Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artur Przybysławski: - Medytacja uszczęśliwia. Miesiąc Filozofii Buddyjskiej w Toruniu

Rozmawiała Marlena Przybył, [email protected]
Artur Przybysławski jest autorem kilku publikacji na temat buddyzmu, najnowsza to "Pustka jest radością"
Artur Przybysławski jest autorem kilku publikacji na temat buddyzmu, najnowsza to "Pustka jest radością" fot. autorka
Czym jest buddyzm? Czy wschodnie praktyki medytacyjne mogą przydać się przeciętnemu Europejczykowi? Przeczytaj rozmowę z prof. Arturem Przybysławskim z Uniwersytetu Łódzkiego, który od 17 lat jest buddystą.

Miesiąc Filozofii Buddyjskiej

Dr hab. Artur Przybysławski, prof. UŁ pracuje w Katedrze Historii Filozofii na Uniwersytecie Łódzkim. W 2001 roku obronił doktorat na Uniwersytecie Jagiellońskim na podstawie rozprawy "Myśl Talesa i Heraklita w filozofii Arystotelesa, Hegla, Nietzschego i Heideggera". Stypendysta Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej, tłumacz. Autor książek "Buddyjska filozofia pustki", "Pustka jest radością, czyli filozofia buddyjska z przymrużeniem (trzeciego) oka". Od 17 lat praktykuje buddyzm, a od kilku również uczy w ośrodkach linii Karma Kagyu w Polsce i za granicą.

Przybysławski był jednym z gości toruńskiego Buddyjskiego Ośrodka Medytacyjnego w ramach Miesiąca Filozofii Buddyjskiej. Wykłady popularyzujące wschodnią myśl i praktyki otwarte są dla wszystkich zainteresowanych, przed nami jeszcze dwa spotkania: Rafał Olech opowie o "Zasadzie Przyczynowości" (19 listopada, godz. 18, liceum przy ul. Zaułek Prasowy 1), Karol Ślęczek wygłosi odczyt "Praca z emocjami czyli dlaczego buddyzm nie jest filozofią" (23 listopada, godz. 18, Muzeum Etnograficzne, ul. Wały Gen. Sikorskiego 19).
Więcej informacji szukaj na:

Buddyjski Ośrodek Medytacyjny w Toruniu

- W podtytule swojej najnowszej książki "Pustka jest radością" informujesz czytelników, że to rzecz o "filozofii buddyjskiej z przymrużeniem (trzeciego) oka". To dość przewrotna zapowiedź jak na publikację o religii.

- Buddyzm zaliczany jest do pięciu największych religii świata, jednak jest to dyskusyjna ocena. Jeżeli przeciętny Europejczyk rozumie religię jako system oparty na wierze w jakiegoś boga, to tutaj buddyzm się nie kwalifikuje. W buddyzmie wiara jest właściwie nieobecna i nie przyznaje on bogom żadnej specjalnej roli do spełnienia - wręcz trzyma się od nich z daleka.

To raczej filozofia do przeżycia. Oprócz samej filozofii składa się z dłużej ilości metod najogólniej zwanych medytacją, które pozwalają nam na doświadczenie treści teoretycznych. Dzięki medytacji przenieść możemy filozofię z poziomu głowy na poziom serca, czyli po prostu zacząć przeżywać świat inaczej.

- Czy można podejść do tych odległych nam kulturowo praktyk wybiórczo? Wynieść z nich coś dla siebie, ale nie porzucając codziennego, europejskiego stylu życia?

- Nauk buddyjskich jest ogromna ilość, same słowa przypisywane Buddzie zapełniły ponad 100 tomów, nie mówiąc o klasycznych komentarzach do nich. Zatem siłą rzeczy buddyzm zawsze jest wyborem jedynie którychś metod. To powinny być te metody, które najbardziej pasują do naszego umysłu i do naszego życia - które będą dla nas po prostu użyteczne.

Ja mam honor reprezentować szkołę Karma Kagyu buddyzmu tybetańskiego, której praktyki bardzo różnią się na przykład od buddyzmu zen, choć oczywiście mają tę samą esencję i cel. Ludzie są bardzo różni, stąd wiele różnych sposobów praktykowania nauk buddyjskich. W szczególności buddyzm tybetański jest dość rozluźniony i nieskrępowany, więc może dobrze wpasowywać się w zachodnie społeczeństwo.

Praktyka buddyjska nie jest wycofaniem z życia, lecz właśnie ma w nim znaleźć swoje zastosowanie. Dobry buddysta to ten, kto dobrze funkcjonuje w społeczeństwie, potrafi zadbać nie tylko o siebie, ale i o innych. Buddyzm nie wymaga żadnych wyrzeczeń czy rezygnacji z życia zawodowego lub rodzinnego. Sam pracuję na uniwersytecie i to niemal od tego samego momentu, kiedy spotkałem buddyzm.

- Na czym więc polega ta filozofia do przeżycia?

- Jest specjalizacją w radości. Odpowiada na pytanie, które każdy sobie prawdopodobnie kiedyś zadaje: jak być szczęśliwym?
Jedynym powodem, dla którego Budda udzielił nauk jest to, że wszystkie istoty chcą być szczęśliwe, ale większość z nich nie za bardzo wie, jak to osiągnąć.

- A jak?

- Metoda proponowana przez buddyzm to przede wszystkim dystans do własnych emocji, tych przeszkadzająch jak gniew, zazdrość, pożądanie, które pakują nas bardzo często w problemy. I trochę więcej dystansu do własnych koncepcji, które mamy skłonność rzutować na rzeczywistość. Wtedy zamiast rzeczywistości przeżywamy same nasze wyobrażenia o świecie i oczekiwania dotyczące tego, jakie rzeczy być powinny. Właśnie stąd bierze się nasze cierpienie.
Nauczyć się właściwie obchodzić z tymi koncepcjami i oczekiwaniami, to jest dobre zastosowanie nauk buddyjskich.

- Jakiś przykład?

- Kiedy oczekujemy na prezent, radość z jego otrzymania jest znacznie mniejsza niż z drobnej niespodzianki - nawet jeśli jej wartość jest kilkakrotnie niższa niż tego spodziewanego podarunku. Po prostu nie warto oczekiwać, jeśli chcemy się bardziej cieszyć. To jednak łatwiej robić umysłowi, który trochę pomedytował.

- Jak wyglądają takie praktyki? Trzeba im poświęcać dużo energii i czasu?

- Buddyjska medytacja korzysta z tego, co wypracowała w nas zachodnia edukacja - ze zdolności koncentracji. Jest ona zresztą znacznie lepsza u przeciętnego Europejczyka, który musiał uczyć się matematyki i fizyki, zamiast wkuwać wszystko na pamięć jak to zwykle czyniono na Wschodzie.

Dobrze skoncentrowany umysł potrafi widzieć samego siebie i korygować swoje nawyki, które mogą wpędzać nas w kłopoty. Wystarczy 20-30 minut medytacji dziennie, by po niedługim czasie poczuć więcej przestrzeni i wolności w umyśle.

- Europejska nauka potrafi jakoś zmierzyć, co dzieje się w głowie osoby, która medytuje?

- Generalny efekt to więcej radości, rozluźnienia i mniej oczekiwań, co wpływa na ogólne poczucie szczęścia. Okazuje się, że ten efekt zainteresował ostatnio także neuropsychologów, którzy potrafią już w laboratoriach dowodzić, że buddyści są po prostu szczęśliwsi.

W mózgu medytujących jest znacznie więcej fal theta, które zwykle zanikają u nas w wieku kilku lat, kiedy zaczynamy poważnieć i dorastać. Dobrze medytujący mistrzowie śpią też bardzo krótko, bo ich mózg bardzo szybko wchodzi w najbardziej regenerującą fazę snu.

- Nie mogę pominąć najważniejszej kwestii - jesteś szczęśliwy?

- To właściwie główny powód, dla którego medytuję. Zacząłem to robić i okazało się, że mam więcej wolności i radości w życiu. "Żyć i umrzeć bez żalu - to moja jedyna religia", jak mawiał największy jogin Tybetu Milarepa. To całkiem dobre motto, nieprawda?

Myślę zresztą, że to coś, co interesuje każdego. Podróżuję trochę po ośrodkach buddyjskich i mogę powiedzieć, że wszędzie ludzie funkcjonują tak samo. Przychodzą do ośrodka, bo po prostu podoba im się i wydaje logiczne to, co odnajdują w buddyjskich naukach - decydujący jest tu czynnik intelektualny. Ale że zostają przy buddyzmie, to już bardziej decyzja serca - po prostu dzięki medytacji czują się szczęśliwi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska