Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Gembicka, sekretarz stanu: - Chodzi o to, aby uniknąć niepotrzebnych problemów

Grażyna Rakowicz
Uważam, że to przesunięcie jest potrzebne, bo – po pierwsze, gdyby te wybory zostały przeprowadzone w tym samym czasie co parlamentarne, to mogłoby to rodzić bardzo dużo niejasnych sytuacji, chociażby związanych z rozliczaniem kampanii. Po drugie – te wspólne wybory to jest też bardzo trudne przedsięwzięcie logistyczne. Zresztą sami przedstawiciele PKW mówili jasno, że dobrze by było, aby te wybory nie odbywały się łącznie. Podobny pogląd mają samorządowcy - mówi w rozmowie z „Gazetą Pomorską” Anna Gembicka, sekretarz stanu, pełnomocnik rządu ds. lokalnych inicjatyw społecznych.
Uważam, że to przesunięcie jest potrzebne, bo – po pierwsze, gdyby te wybory zostały przeprowadzone w tym samym czasie co parlamentarne, to mogłoby to rodzić bardzo dużo niejasnych sytuacji, chociażby związanych z rozliczaniem kampanii. Po drugie – te wspólne wybory to jest też bardzo trudne przedsięwzięcie logistyczne. Zresztą sami przedstawiciele PKW mówili jasno, że dobrze by było, aby te wybory nie odbywały się łącznie. Podobny pogląd mają samorządowcy - mówi w rozmowie z „Gazetą Pomorską” Anna Gembicka, sekretarz stanu, pełnomocnik rządu ds. lokalnych inicjatyw społecznych. Adam Jankowski
Mam nadzieję, że teraz kraje Europy Zachodniej w większym stopniu zaangażują się w kwestię wsparcia Ukrainy. Wiemy dobrze, że kraj ten czeka na środki z Unii Europejskiej. Wiemy też dobrze, że Niemcy nie wywiązują się ze swoich zobowiązań i nie dostarczają Ukrainie w terminie sprzętu wojskowego. Mam nadzieję, że się to teraz zmieni. Że Unia określi się nie tylko w deklaracji, ale i w praktycznym działaniu - mówi w rozmowie z "Gazetą Pomorską" Anna Gembicka, sekretarz stanu, pełnomocnik rządu ds. lokalnych inicjatyw społecznych.

PiS proponuje przeniesienie wyborów samorządowych na 7 lub 14 kwietnia 2024 roku.
Uważam, że to przesunięcie jest potrzebne, bo – po pierwsze, gdyby te wybory zostały przeprowadzone w tym samym czasie co parlamentarne, to mogłoby to rodzić bardzo dużo niejasnych sytuacji, chociażby związanych z rozliczaniem kampanii. Po drugie – te wspólne wybory to jest też bardzo trudne przedsięwzięcie logistyczne. Zresztą sami przedstawiciele PKW mówili jasno, że dobrze by było, aby te wybory nie odbywały się łącznie. Podobny pogląd mają samorządowcy, z którymi rozmawiam. W każdym tygodniu mam praktycznie kilka takich spotkań. Według nich jest to dobra koncepcja. Muszę przyznać, że tak mówią nawet samorządowcy z PSL i PO.

Czym głównie argumentują swoją opinię?
Przede wszystkim tym, że chcieliby dokończyć inwestycje, które w swoich samorządach rozpoczęli. Oprócz tego uważają, że faktycznie to łączenie może spowodować zbyt duże zamieszanie i problemy logistyczne, związane z przeprowadzeniem kampanii i wyborów.

A czego w tej kwestii można się spodziewać po politykach, choćby w Sejmie?
Trudno przewidzieć, jak do przeniesienia tych wyborów odniesie się opozycja w Sejmie. Nie wykluczam, że może według zasady „totalnej opozycji” zagłosuje inaczej, niż oczekują tego samorządowcy, czyli zrobi na złość PiS. Ale mam nadzieję, że podczas tej dyskusji w Sejmie i w komisjach uda się przekonać opozycyjne partie do tego, aby to rozwiązanie jednak poparły, bo przecież chodzi w nim i o to, aby uniknąć choćby tych niepotrzebnych problemów logistycznych.

Jak pani odebrała raport o stratach wojennych Polski podczas II wojny światowej, oszacowanych na 6,2 bln zł?
Ten raport był bardzo potrzebny. O wystąpieniu Polski do Niemiec o te reparacje mówiło się już od wielu lat. Patrząc na państwa, które były ofiarami II wojny światowej, to straty poniesione przez nas były największe. Trzeba jasno powiedzieć, że to właśnie na terenie naszego kraju Niemcy zniszczyli doszczętnie wiele miast. Tu trzeba wspomnieć o ogromnych zniszczeniach Warszawy, więc te reparacje są konieczne i trzeba o tym głośno mówić. Mimo że, niektórym osobom to się nie podoba.

Komu na przykład?
Zastanawia mnie i zarazem bardzo dziwi podejście opozycji, która twierdzi, że Polsce reparacje się nie należą, że nie powinniśmy o nie występować, bo może to popsuć relacje z Niemcami. Niektórzy mówią, że nie jest to dobry moment. Taka argumentacja mnie zupełnie nie przekonuje, bo zawsze można powiedzieć, że nigdy nie będzie tego dobrego momentu – a to pandemia, a to wojna w Ukrainie. Jeśli ktoś nie chce się tym zająć, to wymówka zawsze się znajdzie. Niestety widzimy, że niektóre partie polityczne w Polsce bardziej reprezentują interesy Niemiec, niż naszego kraju. Mam nadzieję, że po przedstawieniu tego raportu w Sejmie po stronie opozycji zrodzi się pewna refleksja i uda się nam jednak wypracować wspólne stanowisko, aby mówić jednym głosem. Wtedy będziemy silniejsi, bo jeśli teraz Niemcy słyszą, że w kwestii reparacji jesteśmy podzieleni, to trudno im się potem dziwić, że będą to wykorzystywali dla swojego celu, czyli do tego, aby uniknąć wypłaty tego odszkodowania.

Polscy politycy w tej kwestii są podzieleni, a niemiecki kanclerz Olaf Scholz odrzuca nasze reparacje. Jaką mamy szansę na ich wypłacenie?
Przede wszystkim trzeba jasno powiedzieć, że Polska nie zrzekła się tych reparacji w 1953 roku, co wykazały także analizy prawne. Poza tym wtedy byliśmy pod wpływem reżimu komunistycznego Związku Radzieckiego i wszystkie decyzje nie były podejmowane przez Polskę suwerennie. Chcę zwrócić jeszcze uwagę i na to, że dopiero teraz Niemcy wypłaciły niektórym państwom reparację za I wojnę światową, czyli widzimy, jak długi jest to proces. Żeby go w ogóle rozpocząć, to potrzebny jest raport. Teraz przed nami wystosowanie noty dyplomatycznej i odpowiednie działania. Ten wysiłek warto podjąć.

Pozostańmy jeszcze przy historii i przenieśmy się do Włocławka. Tutaj ma zniknąć z przestrzeni miasta Pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej.
Przede wszystkim bardzo się cieszę, że udało się dojść do porozumienia z samorządem Włocławka ws. likwidacji tego pomnika. Kilka miesięcy temu spotkałam się z dr. Karolem Nawrockim, prezesem IPN, który przedstawił mi, jak wygląda droga do takiej likwidacji i przekazał, że aby ją zacząć, to samorząd musi złożyć odpowiedni wniosek. Teraz przed nami cała ta procedura, w tym sfinansowanie usunięcia pomnika i oczywiście decyzja, która – moim zdaniem - powinna należeć do mieszkańców miasta - jaki monument powinien teraz stanąć na Placu Wolności. Czy ma być to Pomnik Żołnierza Polskiego po renowacji, czy inny... Uważam, że te pomniki żołnierzy radzieckich, czyli de facto symbole rosyjskiego imperializmu, powinny być zlikwidowane już w momencie transformacji ustrojowej Polski. Wtedy, kiedy zrzuciliśmy to jarzmo komunizmu. Z różnych względów tak się jednak nie stało. We Włocławku na przykład brakowało środków na ten cel, dlatego przed pomnikiem żołnierzy radzieckich stanął drugi - Pamięci Żołnierza Polskiego. Patrząc dzisiaj na Ukrainę widzimy, do czego ten imperializm rosyjski doprowadza. Wcześniej tych grabieży, mordów i gwałtów ze strony Rosjan doświadczała także Polska, dlatego absolutnie nie mamy za co być tu „wdzięcznym armii radzieckiej”.

W środę Ursula von der Leyen, szefowa KE, powiedziała w orędziu: „Mamy nauczkę z tej wojny. Trzeba było słuchać głosów wewnątrz Unii, w Polsce, krajach bałtyckich, w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Oni przez lata nam mówili, że Putin się nie zatrzyma i że należy różnicować źródła energii”. Jak pani skomentuje te słowa?
Dobrze, że taka refleksja przyszła. To świadczy tylko o tym, że Unia Europejska zaczyna dostrzegać, jak naprawdę wygląda sytuacja w Ukrainie i do czego prowadzą wspólne interesy z Rosją. Szkoda tylko, że tak późno. Mam nadzieję, że teraz kraje Europy Zachodniej w większym stopniu zaangażują się we wsparcie Ukrainy. Wiemy dobrze, że kraj ten czeka na środki z Unii Europejskiej. Wiemy też dobrze, że Niemcy nie wywiązują się ze swoich zobowiązań i nie dostarczają Ukrainie w terminie sprzętu wojskowego. Mam nadzieję, że się to teraz zmieni. Że Unia określi się nie tylko w deklaracji, ale i w praktycznym działaniu, bo widać, że Rosja dalej manipuluje. Także cenami gazu i dalej bezlitośnie wykorzystuje swoje surowce do tego, aby wywierać presję na Unię, stosować wobec niej szantaż. To wszystko potwierdza, że odejście Europy od rosyjskiego gazu musi być już na stałe.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska