Pod koniec ubiegłego roku dostałam skierowanie na mammografię - opowiada nasza Czytelniczka (prosi o anonimowość). - Miałam zgłosić się do Centrum Onkologii w Bydgoszczy. Musiałabym jednak zarezerwować sobie cały dzień na tę wyprawę. Nie pozwalały mi na to obowiązki zawodowe. Dlatego ucieszyła się, kiedy kilka dni temu do Nakła przyjechał mammobus. Postanowiła skorzystać z okazji i w końcu zbadać piersi.
Ale radość Czytelniczki nie trwała długo. Ekipa mammobusu odmówiła jej wykonania badania. Powód? Po pierwsze - nie mieściła się w wymaganym przedziale wiekowym kobiet obejmowanych tych badaniem, czyli od 50. do 69. roku życia. Po drugie zaś - miała skierowanie świadczące o tym, że dzieje się coś niepokojącego. A w mammobusach badane są tylko… kobiety potencjalnie zdrowe. - Chciałam nawet zapłacić, byleby tylko mnie zbadano - opowiada rozgoryczona Czytelniczka.
Nowotwory pierwszą przyczyną przedwczesnej śmierci Polaków. Kto temu winien?
Okazuje się jednak, że przepisy są nieubłagane. - To wytyczne europejskie, za którymi stoją dane o zachorowaniach na nowotwory - tłumaczy ograniczenie wiekowe dr Tomasz Mierzwa, szef wojewódzkiego ośrodka koordynacji programu raka piersi i raka szyjki macicy Centrum Onkologii w Bydgoszczy. - Kobiety pomiędzy 50. a 69. rokiem życia są najbardziej zagrożone.
Dlatego, jak tłumaczy dalej, to właśnie do nich skierowany jest program badań profilaktycznych. Nie ma mowy o żadnych odstępstwach. Nawet wtedy, gdy - a raczej zwłaszcza wtedy, gdy kobieta ma skierowanie na badanie. I to mimo technicznych możliwości mammobusu. - Czym innym jest mammografia profilaktyczna, a czym innym diagnostyczna - wyjaśnia Tomasz Mierzwa. - W przypadku tej drugiej, kobieta powinna jak najszybciej zgłosić się z wynikiem do lekarza, od którego otrzymała skierowanie.
Różnica dotyczy też opisu badania. Diagnostyczne wykonuje radiolog. Ma już sygnał, że coś jest nie tak i dlatego szuka konkretnych zmian. - Chodzi o bezpieczeństwo pacjentki - podkreśla doktor. - To absurd, z którym spotykam się kolejny raz! - oburza się tymczasem Małgorzata Bonin, szefowa bydgoskiego stowarzyszenia "Różowa Wstążeczka". - Dochodzi do sytuacji, w której człowiek nie jest ważny - komentuje. - Kobieta ma skierowanie na badania, jest sprzęt, więc w czym problem? To chory system, za którym stoją również pieniądze.
Okazuje się bowiem, że fundusze na badania profilaktyczne pochodzą z innej puli niż te, które trafiają na diagnostykę. Gdyby więc pracownik mammobusu wykonał badanie kobiecie młodszej lub takiej, która ma skierowanie, za mammografię musiałby wyłożyć z własnej kieszeni.
Tymczasem statystyki, zwłaszcza z naszego regionu są zatrważające. Jak informują autorzy opublikowanego w minionym roku raportu "Nowotwory złośliwe w Polsce w 2009 roku" cztery lata temu zachorowalność na nowotwory złośliwe piersi w województwie kujawsko-pomorskim była najwyższa w Polsce. Od tego czasu niewiele się zmieniło. Nadal wiedziemy niechlubny prym w liczbie zgonów z powodu raka piersi. - I tak pozostanie, dopóki pacjentka nie będzie postrzegana jako człowiek, lecz jako paragraf - kwituje Małgorzata Bonin.
Czytaj e-wydanie »