Spis treści
Przebudowa drogi krajowej 22
Droga krajowa nr 22, łącząca Chojnice z Czerskiem, jest obecnie w trakcie gruntownej przebudowy. Projekt, którego realizacja pochłonie ponad 167 milionów złotych, został powierzony spółce PORR. Zgodnie z pierwotnymi założeniami, prace miały zakończyć się w czerwcu 2024 roku, jednak już teraz wiadomo, że termin ten zostanie przesunięty. Nowa deklaracja wykonawcy przewiduje zakończenie robót nie wcześniej niż 15 grudnia 2024 roku, co oznacza, że kierowcy oraz mieszkańcy muszą uzbroić się w cierpliwość.
Podczas prac budowlanych na trasie pojawiły się liczne problemy, które wzbudziły kontrowersje wśród użytkowników drogi, mieszkańców oraz lokalnych przedsiębiorców. Od samego początku inwestycji zgłaszano niebezpieczne i niewłaściwe rozwiązania, które utrudniają codzienne funkcjonowanie.
Problematyczny wjazd na stację w Jeziorkach
Jednym z najbardziej dotkniętych przebudową miejsc jest stacja benzynowa w Jeziorkach, której właścicielem jest Jan Rostankowski. Jeszcze przed rozpoczęciem robót, Rostankowski zwracał uwagę na potrzebę zachowania szerokiego pasa ruchu przy wjeździe do kompleksu. Przed przebudową kierowcy ciężarówek mieli do dyspozycji pas o szerokości ośmiu metrów, co zapewniało im komfort i bezpieczeństwo. Jednak po rozpoczęciu prac wjazd został znacząco zwężony, co stwarza ryzyko uszkodzenia pojazdów.
Alternatywnym rozwiązaniem mógł być dodatkowy zjazd przed stacją, jadąc z Czerska w kierunku Chojnic. Niestety, projektant przewidział tam tylko wąski, lokalny wjazd o szerokości trzech metrów, co jest niewystarczające dla ciężarówek. Właściciel stacji postanowił więc samodzielnie zbudować szerszy wjazd, który miałby co najmniej sześć metrów szerokości i umożliwiałby dojazd do obu działek.
Wina po stronie właściciela
?
Sytuacja stała się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy wykonawca drogi rozpoczął budowę ścieżki rowerowej, która znajduje się o metr niżej niż wjazd na stację. Powstały w ten sposób schodek uniemożliwia korzystanie z wjazdu przez jakiekolwiek pojazdy. Jan Rostankowski nie kryje frustracji, twierdząc że takie działania niszczą przedsiębiorczość i utrudniają rozwój lokalnych biznesów.
- Tak się w Polsce zabija przedsiębiorczość. Człowiek chce coś zrobić dla regionu, zatrudnia pracowników, rozwija interes, planuje a tu przyjdzie jeden z drugim i wszystko psuje. Przecież można było to tak zostawić, można się było dogadać – denerwuje się właściciel stacji Jan Rostankowski.
Drogowcy: Właściciel Portu Jeziorki sam sobie winien
Z kolei Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad oraz wykonawca prac nie czują się odpowiedzialni za zaistniałą sytuację. Twierdzą, że wszystko zostało wykonane zgodnie z projektem, a winą obarczają właściciela stacji. Rzecznik prasowy gdańskiego oddziału GDDKiA Mateusz Brożyna, wyjaśnia, że Rostankowski próbował nielegalnie przeforsować drugi zjazd, co było niezgodne z obowiązującymi procedurami.
- Właściciel w trakcie budowy próbował przeforsować drugi zjazd publiczny na Port Jeziorki, ale z pominięciem wszystkich procedur i z wtargnięciem na plac budowy oraz blokowaniem robót przez pewien okres czasu - wybudowanie krawężnika, samowola budowlana na nieswojej działce. Właściciel domagał się, aby GDDKiA wybudowała na jego życzenie drugi zjazd na jego plac i bez uzyskania wymaganych pozwoleń i uzgodnień. Miejsce to obecnie wygląda jak na załączonych w wiadomości SMS zdjęciach (tj. z uskokiem) w wyniku manipulacji właściciela działki. Obecna różnica poziomów wynika z podniesienia terenu przez Port Jeziorki za zjazdem, tylko po to żeby kolejny raz zaostrzać sytuację – twierdzi rzecznik prasowy gdańskiego oddziału GDDKiA Mateusz Brożyna.
Na poparcie swoich słów, Brożyna przesyła zdjęcia wykonane na początku sierpnia 2024 roku, które mają ilustrować sytuację na miejscu.
ZOBACZ TAKŻE:Rewolucja śmieciowa w Chojnicach. Radni i władze miasta są zgodni. Trzeba uszczelnić system
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki"codziennie.Obserwujdziennikbaltycki.pl!
