Zaczęło się 7 lat temu, kiedy państwo J. kupili psa - dużego bernardyna. - Już wtedy zwierzak był niebezpieczny - wspomina Ewa Żuczek, sąsiadka pana J. - Zaatakował na naszej posesji małą dziewczynkę.
Później pies próbował pogryźć córkę pani Ewy - skończyło się na kilku opatrunkach. Państwo Żuczek próbowali załatwić sprawę spokojnie - jak sąsiad z sąsiadem. Do próśb o uspokojenie psa dołączyli się pozostali sąsiedzi. Ale nie pomogło - bernardyn nadal był agresywny. - Właścicielka mówiła, że da go na obserwację - wspomina pani Ewa.
Takiej rzezi jeszcze nie widziałem
Psy - bo właściciel bernardyna dokupił też suczkę tej samej rasy - dały się we znaki także innym mieszkańcom Lubicza Dolnego. Leszek Juraszek od 2 lat hoduje egzotyczne ptaki: bażanty, przepiórki, rzadko spotykane kury. Psy pana J. wdarły się do hodowli dwa razy - w maju i czerwcu. Przeskoczyły przez płot, podarły siatkę i zagryzły zwierzęta.
- Takiej rzezi jeszcze nie widziałem - przyznaje hodowca. - Te psy mordowały dla przyjemności. Dwa lata czekałem, aż moje bażanty złożą jaja - ale nie zdążyły już ich wysiedzieć.
Sprawa trafiła do sądu - Leszek Juraszek chce walczyć o odszkodowanie.
- Te psy skaczą po płotach jak koty, nic ich nie powstrzyma - żali się Gabriela Modlińska. Ją także pogryzł bernardyn. - Wychodziłam z bramy, kiedy coś mnie uderzyło i przewróciło - wspomina kobieta. - Myślałam, że to samochód. Zasłoniłam twarz ręką - do dziś mam blizny, chociaż miałam na sobie zimową kurtkę.
Niewiele możemy zrobić
Sprawy nabrały tempa na początku września, kiedy psy zaatakowały Janinę Żuczek. 68-letnia kobieta z pogryzionym biodrem trafiła do szpitala zakaźnego w Toruniu. Wtedy mieszkańcy ulicy Akacjowej postanowili działać. - Policja przyjeżdża, wypisuje mandat, poucza - mówi Ewa Żuczek. - A my nadal boimy się wyjść na ulicę. Chcemy coś z tym zrobić.
Dlatego napisali pismo do wójta, prosząc o usunięcie psów z posesji. Odpowiedź była odmowna. - Niewiele możemy zrobić - wyjaśnia Mirosław Wójcik, zastępca kierownika lubickiego Zarządu Dróg, Gospodarki Mieszkaniowej i Komunalnej. - To paradoksalne, ale gmina nie może zabrać psów właścicielowi. To byłoby naruszeniem własności prywatnej. Kiedy dochodzi do oczywistego zagrożenia życia - na scenę wkracza policja.
Właściciel psów dostał pouczenie. Policjanci ukarali go też mandatem i skierowali do sądu 4 wnioski. Pan J. może zostać ukarany za to, że nie zachował należytych środków ostrożności - decyzja będzie należała do sądu.
- Odebranie zwierząt właścicielowi przekracza nasze kompetencje - przyznaje krótko Wioletta Dąbrowska, rzecznik prasowy komendy policji w Toruniu.
Mieszkańcy Lubicza, wychodząc na spacer, zabierają ze sobą coś do obrony - duże deski lub kije. Na wszelki wypadek.
Z panem J., właścicielem psów, próbowaliśmy się skontaktować wielokrotnie. Nie znalazł czasu, by z nami porozmawiać.