Zobacz wideo: Takie mają być zasady emerytur stażowych
Dokładnie 223 tys. 277 zł - taki był cel zbiórki na rzecz Amelki, ogłoszonej na portalu Siepomaga.pl. I taki został osiągnięty! Z radością i wzruszeniem poinformowała o tym Beata Bartoszak, mama chorej dziewczynki, 29 września. Pieniądze przeznaczone zostaną na specjalistyczne leczenie trzynastolatki w klinice w Essen (Niemcy).
Pieniądze udało się zebrać dzięki wpłatom i licytacjom. Zbiórkę wsparli również Czytelnicy "Nowości". Systematycznie jednak na rzecz leczenia dziewczynki odbywały się rozmaite akcje w Ciechocinku i okolicy. Z pomocą ruszali niestrudzeni strażacy, szkoły, instytucje, różne organizacje, a nawet dzieci z przedszkola z rodzicami i opiekunami.
- Wszystkim serdecznie dziękujemy za wsparcie rzeczowe i duchowe! Dzięki Wam mamy wiarę w dobrych ludzi. Wiemy, że nie jest Wam obojętny los słabszego człowieka - podkreśla Beata Bartoszak.
Obecnie (08.10) Amelka wróciła do rodzinnego domu po pobycie w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Tutaj leczona była m.in. z powodu wodogłowia. Dziewczynka ma szereg schorzeń współtowarzyszących. Najpoważniejszy jest guz pnia mózgu, z którym Amelka walczy od ośmiu lat. Walczy bardzo dzielnie - to córka strażaka, która odziedziczyła hart ducha.
Historia Amelki. Wszystko zaczęło się, gdy miała 5 lat
Amelka to starsze dziecko Beaty i Roberta Bartoszaków z Ciechocinka. Dziewczynka ma jeszcze młodszego brata, Nikosia. Ojciec jest strażakiem i sam ratuje ludzkie życie. Teraz natomiast, jak podkreśla, życie ratować trzeba jego córce. Tysiące ludzie dobrej woli już mu pomagają. Liczy wraz z całą rodziną na dalszą mobilizację i podobnie jak żona bardzo za nią dziękuje.
Historia walki z okrutną chorobą zaczęła się, gdy Amelka miała 5 lat. Pełna dotąd energii dziewczynka nagle zaczęła gasnąć w oczach. -Z dnia na dzień traciła siły, coraz częściej zapadała w długi sen, zasłaniała oczka przed dziennym światłem, przekrzywiała główkę, pojawiły się wymioty - relacjonuje mama.
Rok 2013, izba przyjęć w toruńskim szpitalu - tego momentu rodzice nigdy nie zapomną. Wtedy po raz pierwszy z ust lekarza padły słowa o guzie pnia mózgu. Niestety, podejrzenie było słuszne. Od tej pory minęło już osiem lat. W ich trakcie dziewczynka przeszła m.in. kilkanaście zabiegów operacyjnych oraz dwa cykle chemioterapii z powikłaniami.
Bezlitosna choroba wciąż atakuje Amelkę. Są przerzuty i mało czasu na ratunek
W marcu tego roku, podczas wizyty kontrolnej w Poradni Onkologicznej, po kontrolnym badaniu rezonansem magnetycznym, rodzice Amelki usłyszeli po raz trzeci: progresja choroby. Z uwagi na przebyte dotychczas leczenia i związane z nimi powikłania zapadła decyzja o radioterapii protonowej w Klinice w Essen.
- Jak wspomniałam, jesteśmy zakwalifikowani do leczenia, mamy na termin, jednak brakuje nam środków finansowych na jego opłacenie. Ostatni rezonans wykazał kolejny wzrost guza w głowie oraz nowe ognisko choroby. Nie mamy czasu, musimy działać, aby zdążyć! Boję się, że zamiast do Essen na leczenie, trafimy znowu pod nóż neurochirurga - nie kryje Beata Bartoszak.
Ze względu na lokalizację guzy nie są możliwe do usunięcia w całości. - Nie wiemy, na jak długo wystarczy nam sił. Nie wiemy, jak Amelka przyjmie wiadomość o kolejnym leczeniu i jak długo będzie chciała walczyć z tak trudnym przeciwnikiem. Jednak nasza mała wojowniczka się nie poddaje! - to znów słowa matki.
WARTO WIEDZIEĆ: Terapia protonowa w uniwersyteckiej klinice w Essen
Zachodnioniemieckie Centrum Terapii Protonowej w Essen (Niemcy), które uważa się za jeden z najnowocześniejszych tego rodzaju ośrodków na świecie, zostało otwarte w 2015 roku. Esseńska klinika uniwersytecka będzie w stanie przyjąć rocznie na leczenie do tysiąca pacjentów z kraju i zagranicy.
Ta najnowocześniejsza metoda leczenia nowotworów złośliwych jest przeznaczona głównie dla chorych, u których konwencjonalne naświetlanie nie może być stosowane, ponieważ nowotwór znajduje się w szczególnie trudno dostępnych miejscach i w związku z tym nie można go usunąć dostępnymi dotąd metodami lub kiedy jest zbyt głęboko usytuowany i zbyt blisko sąsiaduje z ważnymi organami, wrażliwymi na uszkodzenia. Jest to skuteczna metoda także, gdy konwencjonalna terapia naraża chorego na poważne powikłania.
Terapia protonowa sprawdza się zwłaszcza u dzieci, gdyż pozwala oszczędzić młody, rozwijający się organizm. Tradycyjne napromieniowanie niesie za sobą ryzyko rozwoju u dziecka nowotworu wtórnego lub niedorozwoju jego narządów. Niestety, taka terapia jest bardzo droga; wymaga też w porównaniu z innymi radioterapiami dużo więcej personelu. Ale często jest skuteczna!
