Nie chcą płacić kolejnego podatku.
Pan Krzysztof, przedsiębiorca ze Świecia (nazwisko znane redakcji), ma propozycję dla szefa Krajowej Rady Rady Radiofonii i Telewizji.
- Moja firma też wystawi fakturę na KRRiT za gotowość wykonania dla niej usługi, choć jej nie zamawiała.
Będą pieniądze, jak nie będzie seriali
- Przecież ja też nie mam telewizora, w mojej firmie (branża konsultingowa - red.) nie jest potrzebny. Będę jednak tani i wystawię fakturę tylko na 50 tys. zł, czyli o połowę mniej niż telewizja publiczna płaci gwiazdom seriali niosących wielką misję społeczeństwu - śmieje się pan Krzysztof.
Proponuje również, by w godzinach, gdy pracują budowlańcy, w telewizji czytali wiersze: - Może robota pójdzie im wtedy lepiej, gdy obok na rusztowaniu będzie stał telewizor i leciały mądre programy. Normalnie przecież nie stoi.
Do śmiechu nie jest natomiast Jarosławowi Bagińskiemu, właścicielowi firmy Bag-Bud w Bydgoszczy, która m.in. oferuje usługi murarskie, tynkarskie, betoniarskie, wyburzeniowe.
- To chyba jakiś żart! - ma nadzieję Bagiński. - Może wezmę telewizor na budowę, puszczę sobie jakąś kasetę ze szkoleniem i jeszcze się czegoś nauczę. A tak na serio: to kolejny bezsensowny podatek. Jak tak dalej pójdzie, kolejne firmy będą zamykane, a ich właściciele pójdą po zasiłki do urzędu pracy. W Polsce tak już jest, że jak brakuje pieniędzy, od razu rząd szuka ich w kieszeniach przedsiębiorców, tylko, że jest ich w nich coraz, coraz mniej.
Niestety, nowe regulacje KRRiT mówią o tym, że nawet, jak w firmie nie ma telewizora i tak zapłaci abonament.
Wiedzą, gdzie szukać
Dzięki temu media publiczne chcą otrzymywać nawet do miliarda złotych rocznie. Tylko na jednoosobowych firmach, których mamy w Polsce najwięcej, mogą zarobić od 266 do 532 mln zł.
Najmniejsze podmioty mają płacić 20-30 zł miesięcznie, a pozostałe? Trudno powiedzieć, szef KRRiT sugeruje tylko enigmatycznie, że to może kilkaset złotych miesięcznie. Rada wie, gdzie szukać pieniędzy, bo w Polsce jest 4 mln firm, a abonament płaci zaledwie 200 tys. z nich.
KRRiT chce mieć w przyszłym roku do dyspozycji o 67 proc. więcej pieniędzy, niż obecnie. Tłumaczy to m.in. koniecznością zwiększenia zatrudnienia, o 61 etatów, by nowi pracownicy mogli zająć się lawiną wniosków o umorzenie lub rozłożenie abonamentu na raty.
