Nieba Wągrowiec - Zawisza Bydgoszcz 2:2 (1:2)
Bramki: Figaszewski (45+1), Leśniewski (90+4 - karny) - Podgórski (18), Kozłowski (33 - wolny).
ZAWISZA: Witan - Stefańczyk, Dąbrowski, Midzierski, Kozłowski - Podgórski (84 Kosmalski), Piętka, Szczepan (60 Batata), Tarnowski - Maziarz (56 Rybski), Sobczak (88 Szal). Żółte kartki: Gryszczyński - Witan, Kosmalski.
Sędziował: Artur Mital (Mława). Widzów: 1500 (700 Zawiszy)
W porównaniu z poprzednim meczem w wyjściowym składzie Zawiszy zaszła jedna wymuszona zmiana. Marcina Łukaszewskiego, który musiał pauzować za czwartą żółtą kartkę zastąpił Tomasz Podgórski. Zresztą kapitan "niebiesko -czarnych'' i tak nie mógłby zagrać, bo naciągnął pachwinę i musi co najmniej tydzień pauzować.
Filmowe gole
Pierwsza połowa była najlepszą w wykonaniu "niebiesko - czarnych'' w tej rundzie. Szybkie oskrzydlające akcje, wymiana pozycja między piłkarzami i właściwa asekuracja, a przede wszystkim dwa gole. Najpierw było książkowe wyprowadzenie piłki sprzed własnego pola karnego. Maciej Dąbrowski uruchomił Marcina Kozłowskiego. Ten podał do Marcina Sobczaka, który z lewej strony popisał się dokładnym dośrodkowaniem na głowę Tomasza Podgórskiego, który dopełnił formalności.
Drugi gol był jeszcze piękniejszy. Z rzutu wolnego, podyktowanego za faul na Cezarym Stefańczyku, bardzo precyzyjnie, obok muru w samo okienko przymierzył Kozłowski. Kiedyś takie gole strzelał Michel Platini, obecny szef UEFA. Dla obu strzelców były to premierowe gole w tym sezonie.
Bydgoszczanie mieli jeszcze co najmniej dwie stuprocentowe okazje, które powinni wykorzystać i już do przerwy rozstrzygnąć pojedynek na swoją korzyść. Jednak w przewadze źle dograł Marcin Tarnowski, a po centrze Podgórskiego do Sobczaka i jego uderzeniu z woleja piłka trafiła prosto w Jacka Wosickiego.
Banalna strata
Gdy wydawało się, że kolejne gole dla Zawiszy są kwestią czasu, chwila dekoncentracji "niebiesko - czarnych'' kosztowała ich utratę bramki. Dąbrowski źle obliczył lot piłki i dopuścił, by ta trafiła do Rafała Leśniewskiego, który w łatwy sposób ograł Tomasza Midzierskiego i odegrał do wbiegającego Jacka Figaszewskiego, który zdobył kontaktowego gola. Poza tą sytuacją i akcją z 12. minuty, kiedy bydgoszczanom uciekł Eivinias Zagurskas i dograł do Leśniewskiego, ale ten na szczęście fatalnie przestrzelił z 10 metrów, stroną dyktującą warunki był Zawisza.
- Rywal totalnie nas stłamsił, a my zagraliśmy bardzo bojaźliwie - przyznał Krzysztof Knychała, trener Nielby.
Zmarnowane okazje
Po przewie oglądaliśmy inne zespoły. Zawiszanie niepotrzebnie się cofnęli czyhając na kontrataki, a Nielba za wszelką cenę dążyła do remisu. Bydgoszczanom coraz częściej trafiały się niefrasobliwe zagrania, po których Leśniewski i Patryk Halaburda dochodzili do pozycji strzeleckich, ale uderzali niecelnie albo na posterunku był Andrzej Witan.
Z kolei "niebiesko - czarni'' mieli o wiele klarowniejsze okazje do podwyższenia wyniku. Dwa razy uderzał Tarnowski, ale zamiast poszukać rogu przymierzył z całej siły i na dodatek prosto w bramkarza. Z kolei po lobie Podgórskiego piłkę z bramki wybił Łukasz Sołowiej. Szansę miał Andrzej Rybski, ale źle złożył się do strzału i posłał piłkę wysoko nad poprzeczką.
I w końcu ostatnia akcja meczu. W polu karnym o piłkę walczyli wślizgiem Kozłowski i biegnący obok Radosław Modlibowski. Zawodnik Nielby przewrócił się, a sędzia bez wahania wskazał na jedenastkę. Jak pokazała analiza wideo ITV24 gracz Zawiszy najpierw trafił czysto w piłkę, a następnie Modlibowski przewrócił się o jego nogę...
OPINIA TRENERA
Mariusz Kuras
Zawisza
- Mieliśmy swoje sytuacje i trzeba było je wykorzystać. Jestem zły i zdenerwowany, bo należało podwyższyć wynik i nie byłoby problemu. Jeśli chodzi o karnego, to wierzę swojemu zawodnikowi, który mówi, że trafił w piłkę. Zresztą jego wersję potwierdza nagrany film. I to mam pretensje do sędziego, że dyktuje jedenastkę nie konsultując jej z asystentem i to na dodatek w 94. minucie.