Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Antoni Kuś w ostatniej rozmowie z "Pomorską"

Rozmawiała Jadwiga Aleksandrowicz
Lucyna Talaśka-Klich
Rozmawiając z Antonim Kusiem, działaczem chłopskiej sprawy, przewodniczącym NSZZ Solidarność RI w regionie bydgoskim nie przypuszczaliśmy, że będzie to jego ostatnia wypowiedź dla Czytelników "Gazety Pomorskiej". Oto ta rozmowa.

- Na spotkaniach z rolnikami pan i inni działacze chłopscy porównujecie aferę Amber Gold z oszustwami dokonanymi przez nieszawski Jantur.
- Bo to niemal identyczne sprawy. To, co zrobił Jantur to największa afera zbożowa w powojennej Polsce, dziwnym trafem bardzo wyciszona.

- Przecież prokuratura prowadzi postępowanie...
- Owszem, ale czy ktoś poza paroma politykami, których głosów i tak nikt nie słuchał, upominał się o rolników tak, jak dziś wszystkie media upominają się o pokrzywdzonych przez Amber Gold? Gdyby "Gazeta Pomorska" nie napisała o krzywdzie rolników, nikt by o tym nie wiedział. A przecież skala krzywd jest podobna. Okradziono ze zboża kilkuset gospodarzy z całej Polski na kwotę około kilkudziesięciu milionów złotych.

Przeczytaj również: Antoni Kuś nie żyje!

- Rolników nikt nie zmuszał, by oddawali zboże Janturowi?
- To prawda. Klientów Amber Gold też nikt nie zmuszał, by oddawali tej firmie swoje pieniądze. Rolników skusiło to, co klientów Amber Gold: jedna i druga firma proponowały lepsze warunki niż ich konkurencja. W jednej i drugiej aferze nie bez winy są instytucje państwowe i banki. Janturowi dawano kredyty pod fałszywe wyceny majątku, co pokazały audyty finansowe. Nikt nie interesował się, że firma ta nie składała rocznych sprawozdań finansowych do KRS. Uchodziło jej to bezkarnie, podobnie jak zaleganie z podatkami. Zalegała też ze składkami ZUS, nie płaciła za energię elektryczną. Nikogo to nie , dopóki rolnikom, którzy nie dostali pieniędzy, nie puściły nerwy, a "Pomorska" tego nie ujawniła. Ujawniła i co? Nic.
- A może przy okazji kontroli, jakie uruchomiła afera Amber Gold, wyjdą na jaw nieprawidłowości związane z funkcjonowaniem Janturu i nadzorem nad tą firmą?
- Szczerze mówiąc, straciłem już nadzieję, bo należało takie kontrole wobec Janturu dawno zrobić. Przypomnę, że pierwsze sygnały o tym, że w Janturze źle się działo, mieliśmy już w 2009 roku! Nikt na to nie reagował. Można się domyślać, dlaczego...

- Dlaczego?
- Ta firma miała nad sobą parasol ochronny PSL, partii będącej w koalicji rządzącej, a osobiście Waldemara Pawlaka. Przewodniczący rady nadzorczej Janturu był prominentnym członkiem władz naczelnych tej partii. W Nieszawie bywali czołowi politycy PSL. Myślę, że to sprawiło, że właściciele upadłej spółki czuli się bezkarni. Wciąż mają wielu obrońców. Obawiam się, że ślimaczące się śledztwo zmierza do przedawnienia tej afery i że winni ruiny ekonomicznej wielu rolniczych rodzin, nigdy nie poniosą konsekwencji.


Jantur Sp. z o.o. upadła w lipcu 2010 roku. Należała do niej gorzelnia w Nieszawie, młyn w Wagańcu, magazyny zbożowe w Kikole i Chromowoli w gm. Koneck. Prezes i wiceprezes po ujawnieniu oszustw spędzili kilka miesięcy w areszcie tymczasowym. Przewodniczący rady nadzorczej i współwłaściciel spółki jest radnym powiatu aleksandrowskiego. Należy do klubu radnych PSL. Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska