Dzień Dziecka Najkochańszego
Więcej informacji z Solca Kujawskiego
Dzieci, rodzeństwo, rodzice
W sobotę Centrum Naukowo-Edukacyjne im Sue Ryder w Solcu Kujawskim zamieniło się w wielki plac zabaw. Kolejny raz bydgoskie hospicjum zaprosiło swoich małych pacjentów, ich rodzeństwo i rodziców na obchody Dnia Dziecka.
- Przyjechało 12 dzieci - informuje Aleksandra Burchacka, szefowa Stowarzyszenia Sue Ryder. - Kilkoro akurat jest na turnusie rehabilitacyjnym. Są także sami rodzice. Podzielili się opieką nad dziećmi i choć jedno, ale do nas przyjechało. W ubiegłym roku też tak było. Bycie z nami jest dla rodziców bardzo ważne.
Ogółem pod opieką Domowego Hospicjum dla Dzieci w Sue Ryder pozostaje teraz 28 małych pacjentów.
Córeczka lubi muzykę
Claudia ma 3,5 roku; na festynie jest z mamą Kasią i tatą Markiem: - Córeczka urodziła się z wieloma wadami, ale jest niezwykle żywiołowa. Bardzo lubi jeść - śmieje się pani Kasia. - Teraz jest na etapie raczkowania. Próbuje wstawać. Niedawno przeszła badania bioderek. Na razie musimy zaniechać pionizacji.
Claudią opiekują się specjaliści z Domu Sue Ryder. - Rehabilitacja jest prowadzona w domu - przychodzą pielęgniarki, logopeda, poza tym córka ma również zajęcia rehabilitacyjne poza domem.
Pani Kasia mówi, że Claudia wymawia pojedyncze słówka, natomiast rozumie wszystko. - Lubi muzykę, chętnie ogląda bajki - zapewnia.
Claudia chodzi w Bydgoszczy do specjalistycznego przedszkola. - To korzyść podwójna - ma kontakt z dziećmi, więc mam nadzieję, że nabierze odporności. Poza tym jest tam również rehabilitowana - dodaje mama.
Cierpliwy, jak Banki
Pogoda jest wspaniała. Wszystko, co zaplanowali organizatorzy, odbywa się na powietrzu. Poruszenie wśród dzieci wywołuje pojawienie się psa o imieniu Banki. To labrador, który uczestniczy w dogoterapii. Banki zdaje się mieć niewyczerpane pokłady cierpliwości i łagodności.
Wielkim zainteresowaniem cieszy się także królik Maks, rasy olbrzym belgijski. - Uwielbia buraczki - zdradza Roksana, właścicielka Maksa.
Widzimy nasze dzieci
- Z chwilą, gdy Agatka została otoczona opieką hospicjum do naszego domu wstąpiły anioły - tak pięknie o personelu Domu Sue Ryder mówi pani Katarzyna, mama 6-letniej Agatki. - Wcześniej nie spotkałam się z takimi ludźmi. Nie czułam się tak dobrze i bezpiecznie. Chcę to wszystkim powiedzieć: jednym z aniołów jest pani doktor Małgosia Czapczyk.
Pani Katarzyna jest szczęśliwa, że mogła przyjechać z Agatką na festyn. - Fajnie, że raz w roku dochodzi do takiego spotkania. Że możemy się zobaczyć, poznać nowe dzieci, wymienić doświadczeniami. Fajnie, że możemy zobaczyć w naszych dzieciach... dzieci, a nie tylko chore istoty.
Zapewnia, że w gronie rodziców, które mają "potomstwo chore, ale najkochańsze na świecie", naprawdę dobrze się czuje.
- Nikt na moje dziecko nie patrzy jak na jakieś zjawisko, bo tu wszystkie dzieci są takie same. Na ulicy reakcje są różne. Najbardziej przykre są komentarze. Nasze dzieci są dla nas wszystkim - one są takie kochane. Wystarczyłoby, aby zdrowi ludzie, na chwilę postawili się w naszej sytuacji. Wtedy pewnie inaczej by się zachowywali. Warto pamiętać, że wychować zdrowe dziecko jest cudem, ale chore - to podwójny cud - mówi pani Katarzyna.
Agatka choruje od urodzenia. Ma niedocukrzenie krwi i wiele innych chorób, które ono wywołało.
- W drugiej dobie życia ustały wszystkie funkcje, przestała oddychać. Wtedy o jej życie walczyli lekarze. Ja walczę od sześciu lat. Będę tak czynić dalej, by nie móc sobie zarzucić, że mogłam coś zrobić, a nie zrobiłam. Nasz dom jest przepełniony Agatką, nikt z nas nie wyobraża sobie życia bez niej...
Festyn zorganizował DomRyder, Stowarzyszenie im. Sue Ryder, Centrum Naukowo-Edukacyjne oraz wolontariusze. Pomogli sponsorzy.
Gazeta Pomorska przez sms