To około połowy liczby ludności która pozostaje w rejonie lewobrzeżnego Mariupola (na lewym brzegu rzeki Kalius). – Wiadomo, że okupanci zmuszają zmęczonych wojną ludzi do wsiadania do autobusów. Są te dowody na odbieranie ludziom paszportów i innych ukraińskich dowodów tożsamości – czytamy.
Deportowana ludność ma być w pierwszej kolejności dostarczana do tzw. „obozów filtracyjnych”, a następnie wywożona do różnych miast w Rosji. Rada pisze, że ponad 6 tysięcy mieszkańców miało już trafić na rosyjskie terytorium.
Mer Mariupola: doświadczenia jak z II wojny światowej
– Nie sposób wyjaśnić tego, czego dokonują okupanci. Najpierw blokują pokojowe miasto, zaczynają umyślnie zabijać ludzi, a następnie wywożą ich na swoje terytorium. Ukraina doświadczyła tego w czasie II wojny światowej. Tylko wtedy byli to naziści, teraz są to „raszyści” (popularna na Ukrainie zbitka słów Rosjanie i faszyści – red.) Pracujemy nad bazą deportowanych mieszkańców Mariupola i będziemy starać się sprowadzić ich z powrotem – powiedział Mer Mariupola Wadim Bojczenko.
Rada miasta przypomniała również, iż strona rosyjska kłamie w sprawie umożliwiania ewakuacji. – Przez ostatnie 20 dni, najeźdźcy blokowali konwoje ewakuacyjne mające umożliwić bezpieczny wyjazd z miasta. Teraz autobusy z Zaporoża i Berdiańska mające ewakuować mieszkańców Mariupola są blokowane. To oczywiste, że ma to powstrzymać ludzi przed dostaniem się na tereny kontrolowane przez Ukrainę – czytamy na Telegramie.
