- Co to miało być? - pytał ściszonym głosem swojego mecenasa Arkadiusz Kraska tuż po ogłoszeniu decyzji Sądu Najwyższego. Mężczyzna nie krył wzburzenia i z trudem opanowywał emocje. We wtorek był obecny w Sądzie Najwyższym w Warszawie od godziny 11. Razem z Kraską w gmachu sądu pojawili się jego najbliżsi - rodzina i przyjaciele.
- Wczoraj się pomodliłem - mówił jeden z kolegów mężczyzny.
- Ja mam ze sobą różaniec - odparła przyjaciółka Kraski.
Ostatecznie po ogłoszeniu decyzji sądu nie było powodów do świętowania. Sąd zobowiązał prokuraturę do przedstawienia "jednolitego i wewnętrznie niesprzecznego" stanowiska, co do nowych faktów lub dowodów w sprawie Kraski. Według sądu należy uzupełnić informacje dotyczące nowego dowodu w sprawie, którym jest kaseta VHS z nagraniem ze stacji benzynowej. Prokurator ma na to 30 dni. Później także Kraska i jego obrońca mogą odnieść się do tego dowodu. Następnie wyznaczony zostanie nowy termin rozprawy.
Arkadiusz Kraska siedział w więzieniu od 18 lat. Został skazany w 2001 r. - za zabójstwo dwóch złodziei samochodów w Szczecinie. Do zabójstwa doszło 8 września 1999 roku. Przy stacji benzynowej przy ul. Kopernika spotkała się grupa mężczyzn. Dwie osoby zginęły od strzałów z pistoletu, którego nie odnaleziono. Świadkowie incognito wskazali na Kraskę, choć ich zeznania nie były spójne. Skazany twierdzi, że był tym czasie w domu.
Gdy szczeciński sąd odczytywał wyrok, skazujący Kraskę na dożywocie, ten zaczął tarzać się po ziemi, bić w nią pięściami i krzyczeć, że jest niewinny.
W marcu 2019 roku sprawa powróciła, niejako dzięki podobnemu przypadkowi Tomasza Komendy, który po wielu latach odsiadywania wyroku za morderstwo został uznany za niewinnego. W maju Sąd Najwyższy zgodził się na wstrzymanie wykonania kary Krasce, który na wolności miał czekać na decyzję, czy sąd uchyli mu wyrok dożywocia. Prokuratura Regionalna w Szczecinie złożyła w maju wniosek o uniewinnienie mężczyzny oraz o wznowienie śledztwa. W ostatnim momencie, na osiem dni przed wtorkową rozprawą, prokuratura wycofała wniosek, prosząc jedynie o wznowienie śledztwa.
- Składanie w Sądzie Najwyższym w terminie tygodnia przed wyznaczonym posiedzeniem pism i to o takiej treści, jest co najmniej niestosowne i zaskakujące oraz skutkujące powstaniem wątpliwości, które w trybie procesowym muszą zostać wyjaśnione - mówiła w uzasadnieniu wtorkowej decyzji sędzia Barbara Skoczkowska.
- Powinnością prokuratora w zakresie zainicjowanego przez niego nadzwyczajnego postępowania jest, aby przedstawiona finalnie argumentacja prawna oparta na kategorycznych wnioskach co do faktów i dowodów była merytorycznie i logicznie spójna - dodała.
- Jestem wolny, ale w dalszym ciągu winny. Ile jeszcze będzie to trwało? - pytał dziennikarzy Arkadiusz Kraska po opuszczeniu sali w Sądzie Najwyższym. Na jego twarzy malowało się zrezygnowanie i zmęczenie.
- Prawie dwadzieścia lat przesiedziałem w więzieniu za coś, czego nie zrobiłem. Chyba już wystarczy? Mam wrażenie, że ktoś próbuje bawić się w Boga. A tu chodzi o moje życie, o życie mojej rodziny, moich bliskich. Próbuję uczyć się go na nowo, ale w dalszym ciągu żyję w stresie. Niech to się już skończy - mówił Kraska.
