Wczoraj uchwały Rady Powiatu zapadały z prędkością światła, a dyskusja była mizerna. Wszystko za sprawą nadzwyczajnej okoliczności, że po raz ostatni w gronie radnych był świeżo wybrany poseł PiS Aleksander Mrówczyński. Przewodniczący Rady Powiatu Robert Skórczewski żartował, że najbardziej niepocieszony będzie teraz starosta Stanisław Skaja, bo z kim przypadnie mu tak często i tak emocjonalnie stawać w szranki?
Ale już zupełnie w tonacji serio radni pogratulowali Aleksandrowi Mrówczyńskiemu wyboru. Mieli też dla niego kwiaty i mały prezent.
- Nie zakładałem takiej zmiany w życiu, choć startując, musiałem zakładać, że albo mnie wybiorą, albo nie - mówił Mrówczyński. - I teraz przyjdzie mi opuścić to ukochane miejsce, w którym pracowałem przez tyle lat. Tutaj byłem czasami źle odbierany, bo jestem kłótliwy, ale w dobrej wierze, bo przecież chodziło mi o to, żeby było lepiej.
Zapewnił, że nadal będzie myślą i sercem przy swojej małej ojczyźnie i że jest nastawiony na współpracę, nie tylko z mieszkańcami powiatu chojnickiego, ale i np. człuchowskiego.
Klubowi koledzy też mieli na pożegnanie dobre słowo i prezent, a życzyli Mrówczyńskiemu owocnej pracy w parlamencie.
Niespodzianką było pojawienie się w pewnym momencie sesji innego posła, który ma korzenie w naszym regionie, w pobliskich Brusach. Stanisław Lamczyk, ósemka na liście Platformy Obywatelskiej, dostał mandat i to jest już jego czwarta kadencja. On też zasłużył na kwiaty i na prezent, bo jak stwierdził starosta Stanisław Skaja, zawsze można było w przeszłości na niego liczyć przy wydeptywaniu ścieżek w Warszawie.
- Nie mieszkam tu, ale jest tu moja rodzina - powiedział Lamczyk. - I cały region jest mi bliski.