w Europie dostawcą mebli tapicerowanych dla IKEI.
Karwan dostarczał też bardzo dużo mebli dla firmy OTTO (sprzedaż wysyłkowa). Meble sprzedawał do wielu krajów Europy, a nawet Japonii. 90 proc. sprzedaży stanowił eksport.
Stworzył też własną sieć sprzedaży mebli Domo Faber. Otworzył fabryki w Toruniu, Łodzi (tkaniny) i Chełmnie.
- Najpierw przeniesiono nas z Browiny do zakładu przy Dworcowej - mówią pracownicy "Adriany". - Jednak produkcja nie szła pełną parą, wysyłano nas na przymusowe urlopy. Niektórzy ratowali się idąc na chorobowe. A teraz te zwolnienia... Są tacy, którzy pracują w Adrianie całymi rodzinami! Zauważyliśmy, że jeśli zwalniają żonę, to mąż zachowuje stanowisko, ale na jak długo? Przecież upadłość to upadłość! Zakład pójdzie pod młotek!
Marek Karwan, prezes ADRIANY SA ma nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Za mocna złotówka
Największy pracodawca w powiecie chełmińskim - ADRIANA SA - wystąpił do Sądu Rejonowego w Toruniu z wnioskiem o ogłoszenie upadłości. Informowaliśmy o tym krótko w piątek.
Co się stało, że kłopoty ma firma, która należała do najlepszych firm Pomorza i Kujaw? Prezes Marek Karwan, z którym udało nam się porozmawiać tłumaczy, że powodów jest wiele. Spółka straciła płynność finansową. - To wynika ze znacznego wzmocnienia polskiej waluty w stosunku do funta brytyjskiego i euro - mówi Karwan. - Żeby dostosować się do sytuacji rynkowej podwyższyliśmy ceny mebli, obniżyliśmy koszty działania firmy, dostosowaliśmy je do niższej sprzedaży. Dzięki temu w I kwartale mieliśmy zysk. Ale w maju i czerwcu sprzedaż spadła, więc II kwartał zamknęliśmy stratą.
Zamknąć, zwolnić
Zdaniem zarządu spółki, mimo trudnej sytuacji, stan przedsiębiorstwa daje możliwość prowadzenia produkcji, osiąganie zysków i odzyskanie płynności finansowej. - Trzeba teraz wdrożyć program naprawczy, przeprowadzić restrukturyzację przedsiębiorstwa przez wiążące się z wysokimi kosztami dostosowanie zatrudnienia i zasobów spółki do zmniejszonego popytu - dodaje prezes Karwan.
Za tymi sformułowaniami kryją się zwolnienia pracowników, zamknięcie niektórych zakładów.
W pierwszej kolejności produkcja wygaśnie w tym przy ul. Dworcowej w Chełmnie. Osoby, które przy niej pracowały, a zachowały angaż, przeniosą się do Kosowizny.
- W tych zakładach produkowano różne meble. Musimy wymieszać obie załogi, zachować pracowników doświadczonych w obu rodzjach produkcji - mówi Marek Karwan
ADRIANA i sport
Marek Karwan był także znanym mecenasem sportu w regionie. Rozpoczynał jeszcze pod koniec lat 90. sponsorując piłkarzy i tenisistki stołowe z Chełmna. W 2000 stał się bardzo popularny, gdy podpisał umowę z klubem żużlowym Apator Toruń, jedną ze sportowych wizytówek regionu. Na konto żużlowców przelewał co roku ok. miliona złotych, indywidualnie sponsorował także mistrza świata Tony Rickardsona. Szybko został prezesem klubu, a za jego władania torunianie zdobyli mistrzostwo Polski w 2001 roku i srebrny medal dwa lata później.
W 2003 roku Adriana podpisała także umowę z siatkarkami Pałacu Bydgoszcz, która obowiązywała przez dwa sezony.
Karwan ze sportu wycofał się ostatecznie pod koniec 2006 roku, gdy klub żużlowy przejął Roman Karkosik.
Klocek domina
Mieczysław Misiaszek, wójt gminy Kijewo Królewskie przewiduje, że upadłość "Adriany" to dopiero początek kłopotów. - Każdego roku do budżetu gminnego ta firma wpłacała największe podatki - prawie pół miliona złotych. Z myślą o tych pieniądzach mam zaplanowane inwestycje, a nawet podpisane umowy. A teraz nie wiem, czy one wpłyną?
Problemy jednej firmy mogą odbić się na innych gminnych przedsiębiorcach, którzy z nią współpracują.. I będzie efekt domina. Kłopot mają między innymi Zdzisław Milanowski z Brzozowa i Stefan Jasiński, właściciel firmy Stolmar. Ten pierwszy od 11 lat produkuje wyłącznie dla firmy Marka Karwana. - Niedawno rozmawiałem z panią Lidią Karwan. Zapewnia, że nadal będzie korzystać z usług mojej firmy - mówi Zdzisław Milanowski. - Zapowiedziała jedynie, że na pieniądze będę musiał poczekać dłużej niż dotychczas.
Pracodawcy już szukają
Około 500 nagle zwolnionych osób to problem dla lokalnego rynku. Sławomir Cieślicki, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Chełmnie obiecuje, że wszystkim zwolnionym przedstawi oferty zatrudnienia.
Zresztą, w PUP-ie już pojawili się chętni do zatrudnienia pracowników "Adriany". - Zgłosiły się do nas inne zakłady, które część tych osób są gotowe zatrudnić od zaraz. Chełmińska "Helvetia", zajmująca się również produkcją mebli tapicerowanych, chce przyjąć 80 osób.
PUP zamierza prosić resort pracy i marszałka województwa o dodatkowe pieniądze na aktywizację i przekwalifikowanie. Dyrektor zapewnia, że nie brakuje środków na prace interwencyjne, na dotacje wspierające rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej. Na pomoc mogą też liczyć pracodawcy, którzy zdecydują się utworzyć nowe stanowiska pracy. Cały czas pracowników poszukują firmy ulokowane w strefie ekonomicznej w Łysomicach.
Układ do spłaty
Mimo że w sądzie zgłoszony jest wniosek o upadłość, to prezesowi zależy na układzie z wierzycielami. To pozwoliłoby ocalić przynajmniej część firmy, a co za tym idzie - miejsca pracy. - Zarząd ustala z wierzycielami warunki spłaty zobowiązań wobec nich, chcemy się porozumieć w sądzie- informuje Marek Karwan.
"Na mieście" mówi się także o planowanej sprzedaży lotniska w Watorowie (gmina Kijewo Królewskie), które jest oczkiem w głowie Marka Karwana.
- Zrobię wszystko, by firma meblarska "Adriana" odzyskała swoją świetność, w związku z tym pozbędę się nawet swoich sreber - potwierdza nasze informacje Karwan. - Jestem fanem lotnictwa, ale dla ratowania "Adriany" sprzedam nawet lotnisko. Powiem więcej - życzyłbym sobie, aby stało się to jak najszybciej. Moja pasja musi zejść na drugi plan.
Zwalniani pracownicy dostają wypowiedzenia i odprawy zgodnie z Kodeksem Pracy.
