Spis treści
Przy aktualnych cenach zbóż trudno czasem wyjść na zero
Były obawy, że na tegoroczne ziarno nie będzie miejsca w silosach zbożowych, bo niektórzy rolnicy długo zwlekali ze sprzedażą. Zdążył pan przed żniwami opróżnić silosy w swoim gospodarstwie?
AB: Zboże sprzedałem znacznie wcześniej, bo już jesienią. Natomiast warto podkreślić, że w efekcie porozumienia z przedstawicielami rolniczych związków, które zostało zawarte wiosną tego roku w Jasionce koło Rzeszowa (podczas Europejskiego Forum Rolniczego), z polskiego rynku zostały zdjęte nadwyżki zboża.
Rolnicy, którzy mieli takie nadwyżki w swoich magazynach, skorzystali z dopłat, limit został dobrze wykorzystany. Zatem przed żniwami magazyny w gospodarstwach były najczęściej opróżnione.
Zapewne, gdyby nie dopłaty, to wielu rolników nie zdecydowałoby się na sprzedaż ziarna ze względu na kiepskie ceny w punktach skupu.
AB: Dopłaty na pewno zachęciły rolników do „uwolnienia” miejsca w magazynach, nie było żadnych protestów w związku z brakiem np. punktów skupu, w których mogliby sprzedać zboża. Jednak trzeba jasno powiedzieć, że ceny za zboża są bardzo niskie (rozmawiamy 9 września - przyp.red.). Są na takim poziomie, jak były na przykład piętnaście, a nawet dwadzieścia lat temu! Trudno te stawki skalkulować i przy obecnych cenach nie wiem, czy rolnicy wychodzą nawet na zero. A ci, którzy mają wydajność z hektara pszenicy poniżej sześciu ton, to zapewne tracą.
A pan zyskał czy jednak dołożył do sprzedaży pszenicy z poprzednich zbiorów?
AB: Jesienią stawki za pszenicę dochodziły do 1200 złotych za tonę. Ja otrzymałem od 1100 do 1200 zł i uważam, że dobrze zrobiłem sprzedając wówczas ziarno. Natomiast tym rolnikom, którzy zostali ze zbożem, na pewno pomogło porozumienie z Jasionki, bo mogli skorzystać z dopłat. A nie zapominajmy, że wówczas stawki na rynku nieco się poprawiły, więc po doliczeniu pomocy, wyszła niezła kwota. Dlatego rolnicy chętnie opróżnili magazyny przed żniwami.
Wielu polskich rolników trzyma zboża w magazynach
A jaka jest dziś sytuacja na rynku zbóż? Bo pogoda dołożyła rolnikom zmartwień.
AB: To jest wyjątkowy rok. Nigdy tak wcześnie zboża nie dojrzewały. W moim gospodarstwie żniwa zaczęły się o co najmniej dwa tygodnie wcześniej niż zwykle. Wcześniejsza wiosna, a później długotrwała susza (w mojej okolicy od sześciu tygodni nie spadła kropla deszczu) spowodowały, że wielkość i jakość plonów w wielu częściach kraju jest gorsza, niż się spodziewano. Dotyczy to także roślin okopowych. Dlatego potrzebna jest pomoc rządu dla tych rolników, którzy stracili najwięcej. Poza tym ubezpieczenia przed skutkami suszy muszą stać się powszechne, bo to przekłada się na stabilizację dochodów gospodarstw. Tymczasem firmy ubezpieczeniowe nie chcą takich polis zawierać.
A prognozy o plonach zbóż astronomicznej wielkości można między bajki włożyć!
W dodatku zbyt wielu chętnych do sprzedaży ziarna chyba wciąż nie ma.
AB: Na razie, ze względu na niskie ceny w skupie, wielu polskich rolników trzyma zboża w magazynach. Niektórzy sprzedali tylko część ziarna, by mieć pieniądze na środki do produkcji - nawozy czy nasiona.
W czasach, gdy byłem ministrem rolnictwa (Artur Balazs od roku 1989 do 2001 był trzykrotnie ministrem, w tym ministrem rolnictwa w latach 1999- 2001 - przyp.red.)tona pszenicy kosztowała około 800 zł. To pokazuje, jaka jest sytuacja producentów zbóż. A przecież od tamtego czasu koszty produkcji wzrosły niewspółmiernie. Kalkulacja nie wytrzymuje rachunku ekonomicznego!
Dlaczego tak się dzieje? Co na to się składa?
AB: Na to składa się wiele czynników. Dla naszego rynku wzorcem jest paryska giełda MATIF i tamtejsze ceny za ziarno.
Jednak stawki z notowań francuskiej giełdy nierzadko odbiegają od tych na polskim rynku.
AB: Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę, że na paryskiej giełdzie MATIF pszenica konsumpcyjna ma niższe kryteria jakościowe niż u nas. A to, co w tym roku jest największym problemem, jeżeli chodzi o pszenicę konsumpcyjną, to białko. We Francji ten poziom białka to często 11,5 proc., a u nas 12,5 proc.
Spora różnica. Jaki to ma wpływ na cenę?
AB: Takie parametry dają ogromną różnicę, wyraźnie przekładają się na ceny. Bo różnica w cenie pomiędzy pszenicą konsumpcyjną a paszową wynosi często od 50 do nawet 100 złotych za tonę.
To już pokazuje, że nie do końca możemy wzorować się na paryskiej giełdzie, ponieważ u nas rynek narzuca nieco inne kryteria jakościowe. Skupujący pszenicę zwracają uwagę m.in. na odpowiednią liczbę opadania, minimalną gęstość czy białko. W tym roku jest problem z tym ostatnim parametrem.
Co jeszcze wpływa na niskie ceny w skupie ziarna?
AB: W tym roku negatywny wpływ na cenę ma także silna złotówka i niski kurs euro. W ubiegłym roku euro kosztowało nawet powyżej 4,60 zł, teraz to nieco ponad 4,20 zł. To bardzo duża różnica. Gdyby złotówka nie była tak mocna jak obecnie, to przełożyłoby się to na wzrost opłacalności produkcji zbóż. Ale jest to czynnik, który nie zależy od rolników.
Od polskich rolników nie zależy także sytuacja na rynkach światowych. Jak pan ją ocenia?
AB: Na rynkach trzecich istnieje bezwzględna konkurencja. Dotyczy to przede wszystkim Afryki. Zboża pochodzące głównie z Rosji, ale także z Ukrainy, wypchnęły z tego rynku innych, europejskich producentów zbóż.
Zostajemy w Europie z nadwyżkami zbóż
Jak to wpływa na rynek europejski?
AB: Zostajemy w Europie z nadwyżkami zbóż, których nie mamy gdzie ulokować.
Podczas ostatnich protestów rolnicy mówili przede wszystkim o imporcie ziarna z Ukrainy. Jednak czy dla europejskich producentów zbóż większym zagrożeniem jest import z Rosji czy z Ukrainy?
AB: Na rynkach trzecich nie ma żadnych ograniczeń i tam Rosja sprzedaje ile chce i po cenie, po jakiej jej pasuje. My nie jesteśmy konkurencyjni. Natomiast co do importu z Ukrainy, to my embargo wprowadziliśmy, ale wiele krajów unijnych tego nie zrobiło. A przecież Unię Europejską należy traktować jako całość. Zatem, jeżeli kraje sąsiednie nie wprowadzają ograniczeń w imporcie ziarna z Ukrainy, to istnieje duże zagrożenie i domniemanie, że część tego zboża - z krajów sąsiadujących - może się także na naszym rynku znaleźć.
Polscy rolnicy wielokrotnie sygnalizowali, że część ziarna np. z Niemiec trafiło do naszego kraju.
AB: To taki reeksport. A jak się zsumuje te wszystkie czynniki, to widać co wpływa na cenę zbóż w Polsce i jak skomplikowana jest sytuacja na rynku zbóż.
Liczę (to taka moja ocena, która może się jednak nie sprawdzić), że jeśli Rosja i Ukraina ulokują więcej ziarna na rynkach trzecich, to cena na zboże w Europie może się trochę zmienić i miejmy nadzieję, że będziemy bardziej konkurencyjni.
Uważam też, że tak silna złotówka nie jest stałym elementem, ona może się nieco osłabić i to też poprawi opłacalność produkcji zbóż w naszym kraju. Poza tym warto wziąć pod uwagę kryterium giełdy MATIF i ewentualne obniżenie poziomu białka oraz podwyższenie ceny za pszenicę powyżej 11,5 proc. białka. To by dało dodatkowe pieniądze, o 50 - 70 zł więcej.
Nic więc dziwnego, że teraz wielu rolników wstrzymuje się ze sprzedażą ziarna. Tak jak wspomniałem - gospodarze sprzedają tylko tyle, ile potrzeba na odtworzenie produkcji. Z resztą czekają na lepszy czas.
Dobrze robią? A pan sprzedał zboże z tegorocznych zbiorów?
AB: Tylko część sprzedałem, resztę zostawiłem z nadzieją na wzrost cen. Jednak daleki jestem od tego, by komukolwiek radzić, bo to by było nieodpowiedzialne. Teraz co prawda nie ma problemów z eksportem zbóż, ale był taki czas, kiedy staraliśmy się jak najwięcej ziarna wypchnąć z kraju.
No i wówczas okazało się, że porty nie są drożne. Co można zrobić, żeby ta sytuacja się nie powtórzyła?
AB: Na szczęście przetarg na wydzierżawienie, na 30 lat, terminala zbożowego w porcie w Gdyni, został unieważniony. Wiem, że w nowym przetargu startują też polskie podmioty, więc istnieje szansa, żeby to wąskie gardło w eksporcie oraz w tranzycie, miało znacznie większą przepustowość.
To wystarczy?
AB: Do tego potrzebne są wielkie inwestycje - nie tylko w Gdyni, ale i w innych polskich portach. Jeżeli tak się stanie, to takich problemów, jakie wcześniej występowały w transporcie zbóż, zapewne więcej mieć nie będziemy.
Rozmowa ukazała się na łamach ogólnopolskiego magazynu Strefa Agro.
