Astoria Bydgoszcz przegrała w Krośnie z liderem

MOSiR Krosno - Astoria Bydgoszcz 96:72 (21:11, 26:17, 27:23, 22:21)

MOSiR: Grochowski 13, 4 as., Oczkowicz 9 (1), Malczyk 8, 7 zb., Pisarczyk 7, Salamonik 7, 7 zb. oraz Fraś 15, 6 zb., Musijowski 12, 5 as., Wyka 12, 6 zb., 4 bl., Adamczewski 8 (2), Bogdanowicz 5 (1), Sadło 0, Mazur 0.

ASTORIA: Robak 12 (1), 4 prz., Szyttenholm 10, Kowalewski 9 (1), 7 zb., Bierwagen 2, Lewandowski 0 oraz Laydych 15 (3), Małgorzaciak 13 (2), Milczyński 9, Barszczyk 2, Obarek 0.

MOSiR zaczął od 10:2, później Astoria zeszła na 11:9, a na początku 2. kwarty na 21:14 po drugiej celnej "3" Laydycha. Kolejne minuty to jednak koncert gospodarzy, którzy po kilku akcjach byłego gracza "Asty" Frasia prowadzili już 36:16. Lider Astorii - Bierwagen był tak mocno pilnowany, że 2 pkt. zdobył z wolnych, spudłował wszystkie 8 rzutów, popełnił też 2 faule i 2 straty. Jeśli dodać, że drugi z graczy pierwszej "5" - Lewandowski zdołał zagrać 11 minut, popełniając 5 fauli, do tego spudłował dwa rzuty i nie miał asysty, goście nie mogli myśleć o sukcesie.

W 2. połowie pod wodzą Laydycha i Małgorzaciaka, przy niezłej postawie w ataku Milczyńskiego (słabiej było w obronie), ambitnej grze Robaka, Szyttenholma i Kowalewskiego, udało się Astorii zachować twarz i uzyskać wynik 49:44. Kluczowa była większa skuteczność MOSiR-u (53-43%), wygrane tablice 39-24 i mniej strat (14-19), choć trzeba dodać, że w 2. połowie czołowi gracze gospodarzy odpoczywali.

O sukcesie z niepokonanym liderem trudno było myśleć ekipie z Bydgoszczy. Martwi jednak mentalny dołek, szczególnie liderów. Miejmy nadzieję, że nastroje poprawią się przed następnym wyjazdowym meczem w Lublinie.