Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Sadowski: - Obama zepsuł dolara

Rozmawiała: Katarzyna Hejna
Bogactwo Ameryki nie wzięło się z wydatków rządowych i druku pieniądza, tylko z ciężkiej pracy, a tego obecny prezydent najzwyczajniej nie pojmuje - uważa Andrzej Sadowski
Bogactwo Ameryki nie wzięło się z wydatków rządowych i druku pieniądza, tylko z ciężkiej pracy, a tego obecny prezydent najzwyczajniej nie pojmuje - uważa Andrzej Sadowski
- Analiz agencji ratingowych nie należy traktować jak wyroczni pochodzących od Pana Boga, a tylko jak jedno ze źródeł oceny sytuacji. I to nie do końca wiarygodne. Ich rola jest dziś przeceniana - rozmowa z Andrzejem Sadowskim z Centrum im. Adama Smitha.

Agencja ratingowa Standard&Poor's podjęła pierwszą w historii decyzję o
obniżeniu wiarygodności kredytowej Stanów Zjednoczonych z maksymalnej AAA do AA+. Co to oznacza?

- Rząd Stanów Zjednoczonych prowadzi politykę, która jest dla gospodarki tego państwa destrukcyjna, stąd niższa wiarygodność. Gorsza ocena tylko potwierdza to, co widać już od wielu miesięcy na rynkach finansowych i surowcowych, po drożejącym złocie czy franku szwajcarskim. Prezydent USA postanowił zepsuć (czy też sfałszować) własną monetę, czyli dodrukowuje dolara. Bogactwo Ameryki nie wzięło się z wydatków rządowych i druku pieniądza, tylko z ciężkiej pracy, a tego obecny prezydent najzwyczajniej nie pojmuje.

Ale dwie pozostałe amerykańskie agencje ratingowe dobrze oceniają pozycję Stanów Zjednoczonych.

- To, że dwie inne agencje tego nie zrobiły, nic nie oznacza. Było wiadomo,

że prędzej czy później któraś zrobi to jako pierwsza. To też może być próba

odrobienia straconej reputacji. Te wszystkie agencje, o których mówimy, w 2008 roku w żaden sposób nie obniżały oceny ratingowej i nie sygnalizowały, że za chwilę będziemy mieć do czynienia ze sporym krachem na spekulacyjnych rynkach finansowych. Stąd też dzisiaj próbują odzyskać wiarygodność "dmuchając na zimne".

Czy to oznacza, że mamy do czynienia z podobnym kryzysem, jak w przypadku upadku banku Lehman Brothers, który rozprzestrzenił się na cały świat?

- To inny rodzaj kryzysu - to kryzys rządzenia. Jest związany z niepohamowanym wzrostem zadłużenia rządów, które wydają znacznie więcej, niż są w stanie uzyskać ze swoich gospodarek. Brakuje jakichkolwiek reform polegających na poważnej redukcji wydatków rządowych. W USA i w innych krajach strefy euro podejmuje się takie kroki, ale są one tylko symboliczne - o wiele za małe w stosunku do rozmiarów zadłużenia.

Co należałoby więc zrobić by wyjść z kryzysu? Obciąć wydatki państwa,
kolejny raz podwyższyć podatki?

- Trzeba zmienić całkowicie politykę. Podwyższanie podatków byłoby kompletną

bzdurą. Rządy i tak nie dostaną więcej pieniędzy, obywatele nie chcą jeszcze

więcej wkładać do rządowej kasy. Należy zredukować wydatki rządu i

ograniczyć marnotrawstwo publicznych pieniędzy. Mamy z tym do czynienia i w

Ameryce i w Europie.

A co kryzys w USA oznacza dla Polski?

- Możemy mieć do czynienia z objawami paniki i obniżaniem pozycji takich krajów jak Polska. A to oznacza gwałtowną zmianę wartości walut, poważne wahania kursowe, perturbacje w handlu. Zapewnienia naszego premiera, że mamy się dobrze, nie będzie miało żadnego znaczenia. Nie wystarczyły przecież zapewnienia samego prezydenta USA.

A co z kursem franka? Czy należy obawiać się jego dalszego wzrostu?

- To nie tyle wzrost kursu, co spekulacje. I za franka możemy wkrótce płacić
4 złote.

Jak agencje ratingowe oceniają Polskę? Czy nasza wiarygodność też spada?

- Ostatnio jedna z amerykańskich agencji obniżyła naszą ocenę dotyczącą prognozy wzrostu gospodarczego, ale w oparciu o kompletnie bzdurne przesłanki i metodologię. Uznała, że będziemy mieć wzrost gospodarczy niższy o 0,2 proc., bo z powodu wysokiego kursu franka obywatele mogą mieć mniej pieniędzy do dyspozycji i problemy ze spłatą kredytów. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę statystyki, okazuje się, że kredyt we frankach szwajcarskich jest najlepiej spłacanym na polskim rynku. A kłopoty ma tylko ok. 12 tysięcy osób. Jak tyle ludzi może mieć wpływ na 0,2 proc. polskiego PKB? To kompletna bzdura.

Tych analiz nie należy więc traktować jak wyroczni pochodzących od Pana Boga, a tylko jak jedno ze źródeł oceny sytuacji. I to nie do końca wiarygodne. Ich rola jest dziś przeceniana.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska