Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alicja Żebrowska w Toruniu: Moja sztuka nikogo nie bezcześci

katarzyna hejna [email protected] tel. 56 619 99 13
Alicja  Żebrowska w toruńskiej Od Nowie
Alicja Żebrowska w toruńskiej Od Nowie HEJ
Rozmowa z Alicją Żebrowską, artystką zaliczaną do nurtu sztuki krytycznej, która niedawno gościła w Toruniu. Prezentacja jej i Jacka Lichonia dzieła "Infiltron" w Od Nowie wywołała gorącą dyskusję.
Jedna z prac Alicji Żebrowskiej - Gender/Rodzaj.
Jedna z prac Alicji Żebrowskiej - Gender/Rodzaj.

Jedna z prac Alicji Żebrowskiej - Gender/Rodzaj.

Artystom zarzucono brak moralności, łamanie prawa i krzywdzenie innych ludzi. Część wzburzonych uczestników spotkania wyszła jeszcze przed jego zakończeniem.

- W Toruniu włożyła Pani kij w mrowisko. Ale Pani twórczość od początku wywołuje kontrowersje.

- Przyjmujemy ciosy jakiekolwiek się pojawią. Artysta jest całkowicie odpowiedzialny za to, co robi. Nawet jeśli pójdzie do sądu lub zostanie pobity przez kogoś, to sam sobie jest winien.

- Jednak padły poważne zarzuty - np., że Pani sztuka, bywa nieetyczna, może krzywdzić ludzi.

- Wydaje mi się, że jest dużo więcej gorszych rzeczy, które krzywdzą ludzi niż sztuka. A jeśli artysta krzywdzi, to tak naprawdę samego siebie. W porównaniu ze skalą przestępstw z jaką mamy do czynienia na ziemi, to sztuka znajduje się gdzieś na szarym końcu. Sztuka jest wentylem bezpieczeństwa.

- Dlatego dotyka Pani kulturowego tabu? Zajmuje się problematyką ciała, seksualności, posługuje się obrazami krwi, fizjologii. Pani prace przez to bywają odpychające, niepokojące, nawet obrzydliwe. Co chce Pani przez to powiedzieć?

- Używam ciała jak gliny. To dla mnie materia twórcza, poszukiwanie tworzywa. Ale staram się używać nie tylko ciała, ale i swojej psychiki, emocjonalności.

Alicja Żebrowska w Toruniu: Moja sztuka nikogo nie bezcześci

- W jednej z najgłośniejszych swoich prac wideo "Grzech Pierworodny (Domniemany Projekt Rzeczywistości Wirtualnej)" pokazuje Pani kobietę, która rodzi lalkę Barbie. Oko kamery skierowane jest na kobiece genitalia. To może szokować. Nie obawia się Pani odrzucenia?

- Na każdym kroku czuję się odrzucana. Ale nie ma chyba człowieka w pełni akceptowanego. Zdarza się, że artysta przekraczając możliwości odbioru społeczeństwa, zostaje odrzucony. Jego dzieła nie są akceptowane. Tak było, gdy Daniel Olbrychski pociął fotografie Piotra Uklańskiego (w pracy "Naziści" Uklański umieścił fotosy przedstawiające aktorów w rolach oficerów niemieckich z II wojny światowej - przyp. autorki.).
Większy problem mam z poczuciem rzeczywistości swojego istnienia. Ta trauma jest o wiele bardziej bolesna, niż gdy ktoś skrytykuje moją sztukę. Jeśli ktoś negatywnie zareaguje, to te emocje sprawiają, że to może być cenne, może być jak oczyszczające katharsis.

- Nie miała Pani poczucia wstydu, że pokazuje tak intymne sfery ciała?

- Tworząc tę pracę miałam odczucie przekraczania tabu. I było to dość emocjonalne. Natomiast nie miałam poczucia wstydu, że filmuję własną pochwę i to pokażę. Może gdybym miała to zrobić dziesięć lat wcześniej, to pewnie miałabym takie odczucia. Natomiast robiąc tę pracę byłam już na takim poziome świadomości artystycznej i siebie jako osoby, że miałam do takich działań inny stosunek. Byłam inaczej nastawiona do konstruktu, jakim jest człowiek czy nagość. I nie uważałam, że pochwa mogłaby być czymś wstydliwym. Robienie sztuki to nie jest przecież bezczeszczenie. Uważałam, że robiąc taką pracę nie bezczeszczę ani siebie, ani kobiety. Dlatego nie odczuwałam wstydu.

- Podczas spotkania pytano Panią o cel, zamysł, który towarzyszył tworzeniu "Infiltronu". To pytanie często pojawia się, gdy oglądamy dzieła sztuki współczesnej.

- Nie chcę mówić, jakie intencje mi towarzyszą, gdy tworzę dzieło. Nie ma sensu wykładać "kawy na ławę" tego, co autor ma na myśli. Jeśli się za dużo mówi, to zakłóca się odbiór pracy. Trzeba przełamać myślenie, że ktoś jest nieprzygotowany do przyjmowania współczesnej sztuki. Jeśli wystarczająco zaintryguje go jakaś praca, to pójdzie w głąb, zacznie badać rewiry, które to dzieło porusza. Zacznie się zastanawiać, poszukiwać w literaturze.
To nie jest tak, że artysta ma mu powiedzieć, co ma czuć i myśleć, gdy patrzy na prace. W takim razie należałoby większość dzieł sztuki wyrzucić do kosza. Bo jak można na przykład wytłumaczyć komuś, jak ma odbierać sztukę abstrakcyjną?
Poza tym, czasem sam artysta może nie być świadom do końca swoich intencji. Powstały przecież wielkie dzieła w amoku halucynogennym czy pijackim i artysta nie był w pełni świadom swoich zamiarów.

- Ale jak odróżnić sztukę od zwykłego chłamu?

- Nie da się. To jest decyzja artysty. Jeśli uzna, że wyrzucony papierek jest dziełem sztuki, to to jest dzieło sztuki. Takie podejście pojawiło się po raz pierwszy w dadaizmie. Zapoczątkował je Duchamp (francuski malarz Marcel Duchamp w 1917 pokazał na wystawie zwykły pisuar, tytułując go "Fontanna" - przyp. autorki.). Postmodernizm je przyspieszył i doprowadził do ślepej uliczki, czyli gigantycznej nadprodukcji śmieci. Niektórzy artyści starają się na siłę kontynuować tamto podejście. Ostatecznym weryfikatorem jest chyba to, że jeśli artysta dotknie granic, ekstremum, którego dane społeczeństwo nie jest w stanie "strawić", to po prostu zostanie unicestwiony, odrzucony.

- Czy Pani jest artystką ekstremalną?

- Ja wiem? Chyba tylko próbuję (śmiech). Macam się z tym ekstremum.

Spotkanie z Alicją Żebrowską w Od Nowie zorganizowała Fundacja Freearts.
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska