Spotkanie odbędzie w położonym na tyrolskim odludziu hotelu Interalpen. Na co dzień można tu wynająć pokój już za 430 euro za dobę, ale w najbliższy weekend pojawią się hotelu wyłącznie zaproszeni gości. Do obiektu w Telfs-Buchen prowadzi tylko jedna droga, więc łatwo będzie odciąć go od świata, a szczególnie od wścibskich dziennikarzy. Bo posiedzenia grupy Bilderberg od początku (w 1954 roku) odbywają się z zachowaniem dyskrecji.
Polski ślad
Pomysł powołania Klubu wyszedł od polskiego pisarza i polityka Józefa Retingera. Retinger był postacią tyleż wpływową, co tajemniczą - doradca Władysława Sikorskiego, człowiek o niewiarygodnych kontaktach politycznych, jeden z nielicznych, który był w stanie w każdej chwili zadzwonić i umówić się na spotkanie z prezydentem USA. Oponenci polityczni wypominali mu zaangażowanie w działalność organizacji żydowskich (choć formalnie był katolikiem) i przynależność do wolnomularstwa. Posądzano go działalność szpiegowską na rzecz ZSRR, USA, Francji, Żydów, a nawet jezuitów.
Sztuczna inteligencja i terroryzm
Pierwsze spotkanie wpływowych osobistości w holenderskim hotelu Bilderberg spowodowane było rosnącymi nastrojami antyamerykańskimi w Europie.
W kolejnych latach na posiedzeniach grupy dyskutowano m.in. kwestię integracji europejskiej, wprowadzenia euro NATO itp. W najbliższy weekend możni tego świata (dominują Amerykanie, Brytyjczycy, Niemcy i Skandynawowie) dyskutować mają m.in. kwestię sztucznej inteligencji, cyberbezpieczeństwa, terroryzmu, wyborów w USA, strategię europejską i - ma się rozumieć - kwestie finansów.
Czy mamy powody do obaw, że za naszymi plecami decydują się losy świata?- Z perspektywy maluczkich zawsze są powody do obaw przed takimi spotkaniami - uważa dr Radosław Sojak, socjolog z UMK. - Mówimy o osobach, których możliwość nieformalnego wpływania na decyzje o charakterze strukturalnym są olbrzymie. Tego rodzaju kontakty są elementem, który wymyka się analizom socjologicznym.
- Wszystkie negocjacje toczone w sposób niejawny budzą nieufność, ale trudno przecież toczyć je jawnie - uspokaja dr Sławomir Sadowski politolog z UKW. - Może więc dobrze by było, aby co jakiś czas wnioski z takich spotkań były ujawniane? W przeciwnym razie emocje wokół Bilderberg będą nabrzmiewać i w końcu wybuchną, tak jak w sprawie Acta.
Pod okiem Rockefellera
Na spotkaniach takich jak to w Telfs-Buchen utrwalają się więzi pomiędzy uczestnikami, uczestnicy wymieniają się wizytówkami. Kto na tym skorzysta? - Nasza pozycja międzynarodowa na pewno nie jest tak wysoka, jak byśmy sobie tego życzyli, ale nie jest też aż tak niska - podkreśla dr Sojak. - W interesie członków klubu jest zachowanie pewnej stabilności w naszym regionie. Ale czy z ich perspektywy istotna jest stabilność np. Afryki? Nie mam pewności.
Do tej pory niewielu Polaków dostąpiła zaszczytu konferowania w gronie, w którym honorowe miejsce zajmuje David Rockefeller.
Dr Sojak: - Zaproszenie dla Aleksandra Kwaśniewskiego tłumaczy jego aktywność po drugiej kadencji - doradzanie głowom nie do końca demokratycznych republik postsowieckich i biznesmenom ze środkowej Azji. Olechowski mógł być ciekawym rozmówcą jako były minister finansów. Z Kolei Rostowski i Applebaum są częścią elit świata zachodniego. Co do Applebaum - małżeństwo z Sikorskim ma tu swoje znaczenie, ale wzięto pod uwagę raczej jej opiniotwórczą rolę w USA.
Dr Sadowski jest przekonany, że określenie "rząd światowy" w przypadku Klubu Bilderberg jest nazwą na wyrost: - To raczej grupą interesów. Bardzo wpływowa grupa. Jeśli widziałbym w tych spotkaniach jakieś zagrożenia, to takie, że te osoby nie mają w większości umocowania demokratycznego. Są dobierane na podstawie uznania ich nieformalnych wpływów. Ale na szczęście istnieje w świecie wiele różnorodnych mechanizmów, które trzymają grupy nacisku na uwięzi.
Czytaj e-wydanie »