Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artur Andrus - Wiem, co mówię - "Pieróg szczęścia"

Redakcja

Moi radiowi koledzy wyruszyli w wakacyjną podróż pod rosyjską granicę. Nadawali audycję z miejsca, w którym osiedliło się kilkaset bocianów i kilkudziesięciu ludzi. Swoją drogą aż dziwne, że Rosjanie jeszcze nie protestują. Przecież bocian może być elementem tarczy antyrakietowej. Zwłaszcza w takim skupisku - nietrudno sobie wyobrazić, że któryś z nich, podczas lotu, przypadkiem trafi dziobem w rakietę.

Ale dajmy spokój słabym żartom. Wracajmy do audycji. Koledzy zaprosili do rozmowy panią Marię - kobietę, która w tym miejscu mieszka od kilkudziesięciu lat. Najpierw serdecznie podziękowali za gościnne przyjęcie - pani Maria podjęła ich wyśmienitymi ruskimi pierogami. Pieróg też może być elementem tarczy. Ej! Uspokój się! No więc wychwalili te pierogi, jeden z nich zapytał:
- Ile pierogów ulepiła pani dzisiaj?
- Sto pięćdziesiąt - odpowiedziała pani Maria.

A potem kilkuminutowa rozmowa na temat tego, jak było dawniej, jak jest teraz, jak tu się żyje. Na koniec kolega redaktor poprosił:
- Pani Mario, niech pani jeszcze powie, jak pani to robi, że cały dzień taka pani pogodna, uśmiechnięta, radosna.
- Bo ja kocham życie, bo życie jest piękne. Tylko... (tu pojawił się lekki smutek w głosie pani Marii). Tylko takie krótkie.
Na takie stwierdzenie natychmiast zareagował drugi z kolegów redaktorów. Ratując skoczny nastrój audycji, dorzucił:
- No co też pani, pani Mario! Jeszcze tyle pięknych chwil przed panią! Jeszcze tyle pierogów do ulepienia!

W radiu, niestety, nie widać, więc nie zobaczyłem miny pani Marii. Jeśli lubi lepić, to może się ucieszyła, ale jeśli lepienie pierogów jest jej zmorą i lepi tylko dlatego, że musi, to raczej mało optymistyczna perspektywa. Przy najbliższej okazji muszę kolegom podziękować i pogratulować. Wynaleźli miarę ludzkiego szczęścia. Szczęśliwe chwile można liczyć w ulepionych pierogach. Te wzruszenia przy oglądaniu albumów (albo klaserów) na pierogi:
- Pamiętasz Marku - pierogi numer 1454 - 1495, miejsce lepienia - Jurata, rok 1972.
A ja w swoich wakacyjnych podróżach postanowiłem ogłosić prywatny plebiscyt na najbardziej denerwujące wakacyjne komunikaty. Mam już kilka:
- W urzędach: "Nie ma dzisiaj koleżanki, która się tym zajmuje". To brzmi jak szlagwort piosenki. Zacząłem pisać:
Nie ma dzisiaj koleżanki,
Która się tym zajmuje,
Czarne fusy na dnie szklanki,
Nie ma dzisiaj koleżanki

- Na dworcach kolejowych: "Za opóźnienie serdecznie przepraszamy". Już nawet nie denerwuje mnie "Jest opóźniony o 190 minut. Opóźnienie może ulec zmianie". Do tego się przyzwyczaiłem. Ale to przepraszanie! Zwłaszcza że wiem, jakie to szczere!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska