Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksandrów Kujawski. Ulica Spółdzielcza jak szwajcarski ser, dziura na dziurze

Ewelina Fuminkowska
Największe dziury zalano betonem. Bez zgody służb miejskich, mimo że ulica należy do miasta.
Największe dziury zalano betonem. Bez zgody służb miejskich, mimo że ulica należy do miasta.
Stan ulicy Spółdzielczej pozostawia wiele do życzenia. Głębokie dziury, wystające studzienki, wąska jezdnia, na której dwa samochody nie mogą się minąć - taki jest jej obraz.

W Spółdzielni Mieszkaniowej umywają ręce. - Ulica należy do miasta - tłumaczy Tomasz Czubenko, prezes aleksandrowskiej SM. - Wiele razy podejmowaliśmy próby uzyskania od miasta chociaż części pieniędzy na naprawę drogi lub pokrycia kosztów prac, które wykonalibyśmy sami. Bez skutku. W zamian łatano dziury, co nie zdaje egzaminu - mówi.

Mieszkańcy wciąż pomstują na tę ulicę. Najwięcej głosów niezadowolenia było w ubiegłym roku, gdy spółdzielnia remontowała swoje drogi wewnętrzne, boczne uliczki od Spółdzielczej. Na słupach pojawiły się wówczas ogłoszenia, że ulica Spółdzielcza nie może być remontowana przez spółdzielnię, ponieważ jest drogą miejską.

Burmistrz Andrzej Cieśla mówi, że nikt o remont tej ulicy nie wnioskował. Były jedynie wnioski o dotację, ale w budżecie nie znaleziono na to pieniędzy.
Dwa dni po naszej rozmowie z prezesem, ktoś zalał betonem największe dziury na długości od ulicy Szkolnej do Wspólnej.

- Jestem na urlopie i nic nie wiem na temat łatania dziur. Możliwe, że moi pracownicy, którzy wylewali podjazd do śmietników, załatali dziury pozostałym betonem - tłumaczył telefonicznie prezes Czubenko. Jednak na ingerowanie w nawierzchnię drogi miejskiej niezbędne jest zezwolenie burmistrza.
- Nikt do mnie nie zwracał się o możliwość naprawy nawierzchni - powiedział nam burmistrz. Pracownicy urzędu potwierdzają, że zezwolenia nie było. Następnego dnia po interwencji wybrali się na ulicę Spółdzielczą. Gdy znajdzie się winny, będzie musiał przywracać pas drogowy do pierwotnego stanu.

Co na to mieszkańcy? Gdy pracownicy spółdzielni nielegalnie łatali dziury, zebrała się ich około dwudziestoosobowa grupka. Narzekaniom nie było końca.

- Ten beton skruszeje, takie łatanie nic daje - słyszymy od pana Pawła, który mieszka na osiedlu 22 lata. - Podobnie jak zasypywanie ich tłuczniem, którym można było oberwać w głowę, gdy samochód wjeżdża w dziurę - dodaje.
- Przez te dziury urywają się zawieszenia w samochodach, a wystające studzienki powodują, że można
oberwać miskę olejową. Pokrzywione felgi i ciągła naprawa końcówek wahacza to normalność - narzekają kierowcy. I dodają, że ręce zacierają mechanicy, bo naprawa auta kosztuje kilkuset złotych.

Kobiety pomstują na trudności, gdy trzeba wyjść z domu z dzieckiem w wózku. - To katorga prowadzić wózek po chodniku. Na jezdni wcale nie jest lepiej - dowodzi mieszkanka bloku numer 2. Mieszkańców spółdzielczego osiedla dziwi bezradność zarządu spółdzielni i ciągły brak pieniędzy w kasie miasta.

- Od wielu lat nic na tej ulicy nie robiono. Nie żądamy zerwania asfaltu i wylania nam nowego, a jedynie solidnej naprawy nawierzchni. Ale nie tłuczniem czy betonem - mówią.
W magistracie dowiedzieliśmy się, że są przymiarki do remontu nawierzchni ulicy Spółdzielczej. Ubytki w asfalcie wypełnione mają być masą zimno lub na gorąco.

Burmistrz Andrzej Cieśla zapewnia, że stanie się to jeszcze tej jesieni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska