Włocławscy parlamentarzyści zaprosili ministra, by na terenie Anwilu wyjaśnił, dlaczego popiera pomysł sprzedaży firmy zakładom będącym w dużo słabszej kondycji finansowej. Orlen chce pozbyć się swoich większościowych udziałów we włocławskiej fabryce, bo zamierza skoncentrować się na swojej podstawowej działalności rafineryjnej i petrochemicznej. Do transakcji miało dojść jeszcze w pierwszej połowie roku.
Dawid Piekarz, rzecznik prasowy Orlenu, stwierdził jednak, że jest mało prawdopodobne, żeby Anwil został w najbliższym czasie wystawiony na sprzedaż. - Zależy nam nie na szybkiej transakcji, ale na uzyskaniu jak najlepszej ceny - mówi Piekarz. W marcu Orlen miał wybrać doradcę, który mu pomoże najkorzystniej sprzedać włocławskie zakłady chemiczne. Do tej pory nie udało się nikogo takiego znaleźć. Rzecznik podkreśla, że opóźnienia nie mają żadnego związku z kryzysem ekonomicznym.
Krzysztof Grad, rzecznik prasowy grupy Ciech skupiającej zakłady chemiczne z Tarnowa i Kędzierzyna Koźla mówi, że spółka mimo kryzysu nie wycofuje się z zamiaru kupna na kredyt Anwilu. - Nic się nie zmieniło, czekamy tylko na decyzję Orlenu - dodaje.
Plan sprzedaży Anwilu słabszym firmom budzi we Włocławku ogromne kontrowersje. Właśnie dlatego parlamentarzyści zaprosili do miasta ministra Grada. Domicela Kopaczewska, posłanka PO, wyjaśniła, że minister musiał odwołać dzisiejszą wizytę we Włocławku z powodu ważnych wyjazdów zagranicznych.