Spis treści
Temat wybijającej kanalizacji sanitarnej trafił na tapet podczas ostatniej dużej ulewy w Chojnicach. Tradycyjnie studzienki nie nadążały odbierać wody na trzech ulicach: Dworcowej, Jana Pawła II i Obrońców Chojnic. Trasy były więc przez jakiś czas zalane. Urzędnicy tłumaczą, że przekroje kanalizacji deszczowej nie są przygotowane na odbiór wody w tak dużym zakresie. Kolejne zalane ulice to Willowa, Borówkowa i Konstrukcyjna.
- One zawsze będą zalane. Willowa nie ma kanalizacji deszczowej. Mamy projekt i będziemy to realizować. Konstrukcyjna na osiedlu Metalowiec, na Borówkowej, Jaśminowej i Jagodowej też nie ma deszczówki. Na tych ostatnich trzech ulicach problem zniknie, bo planujemy wykonanie projektu. Podczas budowy zachodniego obejścia Chojnic powstał nowy kolektor deszczowy w ulicy Leśnej i będziemy się mogli tam podpiąć. Na najbliższej sesji Rady Miejskiej Chojnic, będę prosił radnych, żeby uwzględnili wykonanie projektu dla tych trzech ulic – wylicza burmistrz Chojnic Arseniusz Finster.
W Chojnicach fekalia płyną ulicami
To nie koniec prób rozwiązania problemów z wodami opadowymi. Okazało się bowiem, że w Chojnicach są dwa poważne kłopoty. Oba związane z nielegalnymi przyłączami. Pierwszy to odprowadzanie wód deszczowych z dachu swojego domu do… kanalizacji sanitarnej. Drugi problem to odprowadzenie fekaliów z domu do… kanalizacji deszczowej. Kiedy w mieście jest ulewa, gdzieś zawsze pływa nie tylko papier toaletowy.
- Proszę mi wierzyć, że w Chojnicach niektóre instytucje miały kanalizację sanitarną podłączoną do kanalizacji deszczowej. Z tym się uporaliśmy. Teraz będziemy robić kontrole na posesjach. Mamy technologię z dymem, z barwnikami, poradzimy sobie – zapowiada Finster.
Woda z rynien na chojnickie ulice
Problem - odprowadzania wód deszczowych z posesji do kanalizacji sanitarnej – też będzie rozwiązywany etapami. Wszystko dlatego, że podczas ulewy pompy spółki samorządowej Miejskie Wodociągi nie nadążają przekierowywać do oczyszczalni ścieków takiej masy ścieków rozwodnionych z deszczem. To też związane jest z wyższym zużyciem prądu, które ma wpływ na ostateczną taryfę dla mieszkańców. Płacą za to wszyscy.
- Ja tego nie rozumiem. Budujemy kanalizację deszczową i mieszkańcy bezpłatnie mogą się podłączyć. Ich kosztem jest tylko wykonanie projektu, przedstawienie nam go do akceptacji i samo już wykonanie. Dlaczego z tego nie korzystają, nie wiem – mówi burmistrz Chojnic Arseniusz Finster i dodaje, że większość chojniczan deklaruje zagospodarowanie wód opadowych na terenie swojej posesji. - Skoro tak, to bądźmy honorowi. Wykonajmy studnie chłonne, zbiorniki… Zagospodarowanie na własnym terenie nie może polegać na skierowaniu wylotu rynny na ulicę – dodaje Finster.
Kary dla chojniczan będą wysokie
Urzędnicy będą więc kontrolować posesje pod dwoma kątami – deszczówka z posesji trafia do kanalizacji sanitarnej, kanalizacja z domu płynie do deszczówki w drodze. Jeśli taka sytuacja będzie mieć miejsce, ruszy postępowanie administracyjne i kary.
- Kontrole najpierw przeprowadzą wodociągi miejskie i przekażą nam informację. Wówczas my wkraczamy, wszczynając postępowanie administracyjne. Na jego mocy wydajemy decyzję i nakładamy karę nawet do 10 tys. zł. Jeśli ktoś nie wykona naszych wytycznych z decyzji, wszczynamy postępowanie egzekucyjne. Możemy też na nasz koszt wykonać prawidłowe przyłącza na posesji ale wówczas kosztami obciążamy właściciela posesji – wyjaśnia kierownik referatu ds. gospodarki wodno-ściekowej i energetycznej w Urzędzie Miejskim w Chojnicach Krzysztof Teclaw.
