Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander Śliwiński- zapomniany miejski sekretarz (cz. 2 )

Jolanta Zielazna; [email protected]
1941 rok, Marianka koło Mińska Mazowieckiego - miejsce wysiedlenia z Turu. Leon Śliwiński z żoną Jadwiga oraz synami: Antonim i Aleksandrem. Najstarszy Zbigniew był wywieziony na roboty do Niemiec.
1941 rok, Marianka koło Mińska Mazowieckiego - miejsce wysiedlenia z Turu. Leon Śliwiński z żoną Jadwiga oraz synami: Antonim i Aleksandrem. Najstarszy Zbigniew był wywieziony na roboty do Niemiec. archiwum rodziny Śliwińskich
Aleksander Śliwiński dla Bydgoszczy, już będąc na emeryturze, przepracował 25 lat jako urzędnik. Krótko przed śmiercią został miejskim sekretarzem. Długo starał się o tę posadę. Tego stanowiska doczekał się w wolnej już, polskiej Bydgoszczy. Było ukoronowaniem jego niełatwej kariery zawodowej.

Wreszcie został sekretarzem!

1941 rok, Marianka koło Mińska Mazowieckiego - miejsce wysiedlenia z Turu. Leon Śliwiński z żoną Jadwiga oraz synami: Antonim i Aleksandrem. Najstarszy
1941 rok, Marianka koło Mińska Mazowieckiego - miejsce wysiedlenia z Turu. Leon Śliwiński z żoną Jadwiga oraz synami: Antonim i Aleksandrem. Najstarszy Zbigniew był wywieziony na roboty do Niemiec. archiwum rodziny Śliwińskich

1941 rok, Marianka koło Mińska Mazowieckiego - miejsce wysiedlenia z Turu. Leon Śliwiński z żoną Jadwiga oraz synami: Antonim i Aleksandrem. Najstarszy Zbigniew był wywieziony na roboty do Niemiec.
(fot. archiwum rodziny Śliwińskich)

Publikowaliśmy już pierwszą część historii Aleksandra Śliwińskiego. Dziś dokończenie.

Przypomnijmy, że Aleksander urodził się w 1847 roku w Kcyni. Został nauczycielem. Bardzo często był przenoszony z miejsca na miejsce. Jego praca przypadła na lata wzmożonej germanizacji. Trudno było mu to pogodzić z pielęgnowaniem polskiego ducha - podkreślał, że wywodzi się z polskiej rodziny.

W 1900 roku przeszedł na emeryturę. Osiadł w Bydgoszczy i zatrudnił w gazowni miejskiej. Dostał stanowisko pomocnika biurowego, po latach awansował na asystenta.

Czytaj: Aleksander Śliwiński - zapomniany miejski sekretarz (cz. I)

Gdy w 1920 roku Bydgoszcz przeszła w polskie ręce, zaczął starać się o posadę w urzędzie miasta. Ale dopiero w w czerwcu 1921 roku został mianowany dożywotnio asystentem.
Przez ten czas w gazowni nie próżnował. Organizował kurs języka polskiego dla urzędników i opracował po polsku historię gazowni.

Aleksander w 1870 roku ożenił się z Felicją Święcicką, siostrą Józefa, późniejszego znanego w mieście budowniczego. Mieli troje dzieci: Marię, Leona i Elżbietę. Elżbieta była malarką, również pisaliśmy o niej w "Albumie bydgoskim".

Wracamy do dalszych losów Aleksandra.
Asystent w urzędzie miasta to nie był dla Aleksandra szczyt marzeń, ale posada dawała stabilizację. Ciągle jednak upominał się o więcej. Ze względu na brak w urzędzie polskich kadr, gdy tymczasem on doskonale posługiwał się językiem polskim w mowie i piśmie.

Rok później, w lipcu 1922 roku, urzędnik został doceniony przez władze. "Oceniając zasługi i długoletnią pracę nominuję go (Aleksandra Śliwińskiego - dop. jz) wyjątkowo na sekretarza miejskiego bez egzaminu i to od 1 lipca 1922" - przeczytał w nominacji.

Wcześniej, w lipcu 1920 roku, Śliwińscy świętowali złote gody. Podczas rodzinnego spotkania, jak to było wówczas w zwyczaju, zbierano pieniądze na cel dobroczynny. Tym razem na wojsko polskie. Melania Sobierajska (wnuczka Śliwińskich od najstarszej córki Marii, która wyszła za mąż Franciszka Sobierajskiego, nauczyciela w Inowrocławiu) zebrała 470 marek.

Srebrny jubileusz pracy urzędniczej

Szkolne zdjęcie Zbigniewa Śliwińskiego. Szkoła w Turze
Szkolne zdjęcie Zbigniewa Śliwińskiego. Szkoła w Turze archiwum rodziny Śliwińskich

Szkolne zdjęcie Zbigniewa Śliwińskiego. Szkoła w Turze
(fot. archiwum rodziny Śliwińskich )

1 listopada 1925 roku Aleksander Śliwiński obchodził srebrny jubileusz pracy urzędniczej. Czyżby wówczas jeszcze pracował? Bo, jak wynika z zachowanych akt, od 1 września 1923 został przeniesiony na emeryturę.

W każdym razie, i "Dziennik Bydgoski", i "Gazeta Bydgoska" informują o 25-leciu pracy urzędniczej, przypominają jego zasługi i podkreślają cnoty. Jubilata odwiedziła delegacja Towarzystwa Urzędników Komunalnych, które ufundowało mu złoty zegarek z dedykacją.

Tylko przedstawiciele magistratu i gazowni o zasłużonym pracowniku nie pamiętali.

Aleksander Śliwiński zmarł 2 tygodnie później, 15 listopada 1925 roku. "Dziennik Bydgoski" odnotował, że na stary cmentarz (Starofarny - dop. jz) odprowadziła go delegacja magistratu na czele z prezydentem i przewodniczącym Rady Miejskiej, urzędnicy gazowni z pięknym wieńcem. Uroczystości pogrzebowe prowadził ks. dr Jan Filipiak oraz księża: Jachecki, Łapka i Niziołkiewicz.

Po jego śmierci miasto nie chciało przyznać wdowie renty. "Wdowi grosz" przyznał Felicji dopiero sąd administracyjny.
Felicja Śliwińska przeżyła swojego męża o 9 lat. Zmarła we wrześniu 1934 r. Również pochowana jest na Cmentarzu Starofarnym.

Jak Aleksander poznał Felicję? Tego już się zapewne nie dowiemy. Gdzie odbył się ślub? W księgach bydgoskiej fary nie ma o nim wzmianki.

Intrygujące jest również, dlaczego Aleksander w dokumentach podaje różne daty urodzenia żony, tylko nie tę prawdziwą. Być może Felicja już przed ślubem z jakichś powodów "odmłodziła się" o rok. W wykazie (dowodzie) osobistym z 1920 roku ma wpisaną datę z grudnia 1848 r.
Jak sprawdziłam w księgach bydgoskiej fary, ani w 1846, ani w 1848 (takie lata wpisuje Aleksander) żadna Felicja Święcicka się nie urodziła. Urodziła się natomiast 12 listopada 1947 r. z rodziców Franciszka Święcickiego i Michaliny z Wojtalewiczów.
W jednym z listów do swego syna Leona (luty 1911 r.), Aleksander opisując pochodzenie rodziny wspomina, że Felicja jest córką właśnie Franciszka i Michaliny z Wojtalewiczów.

Losy splecione z Bydgoszczą i okolicami

Zbigniew (siedzi od lewej), Antoni, Aleksander (Stoi) Śliwińscy - synowie Leona i Jadwigi, wnuki Aleksandra i Felicji Śliwińskich
Zbigniew (siedzi od lewej), Antoni, Aleksander (Stoi) Śliwińscy - synowie Leona i Jadwigi, wnuki Aleksandra i Felicji Śliwińskich Jolanta Zielazna

Zbigniew (siedzi od lewej), Antoni, Aleksander (Stoi) Śliwińscy - synowie Leona i Jadwigi, wnuki Aleksandra i Felicji Śliwińskich
(fot. Jolanta Zielazna)

Losy dwojga z trojga dzieci Aleksandra i Felicji, a także ich wnuków, też w jakiś sposób splotły się z Bydgoszczą.
Tylko najstarsza Maria poślubiła nauczyciela Franciszka Sobierajskiego. Z mężem osiadła w tym mieście. Franciszek podobno uczył matematyki.

Najmłodsza Elżbieta (malarka, ur. 1885) na dobre osiadła nad Brdą prawdopodobnie około 1918 roku. Mieszkała tu i tworzyła do śmierci w 1954 r. Należała do elity miasta.

Leon (1876- 1944), a dokładniej Leon Stanisław był organizatorem i pierwszym dyrektorem Poczty Polskiej i Telegrafu w Jarocinie.
Tam mieszkał już wcześniej. Na początku XX wieku rozpoczął studia architektoniczne. Musiał je przerwać, bo w 1905 roku został powołany do pruskiej armii na wojnę w Prusach Wschodnich. Po jej zakończeniu nie wrócił już na studia architektoniczne. W Akwizgranie studiował, by zdobyć zawód poczmistrza. Podczas praktyki w Solcu Kujawskim poznał Helenę Kentzer, która została jego żoną.

Po praktyce zaczął pracę w niemieckim jeszcze urzędzie Poczty i Telegrafu w Jarocinie. Awansował.
Podczas I wojny walczył krótko, udało mu się uzyskać zwolnienie z armii, wrócił do Jarocina - do żony i czworga dzieci.

W 1917 r. rodzinę dotknęła tragedia: Helena i dwóch synów zmarli na szkarlatynę. Leon został z dwojgiem maluchów: Romualdem i Felicją. Wkrótce poślubił ich opiekunkę - Jadwigę Plackowską, która zajmowała się dziećmi w czasie epidemii.

Z tego związku urodziło się trzech synów: Zbigniew, Antoni i Aleksander.
Wszyscy trzej panowie żyją, mają rodzinne dokumenty, pamiątki i wspominają swoich dziadków: Felicję i Aleksandra Śliwińskich. To właśnie dzięki wspomnieniom nestorów rodziny Śliwińskich mógł powstać ten tekst.

Leon brał udział w powstaniu Wielkopolskim. Opowiadał o tym swoim synom, woził je w miejsca bitwy. Najprawdopodobniej posługiwał się wówczas drugim imieniem - Stanisław. Walczył w okolicach Szubina i Rynarzewa
Po oswobodzeniu Jarocina przejął Urząd Poczty i Telegrafu, zorganizował dla polskich władz i b ył jego dyrektorem do 1931 r. Wtedy przeszedł na emeryturę. Wtedy też Leon sprzedał dom i przeniósł się do Turu koło Bydgoszczy. Zmarł w 1944 r., podczas wysiedlenia rodziny w okolice Mińska Mazowieckiego. W l. 50 rodzina przeniosła jego ciało na cmentarz w Jarocinie. Spoczął obok swojej pierwszej żony. Później pochowano tam także Jadwigę (drugą żonę).

Starsze z dzieci Leona (z pierwszego małżeństwa) Romuald Śliwiński (1909-1984) w l. 30 był weterynarzem w bydgoskiej Rzeźni Miejskiej.
Felicja (1913-2005) jakiś czas pracowała w sklepie obuwia "Leo" przy ulicy Gdańskiej. Oboje mieszkali wtedy w Bydgoszczy u swojej ciotki-malarki.

Zbigniew przed wojną uczył się w gimnazjum przy pl. Wolności w Bydgoszczy. W czasie wojny rodzinę wysiedlono z Turu do Generalnego Gubernatorstwa, a Zbigniewa wysłano na roboty do Niemiec.
Maturę zdał jesienią 1945 roku w liceum im. Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy. Jest weterynarzem.

Antoni w 1945 roku w Bydgoszczy uczył się w Gimnazjum i Liceum dla Dorosłych (pl. Wolności), tam zrobił maturę. Jednocześnie pracował: sprzedawał pierwszy nr IKP, później szył koszule dla wojska.
Jest profesorem fizyki.

Najmłodszy Aleksander co prawda ominął Bydgoszcz, ale po wojnie uczył się w Chełmnie i tam zdał małą maturę w 1950 r. Mieszkał wówczas u swego starszego brata Romualda, który był tam powiatowym lekarzem weterynarii. Aleksander Śliwiński jest inżynierem budowy dróg i mostów.

Żaden z braci nie mieszka w Bydgoszczy, miasto okazało się etapem w ich życiu, ale ciągle żyje w ich wspomnieniach.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska