Wczoraj opozycja "zjechała" burmistrza za to, że ma takie dobre samopoczucie w sprawie parku 1000-lecia, bo nawet deklaruje, że może się wykąpać w stawie, a dziś wiadomo, że nie uda się tak szybko uporać z problemami, które są w tym miejscu. Wczoraj doszło do awarii kolektora sanitarnego na terenie bazy MZK i ścieki ponownie przelały się do deszczówki. - Skala tej awarii jest jednak niepomiernie mniejsza - zapewnia burmistrz Arseniusz Finster. - W stosunku do poprzedniej to jak jeden do stu.
Przeczytaj także: Znów alarm w parku 1000-lecia. Opozycja zaprasza eksperta w tej sprawie
Podkreśla, że dzięki temu, że urzędnicy monitorują non stop rowy, udało się wychwycić w nich skażoną wodę, także za separatorami. Awaria została zauważona ok. godz. 12, jej usuwanie trwało do godz. 20. W parku powstała zapora, a nieczystości wypompowano do beczkowozów. - Uchroniliśmy w ten sposób park przed skażeniem - mówi Finster. - Ale to kolejny dowód na to, że nasza sieć nie jest w dobrym stanie i wymaga w przyszłości nakładów.
Jaka jest na to recepta, by sytuacja się nie powtarzała? Na razie musi wystarczyć monitoring tego, co dzieje się w parku. Za dwa, trzy lata wejdzie w życie program Miejskiego Obszaru Funkcjonalnego, który ma na celu uporządkowanie deszczówki w mieście.
Burmistrz ma pretensje do Jacka Studzińskiego, że straszy mieszkańców epidemią i podaje przykłady, które nijak się mają do tego, co dzieje się w Chojnicach. Tak samo nie uważa, żeby w parku był "straszny" fetor, no może przy Działkowej i przy separatorach zapachy dawały się we znaki.
Co do uwag dr. Rafała Chmary burmistrz zgadza się z nim, że sprawę trzeba kompleksowo uporządkować. Ale kwestionuje opinię, że wody w parku są skażone mikrobiologicznie, bo przecież ostatnie wyniki zbiorników wodnych są bardzo dobre. - Prawdą jest, że skażone są wody w rowach i przy separatorze - dodaje burmistrz.
Finster podkreśla, że stawy muszą być odbiornikiem wód deszczowych, bo jeśli tak nie będzie, to po prostu wyschną, a wody deszczowe gdzieś trzeba zrzucać. Klasę wody w stawach podawał tylko na podstawie parametrów branych pod uwagę podczas badania wody, bo zbiorniki retencyjne to nie to samo co jeziora czy rzeki i ich ta klasyfikacja nie dotyczy.
- Pan Chmara dziwi się, dlaczego badaliśmy chlorki, a przecież chlor jest stosowany w firmach Seko i Skiba do dezynfekcji urządzeń - podkreśla.
Burmistrz nie zamierza wyłączać wodotrysków, skoro zawartość bakterii e.coli i kałowych jest kilkukrotnie niższa niż norma, a przypomina, że natlenianie w stawach odbywa się też pod ich powierzchnią.