Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Antoni Tokarczuk został przywrócony do pracy w bydgoskim WORD-zie

Marek Weckwerth
Antoni Tokarczuk
Antoni Tokarczuk Jarosław Pruss
To będą dwa trudne lata współpracy dyrektora bydgoskiego WORD-u i jego zastępcy. Przywrócony do pracy były polityk zajmie się prawdopodobnie... remontem filii w Inowrocławiu.

Sąd zdecydował o przywróceniu do pracy na stanowisku zastępcy dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Bydgoszczy Antoniego Tokarczuka, byłego ministra środowiska, wcześniej działacza "Solidarności", uczestnika obrad Okrągłego Stołu.
Tokarczuk ma otrzymać zaległą pensję za 13 miesięcy nieobecności, gdy pracy nie świadczył, bo został zwolniony przez przełożonego. Miesięcznie będzie zarabiał ok. 6 tys. zł brutto, czyli tyle, ile otrzymywał przed zwolnieniem.

Utrata zaufania dyrektora
Powodem zwolnienia była utrata zaufania ze strony dyrektora. W czasie jego długiej choroby Tokarczuk odkrył, że na liście płac figuruje człowiek, którego jakoby nikt w WORD-zie nie widział. Chodziło o Jarosława Kopcia, który organizował filię bydgoskiego ośrodka w Inowrocławiu i otrzymywał za to gażę. Tokarczuk powiadomił o tym opinię publiczną, uznając że ów pan to tzw. martwa dusza, która nielegalnie otrzymuje wynagrodzenie.

Wkrótce do prokuratury trafiło powiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez dyrektora Kondrusiewicza. Doniesienie miał złożyć Tadeusz Błażejewski, który był trzecią najważniejszą osobą w kierownictwie WORD-u (przed Tokarczukiem był zastępcą dyrektora).
I dlatego Tokarczuk i Błażejewski stracili pracę. Ten drugi oficjalnie z powodów ekonomicznych. Wczoraj nie chciał się w tej sprawie wypowiedzieć.
- Jeszcze nie teraz - powiedział nam.
Sąd po stronie powoda
Antoni Tokarczuk pozwał pracodawcę do sądu pracy. Ten uznał właśnie, że byłego zastępcę należy przyjąć na dawne stanowisko i wyrównać mu straty finansowe.

Zdaniem sądu, dyrektor osobiście wydawał polecenia wszystkim pracownikom WORD-u, w tym podwładnym Tokarczuka, a przez to ten miał problemy z ułożeniem sobie współpracy z podwładnymi. Bywało, że anulował polecenia Tokarczuka, ingerował w pracę firmy nawet podczas zwolnienia lekarskiego. Tokarczuk bezskutecznie też starał o dostęp do procesu decyzyjnego w trakcie modernizacji budynku ośrodka w Bydgoszczy.
Jednocześnie sąd nie dał wiary pracownicom WORD-u, które potwierdziły, że Jarosław Kopeć jest jednak oficjalnie zatrudniony.

- Sąd po prostu przyjął za wiarygodną wersję Tokarczuka - komentuje Kondrusiewicz. - Ale cóż zrobić, muszę respektować wyrok i ponownie zatrudnić pana Tokarczuka. Na stanowisko wróci prawdopodobnie 1 marca.

Czytaj: Szef WORD-u tłumaczy się na policji! Dlaczego?

Daleko od szefa
Dlatego szef WORD-u już przygotowuje dla niego osobne biuro. Będzie na innym piętrze niż gabinet przełożonego.
Dyrektor przyznaje, że ich współpraca nie będzie łatwa.

Więcej dziś w papierowym wydaniu "Pomorskiej". Możesz kupić też e-wydanie

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska