- To praca, w której cały czas coś się dzieje, każdego dnia coś innego - wyznaje pan Arkadiusz. - Nie ma nic lepszego niż świadomość, że udało się pomóc komuś innemu, że zrobiło się coś dobrze.
Ratownik medyczny - to kontraktowy pracownik szpitala. Może pracować w kilku placówkach, czasem po kilka dni. Brodnicki szpital pozwala na dobowy dyżur, dlatego czasem zdarza się, że pracując w kilku szpitalach, dyżur trwa nawet siedem dni.
Kilka dni w pracy?
- Tak, ale trzeba znaleźć czas na wypoczynek, regenerację - mówi uczestnik plebiscytu. - Zdarza się, że całą dobę wyjeżdżamy do zdarzeń, a w kolejne - nic się nie dzieję, co nas cieszy - bynajmniej nie dlatego, że nie musimy pracować. Po prostu, gdy my nie pracujemy - ludzie są zdrowi, nie potrzebują naszej pomocy.
Ratownik pracuje w brodni-ckiej i żuromińskiej lecznicy. Jest też członkiem grupy offroad rescue team zajmującej się zabezpieczaniem rajdów, największych wydarzeń w Polsce i za granicą - zapewniając zabezpieczenie medyczne, dbając o bezpieczeństwo rajdowców: - Ostatnio jeździmy m.in. na treningi Adama Małysza. Zajmujemy się całą logistyką i zabezpieczeniem rajdu RMF Morocco Challenge. Oczywiście wybieram się tam tylko, gdy nie koliduje to z dyżurami w szpitalu. Praca ratownika medycznego to moje główne zajęcie, a szpital - to główny zakład pracy. Wszystko inne robię w ramach czasu wolnego.
Pan Arkadiusz od sześciu lat pracuje jako ratownik medyczny: - Zaczynałem od wolontariatu, przez trzy miesiące. Potem otrzymałem pierwszą umowę o pracę. Jeździłem m.in. na karetce transportowej, pomagałem również na szpitalnym oddziale ratunkowy oraz na oddziale intensywnej opieki medycznej.
W brodnickiej lecznicy działają dwie karetki systemowe: podstawowa (z dwójką ratowników i kierowcą) oraz specjalistyczna (lekarz, dwóch ratowników i kierowca).
Wszystko o plebiscycie medycznym
Ratownicy jeżdżą wymiennie - w obu karetkach, które są wysyłane przez dyspozytora z centrum powiadamiania ratunkowego: - On decyduje, kto i do jakiego zdarzenia jedzie. My też mamy dyżury w dyspozytorni, pracujemy na każdym stanowisku.
Pomóc - najlepiej jak tylko się da
Który dyżur zapadł najbardziej w pamięci? - Chyba te pierwsze, później nie ma czasu, by zastanowić się nad tragedią, która kogoś dotknęła - odpowiada pan Arkadiusz. - Przyjeżdżamy i robimy swoje, zajmujemy się pacjentem. Dopiero później przychodzi czas na refleksję. Na pewno problematyczne są sytuacje, gdy podczas zdarzeń spotyka się swoją rodzinę, przyjaciół, to chyba stanowi największy problem. To jednak moja praca, staram się zrobić wszystko to, co powinienem dla drugiego człowieka i to jak najlepiej.
Jak jego najbliżsi podchodzą do tego zawodu? - Jest różnie, chyba już przywykli do takiego a nie innego systemu pracy. Równie dobrze mógłbym pracować gdzieś za granicami kraju. a dzięki tej pracy jestem tu, na miejscu. Zdarzają się kilkudniowe wolne dni wynikające z grafiku. Nie wyobrażam sobie, że miałbym teraz zmienić ten system i chodzić na przykład na osiem godzin dziennie do pracy, to nie dla mnie. Jako sanitariusz pracowałem po 12 godzin na dobę i już wówczas nie wyobrażałem sobie, że mógłbym pracować krócej.
Czytaj e-wydanie »