Kierowca opla uderzył w tył innego samochodu. Po wezwaniu policji sprawca zaczął uciekać i usiłował potrącić zatrzymującego go policjanta. Policjanci ruszyli w pościg za mężczyzną w oplu. Ten zatrzymał się dopiero w ogrodzie posesji Edwarda Pułanieckiego przy ulicy Kujawskiej w Bądkowie.
- Zniszczył mi trzy segmenty ogrodzenia, cały ogródek i cztery dwumetrowe tuje - opowiada poszkodowany. - To się stało przed dziewiętnastą. Byliśmy z żoną w domu, gdy nagle usłyszałem huk. Przez okno zobaczyłem, jak samochód wjeżdża mi na posesję. Gdyby nie drzewko, pojechałby dalej, aż do kiosku - relacjonuje pan Edwarda, dodając że sprawca zamknął się w aucie i nie chciał otworzyć drzwi samochodu, gdy pojawiła policja. Wtedy, jak opowiada jeden ze świadków, policjant wybił szybę w opla.
- Widziałem, że policjant miał rękę w środku auta, a wtedy kierowca ruszył. Wszystko wyglądało dramatycznie. Myślałem że mu rękę urwie - obrazuje. Opel jednak nie odjechał. Zanim policjanci wyciągnęli kierowcę sprawcę z samochodu, zebrał się tłum gapiów. Na ulicę wylegli miedzy innymi goście wesela, które odbywało się w lokalu obok.
Po Bądkowie krąży wiele wersji niedzielnego wypadku. Ludzie mówią o karetce, której załoga opatrywała rękę policjanta. Policja nie zaprzecza informacjom, że jeden z funkcjonariuszy został ranny.
Według informacji policji, 24 -letni kierowca opla, nie jest mieszkańcem powiatu aleksan-drowskiego. Noc z niedzieli na poniedziałek spędził w areszcie i wczoraj rano został doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty kierowania autem po pijanemu, czynnej napaści na policjanta i spowodowanie dwóch kolizji. Grozi mu 10 lat więzienia.
Problem ma nie tylko sprawca ale także poszkodowany przez niego Edward Pułaniecki.
- Odszkodowanie za zniszczony płot dostanę dopiero wtedy, kiedy przyjedzie rzeczoznawca. Dziś się dowiedziałem, że to może potrwać nawet dwa miesiące - mówi.
Do tego czasu właściciel poseji nie może naprawiać ogrodzenia, co i tak nie będzie łatwe, bo raczej trudno będzie kupić identyczne segmenty ogrodzenia jak te, które ocałały. - Szkoda mi też drzewek, tak długo je pielęgnowałem. Urosły już takie duże. Będę musiał sadzić nowe - pan Edward z żalem pokazuje wyrwane drzewka.